Dla tych którzy cierpią po stracie ukochanych

Zaczęty przez Ankaj, 01 Kwiecień 2011, 22:34:00

Poprzedni wątek - Następny wątek

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Ankaj

Pozwalam sobie na taki watek choć nie wiem czy ma sens i ktoś tu zaglądnie ...
Ja zagladam ...mamusia odeszła w sierpniu a ja potrzebuję sie czasem wygadać wypłakać ....za 13 dni obchodziła by 51 urodziny ....ciągle myśle i  wiem ze ją zawiodłam...tak bardzo wierzyłam w cud ...tak nie chciałam widziec ze jest gorzej ....nie chciała respiratora ale ja wiem ze tylko tak mówiła bo nie chciała mnie obarczac....ale wiem ze liczyła ze nie pozwole jej odejsc a ja ją zawiodłam ...to ból któego nie da sie umorzyc ...niczym ....oddałabym wszystko by ze mną była ...każdą minute swojego  zycia... wszystko !!!bez niej zycie nie ma juz sensu...
Dzisiaj posadziłam jej stokrotki....

Gabriel

Panie Jezu, Ty widzisz nasze mniejsze i większe krzyże. Proszę Cię za nas chorych i opiekunów.
Umocnij nas w cierpieniu i nie pozwól, aby nasz krzyż był zbyt ciężki..

    CIERPIENIE – droga do Światła
Ktoś powiedział, że cierpienie to łza; albo spada na ziemię i staje się błotem,
albo pod krzyż i staje się drogocenną perłą.
To, gdzie spadnie, zależy tylko od nas.
    (..) Pewna góralka z Szaflar powiedziała jednemu ze współczujących jej pacjentów w szpitalu: ,,Ja się z Panem Bogiem nie umawiałam, że mi w życiu będzie lekko".
     (..) Ilu ludzi cierpienie odmieniło? Ilu zrozumiało, że żyje głupio? Ilu się opamiętało, zawróciło ze złej drogi, by odnaleźć pokój w Bogu? Łotr zobaczył w Ukrzyżowanym Jezusie dobroć i miłosierdzie Boga. Syn marnotrawny nie przez kazania, ale przez dostrzeżenie swojej bezsilności znalazł drogę powrotu do Ojca. W bólu pryska mit samowystarczalności. Gdy cierpimy - pokorniejemy.
   Ilu ludzi odnajduje radość i poczucie sensu swojego życia w pomocy chorym i potrzebującym? Ilu zjednoczyło wspólne przeżywanie tragedii, otworzyło drogę do pojednania z Bogiem i bliskimi, do odkrycia na nowo ich miłości? ,,W krzyżu miłości nauka".
Młoda Włoszka, Chiara Badano, podczas gry w tenisa czuje silny ból ramienia, który długo nie przechodzi. Okazuje się, że ma raka kości z przerzutami. Wiadomość tę przyjmuje odważnie. Choroba staje się dla niej wyzwaniem. Mimo potwornego bólu kręgosłupa wstaje, by wspierać chorą na depresję i uzależnioną od narkotyków koleżankę. W swoim Dzienniczku zapisze: ,,Tę chorobę Jezus zesłał mi we właściwym czasie". Jej rodzice szybko zrozumieli, że to nie oni Chiarę, ale ona ich w tej chorobie wspomaga, podnosi na duchu. Nie przyjmuje morfiny, bo jak pisze: ,,odbiera świadomość, a ja mogę ofiarować Jezusowi jedynie cierpienie. Chcę dzielić z Nim jeszcze trochę Jego Krzyż". Potem przychodzi paraliż nóg i krwotok. ,,Nie płaczcie nade mną – mówi do przyjaciół. – Ja idę do Jezusa. Na moim pogrzebie nie chcę ludzi płaczących, lecz głośno śpiewających". Na pytanie, skąd takie światło w jej oczach, odpowiada: ,,staram się kochać Jezusa". Nie prosi o uzdrowienie: ,,Jeśli chcesz tego Ty, Jezu, ja też tego chcę". Modli się o siły do wypełnienia woli Bożej. A umierając, prosi swoją mamę: ,,Bądź szczęśliwa, bo ja jestem szczęśliwa". Ciara – którą rodzina i przyjaciele nazwali ,,Luce", czyli światło – to dziewczyna, która w cierpieniu potrafiła być Światłem.                                   Ks. Wojciech Przybylski     (Różaniec nr2)
                                   
