Odmowa respispiratora wobec niewydolności oddechowej

Zaczęty przez Baca, 21 Kwiecień 2017, 13:22:07

Poprzedni wątek - Następny wątek

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Baca

Myślę, że nadszedł dla mnie czas aby zadać to pytanie.
Od początku choroby zdecydowałem, iż nie będę korzystał z respiratora [także tego nieinwazyjnego]. Oczywiście poinformowałem o tym najbliższych. Znając moje parszywe szczęście nie liczę na to, iż odejdę z tego świata 'spokojnie' podczas snu.
I tu pytanie do Was. Jak wyglądają te ostatnie minuty, godziny?.
Zaczynam być niewydolny oddechowo. Rozumiem, żona musi wezwać karetkę, aby nie być oskarżonym o nieudzielenie pomocy?[i tak pewnie spanikuje i to zrobi]. Przyjeźdza pogotowie [pech chce, że jeszcze żyje :) ] i co wtedy? Czy mogą mi podać jakieś środki aby ulżyć memu cierpieniu? Czy muszą podjąć akcję ratunkową i zabrać mnie do szpitala? Czy po prostu nic nie robią?

Aronia


Kocuros

Bardzo ciekawa kwestia, tez bym chętnie poznal odpowiedzi na te pytania.

malm

Na respiratorze można żyć kilka lat. Czy nie warto poczekać być może na lek, który przecież może się pojawić. Mój mąż korzysta z respiratora około 2,5 roku i chce żyć oraz wysoko ocenia swoje życie. Ciepło pozdrawiam.

Kocuros

To jest kwestia bardzo indywidualna, ja tez napisalem oficjalne oswiadczenie ze nie chce byc pod respiratorem ( na razie mam tylko NIV) o oswiadczeniu wiedza moi bliscy i lekarze w szpitalu.
 

Baca

W tym wątku nie miałem na myśli pytania Respirator czy odmowa?. Ten temat był poruszany już wielokrotnie.
Może jednak ktoś ma wiedzę lub doświadczenie w poruszonej przez zemnie kwestii?

meg

No właśnie, też podpinam się pod pytanie Bacy. Ktoś wie jak to wygląda w praktyce?

Kocuros


malm

Po wystąpieniu ostrej niewydolności oddechowej  i leczeniu na oddziale intensywnej terapii mąż musiał wyrazić zgodę na wykonanie tracheostomii. Jeśli ktoś nie wyrazi takiej zgody, to nikt mu tracheostomii  nie wykona. Nie wiem jednak  jakie są wówczas procedury postępowania.

banjanti

Rozmawialiśmy kilka razy tutaj. Decyzja co zrobić z życiem jest Twoja i święta. Pepelniasz świadome samobójstwo i masz do tego prawo. Pytanie czy jeżeli jesteś na to zdecydowany na pewno chcesz żeby natura to zrobiła? Nikt nie odpowie jak to się czuje, bo nie da się z drugiej strony. Ja myślę że to będzie boleć i to bardzo i jeżeli sam byłbym w takiej sytuacji nie chciałbym tego robić na zimno. Niewydolność oddychowa jest łatwiejsza na opiatach, tyle mogę publicznie napisać
Szerokiej wędrówki ku temu gdzie wszyscy zmierzamy

meg

Banjanti, nikt tutaj na tym wątku nie pytał o to czy chcemy umierać czy nie oraz w jaki sposób. Pytamy konkretnie jakie są procedury, jak wyglądają zabiegi i obsługa medyczna w przypadku braku zgody na respirator?!

Ogaruus

banjanti!
miałeś się nie wypowiadać w innych działach oprócz diagnostyki!
Twoja wypowiedź nie jest odpowiedzią na pytanie Baca!
Świadome samobójstwo...??? To się nazywa zaprzestanie uporczywej terapii! Z samobójstwem nie ma nic wspólnego
Nie masz prawa pisać takich uwag do osób z diagnozą sla. Nie wiesz jak to jest być chorym na sla i co przeżywa chory, rodzina i przyjaciele!!!
Od 19.12.2015 respirator nieinwazyjny
Lepsze jutro było wczoraj!

