Śmiejmy się, bo jest tragicznie - La Vanguardia

Zaczęty przez Pawel, 07 Luty 2007, 15:43:39

Poprzedni wątek - Następny wątek

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Pawel

Aby czerpać satysfakcję z życia, nie wolno nam ani na chwilę zapomnieć o jego marności, smutku, jaki się z nim wiąże i o śmierci ? twierdzi francuski filozof Clément Rosset. Tylko w ten sposób pozbędziemy się strachu, pogodzimy z losem i odzyskamy spokój. Ten, kto chce zapomnieć o tragizmie egzystencji, doświadczy jej dramatów w jeszcze większym stopniu.

Clément Rosset: Dziś nikt nie chce dostrzec śmierci, choroby ani cierpienia, a tym bardziej pogodzić się z nimi. Takie sprawy ukrywa się przed dziećmi.

La Vanguardia: Śmierć źle się sprzedaje.

A jednak jeśli nie pogodzimy się ze śmiercią, chorobą i cierpieniem, nie będziemy żyć naprawdę. Obraz radosnego i szczęśliwego życia narzucony nam przez masową kulturę konsumpcyjną zmienia naszą planetę w sielankową fermę, a my wszyscy jesteśmy jak ogłupiałe kurczaki: mamy tylko spać, jeść, produkować, konsumować... Jak te kurczaki żyjemy uśpieni i nieświadomi czekającego nas końca. Jeśli nie pogodzimy się ze śmiercią, nasze życie będzie wyglądało tak jak życie na tej kurzej fermie lub jak reklama w telewizji.

 
Są lepsze i gorsze reklamy; tak samo życie może być lepsze lub gorsze.

Aby żyć pełnią życia musimy najpierw uświadomić sobie, że nasze istnienie to jakiś niesamowity żart: wszyscy umrzemy i ta pewność kryje się za wszystkim, co robimy.

Nic dziwnego, że jest pan przygnębiony.

Wręcz przeciwnie. Tylko jeśli mamy świadomość tego całego życiowego tragizmu, jesteśmy w stanie odczuwać prawdziwą, głęboką radość.

Fizycznie umieramy tylko raz. Po co mamy umierać codziennie przypominając sobie o tym?

Ponieważ uświadomienie sobie nieuchronności śmierci i cierpienia jest niezbędnym warunkiem prawdziwej radości. Poza tym uważam, że ta umiejętność radowania się to ogromny wkład kultury iberyjskiej do uniwersalnej skarbnicy mądrości.

Może pan wyjaśnić, na czym miałby polegać ten wkład?

Może to zabrzmi nieco niepoważnie, ale przytoczę tu jedną z przygód Asteriksa... Kiedy bohater przybywa na Półwysep Pirenejski, Iberowie informują go, że wkrótce odbędzie się wielka uczta: "Dziś wieczorem będzie święto" ? słyszy zewsząd. A kiedy w końcu nadchodzi wieczór i wszyscy zaczynają ucztować, wychodzi gitarzysta i śpiewak i obaj zaczynają zawodzić: "Ach, po co ja się urodziłem...". Asteriks, rzecz jasna, nic z tego nie rozumie.

To lament charakterystyczny dla muzyki flamenco.

Doskonale oddaje poczucie tragizmu istnienia oraz związaną z nim radość i pewność. Życie jest jak grzęda w kurniku, krótkie, ciasne i zafajdane... Ale to nie znaczy, że nie mamy śpiewać i śmiać się siedząc na tej grzędzie. Śmiejcie się, bo rzeczywistość i tak jest smutna. Cioran bardzo lubił się śmiać, ale potrzebował do tego towarzystwa. "Koszmar ? mawiał ? to jedyna dostępna forma oświecenia". On sam był oświecony ponieważ zawsze umiał być "szczęśliwy mimo wszystko". Dziś, w społeczeństwie pogrążonym w letargu i umierającym ze strachu, próbujemy zapomnieć o tym, że wesołym i szczęśliwym można być jedynie "mimo wszystko".

Dlaczego się tak boimy?

Ponieważ jeśli człowiek zaneguje śmierć, choroby i cierpienie, to dużo bardziej boi się wszystkiego wokół. Boimy się, że ktoś chory lub co gorsza martwy pojawi się nagle w galerii handlowej i obudzi nas z konsumpcyjnego snu. Proszę spojrzeć na Stany Zjednoczone: tam ludzie żyją w nieustannej paranoi. Właśnie dlatego, że postanowili ukryć ciemną stronę życia. Jeśli się ją zaakceptuje jako coś naturalnego, to budzi ona znacznie mniejszy strach. Człowiek akceptuje fakt, że będzie chory, brzydki, nieszczęśliwy, że się zestarzeje i umrze, że będzie samotny...

Nie ma pan rodziny, która mogłaby pana pocieszyć?

Moje życie przypomina paradoks jeżozwierza. Kiedy jeżozwierzowi jest zimno, zbliża się do stada, ale wtedy kolce innych osobników zaczynają go kłuć i musi się odsunąć. Znów jest sam i znowu jest mu zimno...

Cała tajemnica polega więc na tym, aby odnaleźć właściwy dystans między własnymi i cudzymi kolcami.

O to mi właśnie chodzi! Dalej są ci, którzy koniecznie chcą nami rządzić.

Czy próba rządzenia innymi nie jest aby kolejną formą oszukiwania się, dodawania sobie znaczenia?

Władza jest najbardziej kruchą ze wszystkich naszych ludzkich konwencji, ponieważ opiera się na zbiorowym złudzeniu, że jest silna i sprawiedliwa. W rzeczywistości władza zawsze jest słaba i krucha. Król zawsze jest nagi, chociaż my nie chcemy tego widzieć: to cud, iż wciąż chcemy wierzyć, że jest ubrany. Wszystkie formy sprawowania rządów przez ludzi są bardzo kruche, demokracja oczywiście również, ponieważ jedynym fundamentem na którym się opiera jest potrzeba zastąpienia brutalnej siły jakąś formą rządów. Jednak problem władzy nie należy do dziedziny rozważań filozoficznych.

A co jest głównym przedmiotem tych rozważań?

Fakt, że wszyscy umrzemy. Dla mnie od początku było oczywiste, że na tym stwierdzeniu opiera się każdy system filozoficzny. Mogę tylko dodać, że zawdzięczam to Nietzschemu i jego "Narodzinom tragedii".

Nietzsche też smutno skończył.

To był oświecony filozof. Potrafił odnaleźć się wśród tego całego udawania i hipokryzji. Spotkanie z Nietzschem było dla mnie, proszę mi wybaczyć zarozumialstwo, spotkaniem ze sobą samym. Od czasów studenckich byłem głęboko przekonany, że każda filozofia, której punktem wyjścia nie jest przekonanie o nasze własnej marności to jedynie mniej lub bardziej elegancka spekulacja. Nietzsche miał świadomość, że życie to szaleństwo. Tylko człowiek oświecony może sprawić, że będzie to szaleństwo radosne.
Dołącz do nas! Wstąp do stowarzyszenia!
Przeczytaj poradnik dla chorych na SLA\MND
Nie wiesz do kogo zwrócić się o pomoc w zorganizowaniu darmowej wentylacji w domu?
Finansujemy wizytę szkoleniową pielęgniarki w domu!
Chcesz wiedzieć więcej, napisz: mnd-sla@wp.pl