(..) Chorzy najbardziej potrzebują naszej obecności. Zwłaszcza wtedy, gdy wiemy, że medycyna niewiele już może zrobić, by poprawić funkcjonowanie organizmu, ograniczając się do łagodzenia bólu i stworzenia warunków ustabilizowania, na ile to możliwe, zaburzonych funkcji ciała. Chory potrzebuje obecności bliskich, którzy będą razem z nim się modlić, wspominać albo po prostu milczeć. Wcale nie chodzi o to, by go pocieszać, czasem naiwne pocieszanie może nawet drażnić lub ranić chorego. Do tego potrzebna jest dojrzałość oraz pokora, czyli wewnętrzna zgoda na przyjęcie prawdy, że nie jesteśmy cudotwórcami i musimy pogodzić się z faktem choroby, cierpienia, a nawet nieuniknionej śmierci. Dzięki zdobyczom współczesnej farmakologii możemy dziś skutecznie walczyć z bólem, cierpienia uniknąć się nie da. Nawet chrześcijaństwo nie ma recepty na neutralizację cierpienia. Ale Chrystus, łącząc udręki z miłością, która zaprowadziła Go na krzyż, pokazał sens męki jako ofiary. Ci, którzy mają łaskę wiary, dobrze to rozumieją.                    Dr. Kazimierz Szałata
                                                                                     
Jezu, Mistrzu cierpiących, naucz nas modlić się jak Ty,
o oddalenie cierpienia, a gdy wola Bożą jest, byśmy cierpieli
– wspieraj nas i ucz przyjmować je,
znosić i ofiarować dla większej Chwały Bożej
i dla wszystkich cierpiących. 
                                                                                                              Amen. 
(..) W blasku Najświętszego Serca Pana Jezusa i Niepokalanego Serca Maryi utwierdzajmy się na drogach wiary. Niech ich niegasnąca Miłość będzie darem zdrowia dla chorych, nadzieją i pociechą dla smutnych i płaczących. Musimy strzec się tworzenia w sobie wyobrażeń Boga, które spełniają nasze ludzkie aspiracje i pragnienia. Trzeba odkryć Jezusa Chrystusa ukrzyżowanego za nas z miłości i zwycięskiego w zmartwychwstaniu.
                                                                                      Ks. Jacek Bazarnik
Boże, Ty obdarzyłeś błogosławionego Jerzego Popiełuszkę  łaską męczeństwa, przez co upodobnił się do Chrystusa na drodze krzyżowej, udziel nam za Jego wstawiennictwem tej łaski, o którą Cię gorąco prosimy....
                                Nie umiem dziękować Ci Panie-Piosenka religijna
                                                                                 Bożej  Pomagaj.    Gabriel
PANIE
podtrzymuj moje życie
gdy upadam
gdy siły brak
a lęk spowija moje serce

RILU

Gabrielu,módlmy się wszyscy jeśli wierzymy i jesteśmy wyznawcami .
To jest piękno wierzenia i wiary.Człowiek bez wiary nie tylko do Boga jest nikim.
  Nie mogę strawić noszenia krzyża o którym tak namiętnie piszesz.
Pan Jezus nosił krzyż za Nas ,Nasze wybawienie ,dlatego uważam nie upierajmy
się przy noszeniu krzyża i nie wiążmy cierpienia chorych z krzyżem.
Jak cierpi to nosi krzyż ? To jest wielka niedosadność.
Módlmy się więcej i wyznajmy wiarę.
Nie wszyscy uznają filozofię św.Augustyna jeśli ktoś chce to proszę bardzo.
Serdecznie pozdrawiam
RILU ;)
Trzeba żyć tak aby każdy dzień  był piękny.

markub

Rilu,także uważam za nie dosadność,to że chorzy niosą swój krzyż,bo są chorzy(???)...,a zdrowi-tak jak ja??-nie niosą Go przez całe życie? ::)-No nie wiem :o.
Ankaj kochana,cieszę się,że poruszyłaś ten wątek,jest mi szczególnie bliski.Twoja mamusia odeszła w sierpniu i niedługo by obchodziła urodziny :-[,współczuje,łączę się z bólem bo wiem co to znaczy.Mój brat zmarł w lipcu 2010r. a urodziny obchodził by w marcu-tego roku,32-gie.Byłam...,zapaliłam światełka,przetarłam zdjęcie,wsadziłam różę do wazonu,rozmawiałam,płakałam...Już o tym pisałam-uwierzcie,nie ma dnia od jego śmierci abym nie myślała,nawet nie ma minuty,zawsze jest w moim sercu,pamięci,we śnie i myśli...
P.S.Ankaj trzymaj się :),Tobie i nam wszystkim tego życzę
         Pozdrawiam