Baca

banjanti-pytanie jest jasno określone. Czytanie ze zrozumieniem to cenna umiejętność. Nie `zaśmiecaj' tego wątku proszę.
Myślę, że należysz do tego typu ludzi, którzy wszystko wiedzą i potrafią. Zepsuło mi się mleko. Naprawisz?
Twoje powyższe wpisy są tak niedorzeczne, iż komentarz jest zbyteczny. Wiele twoich wypowiedzi na tym forum jest irytująca.
Prosiłem, Cię kiedyś o rozwagę i teraz też to robię. Gdybym pojawił się na tym forum wcześniej, po dwóch latach fascykulacji, bez słabości klinicznej to `zdiagnozowałbyś' BFS czy odesłałbyś mnie do psychiatry?.

malm

Wybaczcie, ale nie rozumiem co się tutaj dzieje. Dlaczego jesteście dla siebie tacy niemili. Zniechęca mnie to w ogóle do pisania na tym forum. Natomiast podejrzewam, że jeśli chodzi o poruszany wątek, to nie ma żadnych procedur. Po prostu trzeba wziąć decyzję na swoje barki i napisać oświadczenie, że się nie chce pomocy w przypadku ostrej niewydolności oddechowej i pozostać w domu. Mąż miał ostrą niewydolność, ale nie wiem co czuł, trwało to dość krótko, około pół godziny trwały duże wahania saturacji i w ogóle stracił kontakt. Nic z tego nie pamięta. Mimo wszystko miłej niedzieli. My będziemy taką mieć, ponieważ po prostu się kochamy i cenimy każdą chwilę spędzoną ze sobą.

AGNES

Mój mąż nie chciał respiratora gdy nadszedł moment ostrej niewydolności zadzwoniłam po pogotowie. Przyjechał lekarz który poinformował mnie o możliwości tracheo oraz  życia przy pomocy respiratora. Pytał dwa razy ja dwukrotnie odpowiedziałam , że uszanuję wolę męża nie wyraziłam zgody. Podano mężowi morfinę . Mąż odszedł w spokoju.

Ogaruus

Agnes,
czy Twój mąż miał respirator nieinwazyjny? Ile trwała ostra niewydolność? Twój mąż podpisał jakieś formalne oświadczenie, że nie chce tracheo, czy mieliście to ustalone tylko między sobą?
Od 19.12.2015 respirator nieinwazyjny
Lepsze jutro było wczoraj!

AGNES

Mąż nie miał respiratora nieinwazyjnego ponieważ nie chciał. pomimo moich błagań on był nieugięty w sprawie respiratora. Najgorszy był ostatni miesiąc towarzyszył ostry ślinotok niczym oprócz ssaka nie potrafiliśmy tego opanować. Ja siedziałam na ssaku na okrągło. Nie było żadnego pisemnego oświadczenia ze strony męża . To były ustalenia ustne pomiędzy nami do samego końca jak mówiłam o wezwaniu lekarza mąż był na nie. Chyba bał się , że się złamię i nie dotrzymam danej mu obietnicy. Decyzja była bardzo trudna , ale uszanowałam Jego wolę.



meg

Agnes, powiem jedno: JESTEŚ WIELKA! Wiem jak trudna to była dla Ciebie decyzja i ile musiałaś wycierpieć, ale uwierz mi, Twój mąż jest na pewno Tobie za to bardzo wdzięczny. I piszę to jako osoba chora, nie opiekun, bo domyślam się co on musiał czuć męcząc się z tą chorobą. Także wielki szacun...

AGNES

MEG
Dziękuję masz rację w moim życiu to była najtrudniejsza decyzja. Wiem że cierpienie w tej chorobie jest potworne , cierpi cała rodzina najbardziej dobija bezsilność bo opiekun może próbować tylko łagodzić ból i cierpienie . Najgorsze , że w poszukiwaniu pomocy niejednokrotnie odbijamy się "od zamykanych przed nami drzwi".
Pozdrawiam

joanna76

Witam,
moja córka odeszła w listopadzie, też nie wyraziła zgody na respirator tylko ustnie,były rozmowy z lekarzami
a później z pielęgniarką z hospicjum. Bardzo przeżyła wizję dalszego "życia" pod respiratorem.
Mi było strasznie ciężko, w chwili problemów z saturacją wszystko zaczęło się o 5 rano, nie widziałam bólu po prostu oddech słabł z każdą chwilą  , do tej pory męczy mnie że mogłam wezwać karetkę
i zmienić wszystko . Cały czas zastanawiam się na ile była to świadoma decyzja