Nagłe duszenie przez flegmę - wezwanie karetki

Zaczęty przez dadzia_g, 25 Styczeń 2011, 10:44:55

Poprzedni wątek - Następny wątek

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

dadzia_g

witam wczoraj miałam akcje ojciec w nocy zaczoł sie dusic przez ta flegme nagle zaoczł charczec głośno ze az sie wszyscy obudzili i nie mogl powietrza złapać, szybko zadzonilismy po karetke  przyjechali i w sumie jakis zastrzyk mu dali i nic wiecej , powiedzieli ze poki sam oddycha to dobrze,bo na płucach nic nie słyszy, boje sie kolejnej takiej akcji ze naprawde bedzie sie dusil ze karetka nie zdazy co mam robic????

marek

Jak już napisała Tereska potrzebny będzie ssak
http://mnd.pl/forum/index.php/topic,377.msg12991.html#msg12991
Cewnikiem odessiesz  przeszkadzającą Twojemu Tacie flegmę,którą w wyniku osłabienia mięśni potrzebnych do przełykania i oddychania zbiera się i przeszkadza w oddychaniu,warto też załatwić aparacik do pomiaru saturacji ,aby wiedzieć czy nie dochodzi do niedotlenienia,można też wspomóc się butlą z tlenem,dotlenić Twojego Tate jak saturacja będzie niska.Do przyjazdu karetki to starczy,nic innego do głowy mi nie przychodzi.

dadzia_g

czy miał ktoś kiedys taka sytuacje??/i czy takie sytuacje beda sie powtarzac??najgorzej jak nikogo w domu nie bedzie

marek

Tak,będą się powtarzać,taka choroba
Nasi chorzy nigdy nie zostają sami,ja np.zatrudniam opiekunki,którym płace prywatnie.

dadzia_g

aha dziekuje jeszcze mam pytanie , na jakim stadium choroby jest teraz ojciec??wydaje mi sie ze coraz blizej konca:( on juz sam chyba sie poddaje coraz czesciej mowi ze juz chce skonczyc, a ona strasznie postepuje mamy od postawienia diagnozy dopiero 6 miesiecy a wydaje mi sie ze jeszcze max 2 pociagnie i respirator jak nic czeka, jak myslicie????

marek


Twój Tata cierpi,nie dziwię się że nie chce Mu się żyć,to straszna choroba,co zrobiłaś aby Mu ulżyć,załatwiłaś już ssak,aby pomóc Mu w pozbyciu się zalegającej flegmy, skontaktowałaś się z firmą od wentylacji domowej,aby być przygotowanym na respirator? On się boi i cierpi.
W jakim stadium jest choroba spytaj lekarza prowadzącego,a ile Twój Tata będzie mógł oddychać samodzielnie pewnie nawet lekarz jeszcze tego nie wie.SLA ma indywidualny przebieg.Tak jak nie wiemy ile my jeszczepociągniemy
A co do końca,moja mama żyje od diagnozy ponad 10 lat,8 pod respiratorem i ma się dobrze

anna01

spokojnie, na respiratorze może jeszcze ciągnąć dłuuuuuuugie lata - nie dajmy się zwariować  ;D
Ale fakt faktem - jak już poraz na respirator - to nie ma na co czekać.
Zrób koniecznie badanie krwi na poziom tlenu i dwutlenku węgla.
Przy niedotlenieniu - uduszenie w przypadku SLA nie jest takie raptowne jak np. przy topieniu się - tylko chory po prostu jest coraz słabszy z dnia na dzień i pewnego wieczoru zasypia... Dlatego trzeba w porę zdecydować - czy podłączamy do respiratora. I to musi być decyzja chorego.

RILU

#7
Moja żonka jest od sierpnia 2010 roku pod respiratorem i karmiona jest przez PEG-a
Wszystko się ustabilizowało i jest o wiele lepiej ,ponieważ przed tymi operacjami
przeżywałem jej spadek wagi i duszenie się.Odsysając ślinę i karmiąc płynami ,które
wywoływały krztuszenie się ,nic to nie dało ,było coraz gorzej.
Opiekun musi wszystko załatwić i to szybko ,bo czas ucieka.
Jeśli chory ma wolę życia musi podjąć decyzję o przedłużeniu życia .
Serdecznie pozdrawiam
RILU
Trzeba żyć tak aby każdy dzień  był piękny.

Ewu_91

ja miałam podobną sytuację parę lat temu na wakacjach. siedziałam z mamą i nagle zaczęła się dusić i ciężko oddychać (to było wieczorem- jeśli chodzi o porę dnia), zawołałam karetkę, przyjechali, dali zastrzyk jednakże przyniósł ulgę tylko na 30-40min, potem sytuacja się powtórzyła. zabrali mamę do szpitala, podłączyli tlen jednakże stan się pogorszył i po kilku dniach była już pod respiratorem na oiom'ie.
pamiętaj jednak, że każdy chory ma swój indywidualny 'tok' postępowania choroby.

moja mama jest pod respiratorem już przeszlo 4 lata i ma się świetnie. od zawsze się tego bałam a dziś wiem, że respirator to nie wyrok! wiadomo, ze nigdy nie bedzie tak jak wczesniej, ale my-zarówno opiekunowie jak i nasi bliscy, którzy są chorzy -kochamy miłością nieograniczoną, dla której nie ma żadnych przeszkód!

okonka

Musisz koniecznie załatwić tacie wentylację domową. Lekarz zdecyduje czy jest już potrzebny respirator czy na razie wystarczy aparat tlenowy. Przyda się też ssak. Twój tata może czuć się coraz gorzej ze względu na niedotlenienie. To wpływa i na rozwój choroby i na ogólne samopoczucie. Moja mama jest na respiratorze od kwietnia 2010 i muszę przyznać, że od tej pory jest z nią dużo lepiej. :) Trafiła do szpitala w bardzo złym stanie i to głównie z powodu niedotlenienia organizmu. Wcześniej praktycznie całe dnie spędzała w stanie półsnu, oparta o blat stołu żeby ślina mogła swobodnie ściekać. W nocy spała niewiele bo ciężko było jej znaleźć odpowiednią pozycję (tak żeby nie udławić się śliną, a jednocześnie mieć podpartą głowę). Była bardzo osłabiona. Kiedy zabrała ją karetka bałam się że to już koniec. Parę dni leżała w śpiączce farmakologicznej podpięta pod masę kabli i rurek. Lekarze zdecydowali że płuca wymagają wspomagania i czas zrobić tracheotomię i podłączyć mamę pod respirator. Po paru miesiącach wróciła do domu i mimo że jest przykuta do łóżka to wygląda i czuje się dużo lepiej niż przed pobytem w szpitalu. Nabrała kolorów,a jej choroba jakby spowolniła:) Ma co jakiś czas "dołki", ale ogólnie jest stan jest o wiele lepszy i mam nadzieję ze będzie z nami jeszcze bardzo długo.