SLA-moja kłoda pod nogi

Zaczęty przez Mierzu, 12 Listopad 2020, 15:23:51

Poprzedni wątek - Następny wątek

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Mierzu

Następne zapasy ( tym razem na materacu, przynajmniej nie poździerałem sobie kolan o szorstki dywan, a ćwiczę w krótkich spodenkach) miałem przy wizycie fizykoterapeuty Pana Kamila. W sumie to nie były zapasy, bo Pan Kamil szybkimi ruchami podniósł mnie z materaca do ulubionej pozycji ,,na czworaka". Od początku ten złoty człowiek ( odnaleziony przez moją żonę) imponował swoją wiedzą, kreatywnością. Pracował z naprawdę ciężkimi pacjentami, nie ograniczał się jak inni jego koledzy z branży do masowania stłuczonej nóżki piłkarzyka. To On jako pierwszy pokazywał jak upadać, jak ćwiczyć aby nie przegrzać mięśni. Właściwie wszystkie ćwiczenia to były wzór konspekt ćwiczenia dla pacjentów z SLA. Oby więcej tak zaangażowanych osób jak Pan Kamil. Nie muszę zatem nikogo przekonywać, że dobry rehabilitant to połowa sukcesu. W dodatku ćwiczenia z Panem Kamilem były zawsze okraszone tematami z każdej dziedziny życia: od selera naciowego po ...LGBT.. Pan Kamil przychodząc do mnie , nie przychodził do osoby anonimowej, nie musiał wertować w swoim kajecie do kogo przyszedł, co mi dolega. Zawsze był i jest merytorycznie przygotowany.

C.D.N

dziennikzapowiedzianej

#41
Mierzu łączy nas firma :-) Rsd,  RPP się kłania :-)
Podziwiam Cie za podejście do choroby z dystansem i poczucie humoru.
Jeśli spojrzę na swoje objawy to właśnie cześć twoich pokrywa się z moimi. Zwłaszcza ucieknie stopy w czasie biegania, uczucie rwy.
Pozdrawiam Cie i życzę Ci dużo siły

Mierzu

Dzięki za miłe słowa. No humor to ma na pewno. Nie zawsze różowy, czasem po ludzku śmieję się do łez, czasem łzy bez śmiechu lecą.

oscar

cześć Mierzu
Co u ciebie, dawno nie pisałeś
Pozdrawiam serdecznie
az
Andrzej Zaremba ,,Życie bez nerwów" – to opowieść o 7 latach życia z SLA