Czy choroba SLA mogła zacząć się dużo wcześniej?

Zaczęty przez włodek, 30 Kwiecień 2007, 13:58:31

Poprzedni wątek - Następny wątek

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

włodek

Proszę mi powiedzieć czy ta choroba SLA  , na którą choruje moja mama mogła zacząć się dużo wcześniej. Mama po przejściu na emeryturę w wieku 60 lat  zaczęła uskarżać się na kręgosłup  dokładnie ból nogi (według  lekarzy pochodzący od kręgosłupa).Mama była instrumentariuszką w szpitalu dziecięcym .Póżniej stwierdzono ,że ból nogi to zwyrodnienie biodra .W zeszłym roku w maju była w Ciechocinku i zaczęło ją boleć gardło .W lipcu już słabo mówiła a we wrześniu prawie wcale .Lekarze zaczęli leczyć ją na depresję. W listopadzie zaczęła bardzo słabo chodzić  i ślić się .Po wizycie u profesora stwierdzono SLA . Czy tę chorobę może spowodować długi stres.?

tawior

Witam!
Wydaje mi się, że jedną z przyczyn SLA może być długotrwały stres.
tawior

poniek

#2
Witam
Moje 3 grosze o przyczynach SLA. Zgadzam sie z tawiorem, ze tzw. stress jest pewnie jedna z kilku, kilkunastu a moze i kilkudziesieciu przyczyn SLA. Tyle tylko, ze ta wiedza nic nam nie daje. To, ze przestane sie stresowac nie zatrzyma SLA tak samo jak w przypadku chorego na raka pluc samo rzucenie palenia ( o ile w ogole palil ) nie wyleczy go z raka. Osoby chore na SLA sa tak skrajnymi osobowosciami, ze trudno tu znalezc jakis klucz. Choruja i mlodzi i starzy, i kobiety i mezczyzni, i cholerycy i bardzo spokojni, i optymisci i pesymisci, i usportowieni i i nieusportowieni, i biali i kolorowi, itp. itd. Absolutny brak klucza - za wyjatkiem tych paru procent z dysmutacja SOD1. Malo tego dochodzi jeszcze, to  o czym pisze pani doktor B.Tomik. Na pewnym etapie choroby nie wiadomo,ktore zmiany sa pierwotne a ktore wtorne. Mysle, ze ( i tu zmieniam czesciowo zdanie ) samo poznanie bezposredniej przyczyny czy nawet przyczyn SLA, choc na pewno istotne, nie jest kluczowe w SLA. Istotniejszy jest sam mechanizm niszczenia naszych komorek choc on tez moze nie byc do konca rozpoznany. Jestem gleboko przekonany, ze znalezienie skutecznej terapii  jest mozliwe bez calkowitego poznania tajemnicy SLA. Inna sprawa to czas i czy my zyjacy "zalapiemy sie" na ten cud. I tu jestem niestety pesymista. My juz zyjacy z bestia musimy sie chyba pogodzic, ze to jest ta nasza, smiertelna choroba.
pozdr
poniek