Co jest po

Zaczęty przez gosia1981, 08 Luty 2013, 18:39:36

Poprzedni wątek - Następny wątek

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

gosia1981

nigdy nie bylam religijna.  ale sla zmusza do myslenia, co po smierci. jest tam cos, czy nic nie ma, pustka, a moze jeszccze cos innego. w co wierzycie. jak sobie to wyobrazacie. ja nie wiem w co wierzyc

RILU

tułać się po świecie ukrywając się przed Bogiem, będzie mógł go zabić każdy człowiek,

wstawiłem link i tam znajdziesz w/w zdanie....http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=4204809

więc jaki człowiek napotkany mógłby zabić Kaina ,jeśli wtedy istnieli Kain ,Ewa i Adam ?
Kto był żoną Kaina ? Przecież urodziły się dzieci !
Trzeba żyć tak aby każdy dzień  był piękny.

Maria

"Życie to nałóg, który trudno jest rzucić.
Jeden oddech nigdy nie wystarcza.
Odkrywasz, że chcesz zaczerpnąć następny."

anula680

#3
To nie jest tak do końca.
Adam i Ewa to symbol nie można brać tak dosłownie i doszukiwać się czegoś co i tak dla człowieka i jego rozumu jest nie pojęte

Kain powiedział Bogu Jahwe, że wyznaczona mu kara jest zbyt ciężka - skoro ma odtąd tułać się po świecie ukrywając się przed Bogiem, będzie mógł go zabić każdy człowiek, którego napotka (Rdz 4,13-14). Bóg odpowiedział mu, że każdy, kto by go zabił, poniósłby siedmiokrotną pomstę, a żeby do tego nie dopuścić, naznaczył Kaina znamieniem, by każdy mógł go od razu rozpoznać (Rdz 4,15) - fakt ten odbił się w języku jako związek frazeologiczny "piętno kainowe". Następnie Kain odszedł od Pana i zamieszkał w kraju Nod , położonym na wschód od Edenu

Adam i Ewa mieli wiele dzieci... Ale ostatecznie nie można zaprzeczyć że Bóg mógł uczynić.... Czego nie ma w Biblii jest także chyba możliwe dla stwórcy.

Tyle że już w czasach Adama i Ewy oraz Kaina i Abla istnieli inni ludzie.

(14) Oto dziś wypędzasz mnie z tej ziemi i muszę ukryć się przed obliczem twoim. Będę tułaczem i wędrowcem na ziemi, a każdy, kto mnie spotka, zabije mnie. (15) I rzekł Pan do niego: Nie! Ktokolwiek by zabił Kaina, siedmiokrotną pomstę poniesie. Położył też Pan na Kainie znak, aby go nikt nie zabijał, kto go spotka. (16) [Rodz 4:14-16]

Z tej rozmowy Boga z Kainem wynika, że istnieli inni ludzie. Kain chce się tułać po świecie i pragnie, by można było go zabić. Kto mógłby go zabić, skoro w czasie gdy wypowiadał te słowa teoretycznie żyli tylko Adam i Ewa? Kto określany jest słowami każdy kto mnie spotka lub ktokolwiek by zabił?

I dalej:
(16) I odszedł Kain sprzed oblicza Pana, i zamieszkał w ziemi Nod, na wschód od Edenu. (17) I obcował Kain z żoną swoją, a ta poczęła i urodziła Henocha. [Rodz 4: 16-17]

Skoro Kain odszedł ze swoich rodzinnych stron, to jego żoną nie mogła być żadna z córek Adama i Ewy. Zwłaszcza że takowa się jeszcze nie narodziła.
Tak więc jeśli jeszcze potomstwo Adama i Ewy mogłoby się teoretycznie mnożyć między sobą, tak linia Kaina, który opuścił dom musiała powstać także z innych ludzi. Zwłaszcza że sam Bóg we fragmencie,  sugeruje, że inni ludzie są.
Nigdy nie czekaj do jutra, by powiedzieć komuś, że go kochasz. Uczyń to dzisiaj. Nie myśl: "Moja mama, moje dzieci, moja żona lub mąż doskonale o tym wiedzą". Miłość to życie. Istnieje kraina umarłych i kraina żywych. Tym, co je różni, jest miłość.


