Moja Mamcia

Zaczęty przez ewciaa2385, 10 Październik 2014, 11:09:35

Poprzedni wątek - Następny wątek

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

ewciaa2385

Słuchajcie moja Mamulka choruje od lutego 2012 a jej stan coraz bardziej się pogarsza,coraz gorzej mówi,ma problemy z jedzeniem,ostatnio dawała się we znaki wszystkim domownikom szczególnie tacie który naprawdę budzi we mnie podziw jak się mamą zajmuje.Ostatnio pomyśleliśmy o jakiś lekach by mama lepiej spała bo budziła tatę w nocy co pół godziny by ją ułożył na drugi bok.Wypożyczyliśmy również materac przeciw odleżynom jest mamie wygodniej.Ale do czego zmierzam,ostatnio mama chyba sie trochę wyciszyła i nawet tak sobie z nia pogadałam.Mówiła że nie ma już z czego się cieszyć,ma dopiero 54 lata a już jej życie gaśnie.Tak mi jest jej szkoda,tak bardzo serce mi pęka gdy ją widzę w takim stanie.Ostatnio człowiek ma głowę pęłną trosk i czasem zapomina o tym co najważniejsze.Ja buduję sobie właśnie dom,tak bym chciała móc zaprosić mamę na kawę do ogródka czy na obiad ale wiem że tego nie zrobię ,bo pewnie nie zdąże.Ostatnio mama  zawołała księdza czy Ona przeczuwa już swój koniec???Boże tak bardzo ciężko zrozumieć mi tą chorobę i tymbardziej ciężko mysleć o ludziach którzy muszą się z nią zmagac.Mój mąż ostatnio powiedział Ewcia  to nie jest choroba to tortury...i miał rację.Dlaczego moja mama musiała zachorować?Tak sobie myślę skoro miała pisaną chorobę w swoim życiorysie dlaczego nie dostała chociaż jeszcze 10 lat?chociaż tyle,jej małe wnuki 4 i 5 letnie były by starsze nacieszyła by się nimi,tak prostymi czynnościami jak odebrać ich z przedszkola.Wiem że to jest jej pragnienie móc iść po wnuki.Serce mi pęka a łzy cisną się do oczu...A mój tato?Co zrobił złego( jest dobrym człowiekem)że ta sama rzadka choroba zabrała mu 10 lat temu mamę a teraz zabiera żonę?Dwie najważniejsze kobiety  w jego życiu...Boże miej w opiece tych co cierpią w chorobach i tych co z nimi przegrywają i bądź dla nich łaskaw...Amen...
"Mamuniu dzieli nas tylko czas..."

majkaa

Witaj, przeglądałam sobie trochę Twoich wpisów i sporo nas łączy. Na pewno chora mama i brak sił przy opiece. Podobnie jestem rozgoryczona, zmęczona, a do tego moja mama oprócz mnie nie ma nikogo, kto mógłby nam pomóc. Po każdym weekendzie przy mamie jestem dętka. Gotuję, sprzatam do późna wieczór, myje mamę, karmię i też mam małe dziecko, za którym tęsknię i serce mi krawawi gdy ono legnie do mnie, a ja muszę je odtrącać, by pomóc mamie. Moja mama też jest bardzo wymagająca i mam wrażenie, że czasem mogłaby coś odpóścić...ale takie są prawa choroby i staram się ją rozumieć, choć czy to w ogóle możliwe? I nawet nie można z mamą porozmawiać, bo ciężko cokolwiek zrozumieć... Oddałabym wiele by mama była zdrowa i by było tak jak dawniej...

ewciaa2385

Hej,u mnie cała odpowiedzialność spoczywa na tacie tak go za to podziwiam ma tyle sily w sobie,opanowania,czasem już wybuchnie ale to przecież normalne.Ja zostaję  z mamą w weekendy gdy taty nie ma.Po takim weekendzie jestem wypruta jak nie wiem tymbardziej,ze obiad,ze sprzatanie że dziecko i mama.Ale nikt nie mówił że będzie łatwo .Ja natomiast jestem bardzo nerwowa i nie wytrzymuję nie raz gdy mamie wszystko nie pasuje,ale taki miała charakter zawsze ciężki,uparty a taka choroba go pogłebiła.trzymaj się kochana...
"Mamuniu dzieli nas tylko czas..."