Bruno Ferrero

RILU

#4
Prezentuję na Forum różne wypowiedzi
Ja sam  mam osobliwe zdanie na ten temat.
Istnieją książki "życie po życiu" "życie po śmierci" itd
Prezentuję linki w których tak piszą
http://www.racjonalista.pl/forum.php/s,130530
Trzeba żyć tak aby każdy dzień  był piękny.

marek

Oj,brakuje w tym wątku Gabriela,wszystko by nam wyjaśnił.....
Życzę Mu dużo sił i powrotu do zdrowia

Maria

"Życie to nałóg, który trudno jest rzucić.
Jeden oddech nigdy nie wystarcza.
Odkrywasz, że chcesz zaczerpnąć następny."

Manolo

Tylko o takim życiu przekonamy się dopiero po śmierci a dobrze byłoby wiedzieć trochę wcześniej ...

izaksiazek

Nie jestem fanatyczką religijną ,ale wierzę w Boga i jestem katoliczką.6 lat temu moje życie wisiało na włosku.Miałam bardzo długą i niebezpieczna operację.Wiem,że jakaś opatrzność nade mną czuwa,bo znalazł się lekarz ,który bezinteresownie pomógł mi w szybkim czasie znaleźć się na stole operacyjnym.W trakcie operacji zaczęłam umierać.Wtedy widziałam ciepłe,żółte  światło i ludzi ubranych na biało.Chciałam iść dalej ,bo było mi bardzo dobrze i miło,ale ludzie zgromadzili się wokół mnie i zaczęli mnie spychać w dół uśmiechając się i szepcząc ,,wracaj ,bo musisz jeszcze pomóc Piotrusiowi(mój syn)".Do chwili obecnej zastanawiam się  dlaczego ,skoro on nie potrzebuje mojej pomocy jedynie córka i mała Oliwka.To moje doświadczenie.Zaczęłam inaczej patrzeć na życie i chyba widzę więcej i słyszę.Zbudziłam się po operacji z uczuciem chłodu i chłodnym wołaniu ,,niech się pani zbudzi." To było takie niemiłe.

RILU

Ludzie piszą ,że będąc po drugiej stronie z góry
widzieli swoje ciało na stole operacyjnym.
Słyszeli rozmowy lekarzy.
Przydarzyło się Tobie takie widzenie ?
Trzeba żyć tak aby każdy dzień  był piękny.

szucia

Jestem agnostykiem..ale niekonsekwentnym..długo by pisać...wiara i religia to wielka siła i wartośc,milionom pomaga....Mnie pomaga myśl taka..to nie może być absolutny koniec po odejściu z tego padoła...co dalej? nie wiem,ale mama do mnie przyszła we śnie i na moje pytanie czy jest tam jej dobrze,odpowiedziała, kiwnęła twierdząco głową.....Z jednej strony wierzę w te przedziwne sprawy,a z drugiej, jestem racjonalistką...ufam medycynie i parametrom...Zwariować można z tym rozdwojeniem myśli i odczuć.....Niemniej czuję obecnośc mamy,a tata chociaż odkorowany jak mówią lekarze,to wiem,że gdzieś TAM mnie słyszy gdy sobie gadamy...Chyba trzeba w coś wierzyć.....

RILU

#11
nikt nie wie jak tam jest , na dwoje babka wróżyła .
Jak wiem to zapewniają tam po życiu nieziemski Raj

Z tym ,że po oobie wracasz do ciała ale nic nie wiadomo
Oglądałeś film pt "Duch" -duch podnosił monetę , potrafił
kopnąć pustą puszkę po Coca Coli itd  :angel:
Trzeba żyć tak aby każdy dzień  był piękny.

izaksiazek

Ja miałam zatrzymaną akcję serca i postawiłam na nogi pół szpitala.Miałam specjalną wspaniałą opiekę i robiono wszystko ,żeby mnie ratować.Operację przerwano i intubowano mnie.Ja siebie nie widziałam na stole operacyjnym.Widziałam ciepłe światło do którego dążyłam i że ludzie otoczyli mnie ciasnym kręgiem zatrzymując mnie.Uśmiechali się serdecznie ,miło  i kazali mi wracać.Wiedziałam,że tam jestem ,ale nie widziałam siebie.Wiedziałam też ,że nie chce wracać.Niestety zapomniałam ,że czeka na mnie małe dziecko niespełna 4 letnie wówczas.To,że muszę pomóc synowi zmusiło mnie chyba do powrotu.Usiłowałam wymówić jego imię ,ale nie potrafiłam.Potrafię przewidzieć na kilka dni co może mnie spotkać lub zaprogramować swój sen obecnie .Nawet to ,że coś za chwilę stłukę lub zgubię.Staram się ,żeby tak  się nie stało,ale to niestety nieuniknione.Tak jest od operacji.Wiele osób mnie z pewnością wyśmieje ,że opowiadam głupoty wymyślone.Wiem też ,że moi rodzice przez kilka lat krążyli wokół mnie i pomagali mi ,a szczególnie Ojciec.Pomodliłam się za nich i powiedziałam im ,że nie mam do nich o nic żalu i żeby mnie też darowali wszystkie winy .Powiedziałam żeby przestali się o mnie martwic i odeszli w pokoju i że bardzo ich kocham.Od tej pory zniknął specyficzny zapach z małego pokoju,który i mój syn czul.Wiem,że piekło mamy tu na ziemi ,a dalej jest wspaniały spokój,ciepło i jasność.Kocham życie ,bo kocham też swoją rodzinę ,a szczególnie małą Oliwkę ,Kocham też piękne widoki,wszystko co mnie otacza ,ale już się nie boję śmierci.Warto walczyć o życie ,bo pomimo tylu cierpień jest piękne ,ale śmierć to nie koniec na pewno.

szucia

Ja Ci wierzę,co prawda nie mam takich doświadczeń,ale mama gdy mi się śni,to zawsze uśmiechnięta,nie chora i w ogóle....Myślę,że moj tata biedny jest trochę zawieszony..jest i z mamą i fizycznie tu..może też tak to widzi i czuje?dlatego cokolwiek się stanie,ja też już się nie boję.....Kochając życie!

izaksiazek

Moi Rodzice zmarli w odstępie 2 tygodni.Przez 5 lat ich opłakiwałam ,ale nie czułam obecności Mamy,tylko zapach i pewne zwyczajowe odgłosy Ojca ,chociaż nigdy ze mną w tym mieszkaniu na stale nie mieszkał.Wszystko ustąpiło po 5 latach.Moja córka odtrącona przez dzieci swojego męża-wdowca i nie mając wsparcia w mężu często płacząc wołała ,że chce do babci i dziadka.Chcąc się przypodobać rodzinie pojechała w ciąży na pogrzeb męża siostry.Byłam przerażona.Po pogrzebie zaczęły się kłopoty.Zaczął zanikać mięsień na dłoni i pojawił się przykurcz palca dłoni.Dziecko urodziło się z cystą otaczającą gałkę oczną od środka oka.2 lata temu operowane miała oczko ,ale wycięto jej tylko część tego tłuszczaka.Czeka nas dalsza walka jak podrośnie,bo już oczko zaczyna uciekać.na bok.Po porodzie padła diagnoza pierwsza SLA u córki.Czy nie sądzicie ,że to wszystko jest dziwne.Przeszukałam rodziny i moją i męża od prapradziadków i takiej choroby nie znalazłam.Nie jest to więc genetyczne .Badanie genetyczne też miała robione i nic.Myślę,że w przekazach ludowych jest ziarno prawdy i trzeba przestrzegać pewnych zasad przekazywanych przez pradziadków.Ściągałam do córki nie tylko bioenergoterapeutów ,ale też egzorcystę świeckiego i duchownego.Gdzie są jednak ci prawdziwi ?

szucia

A możesz napisać jakie to przekazy ludowe i zasady?Ciepło pozdrawiam,trzymaj sie dzielnie...zawsze podziwiam tych,którzy mają tę siłę ...dla dzieci chyba bierze się ją z kosmosu..nie wiem..przecież to chyba największa trauma..choroba własnego dziecka....