Chwile grozy czyli respirator a awaria prądu!

Zaczęty przez isia, 21 Lipiec 2010, 15:03:22

Poprzedni wątek - Następny wątek

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

isia

Przez sobotnią nawałnicę była u nas awaria prądu. Trwała 4h respirator na baterii działał 2h. Wezwałam karetkę nie spieszyli się drogę do pokonania w 5 min wydłużyli do 30 min. Wentylowałam męża ambu. Przeżyłam dosłownie szok. Zabrali go na OIOM. Jak go zabierali był ubrany niestety wrócił nagi i zimny jak lód. Tak się traktuje osoby które nie zawalczą o siebie bo nie mogą :'( Cały dzień płakał i miał wysoką temperaturę >:(

Aleks

Pisałam wcześniej, że szpitale nas olewają. Teresa stwierdziła, że moje określenie jest niefortunne. Dużo bywam w szpitalach i wiem jak jest.Współczuję Twojemu mężowi i Tobie, że patrzyłaś na to i musisz "odtruć" swoje myśli. Pozdrawiam.

anna01

ISIU KOCHANA!
Po prostu nóż się w kieszeni otwiera   >:(
Jestem z Tobą!!!

teresa

Aleks pisząc, że "olewanie" jest stwierdzeniem niefortunnym chciałam Ci delikatnie zwrócić uwagę, że można wyrazić wszystko używając bardziej poprawnego słownictwa, ale jak widać nic z mojej wypowiedzi do Ciebie nie trafiło :-\
Jeśli chodzi o traktowanie chorych w szpitalach nadal twierdzę, że nie można tego generalizować ponieważ ja byłam hospitalizowana w różnych szpitalach ok 20 razy i tylko w 1 przypadku miałam zastrzeżenia co do potraktowania mnie przez lekarkę, podkreślam lekarkę nie wszystkich lekarzy.
Isiu bardzo mi przykro, że coś takiego się przydarzyło Twojemu mężowi i Tobie. Czy pytałaś sanitariusza dlaczego w takim stanie przywieźli męża?

isia

Oki Teresko ale Twoja sytuacja była trochę inna najgorsze co może być to sparaliżowany nie mówiący, samodzielnie nie oddychający pacjent. Jesteś w stanie poprosić o tabletkę,powiedzieć co Ci potrzebne itd. Wierzę Ci, że trafiłaś na dobre szpitale. Jednak też troszkę widziałam co się dzieje na oddziałach :(Panuje tam całkowita znieczulica!!!

Ankaj

ja też trafiłam kiedys z mamą gdy miała zapalenie płuc w jednym z krakowskich szpitali i brak słów co tam przeszłysmy ,wyrzucano mnie gdzie mame trzeba było cały czas podtrzymywac na siedząco bo inaczej sie dusiła , a nie miał czasu nikt do niej podejsc.W końcu zrobiłam taką wojną ze w końcu ordynator straszył mnie policją a ja jego telewizją , na nastepny dzień zabrałam mamę do kliniki neurologicznej na botaniczną gdzie poczułysmy sie bezpieczne , szanowane zwłaszcza mama bo ja to akurat nieistotne choć wówczas byłam w 7 miesiacu ciązy i zaopiekowano sie nietylko mama ale i mną , mogłam z nią być 24 na dobe nikomu to nie przeszkadzało mimo ze opieke miała tak wspaniała ze ja tam nie byłam potrzebna .

współczuje ci tego co przezyłaś bo ja tylko czytając zrobiło mi sie słabo z nerwów.
Jestem z Tobą

teresa

#6
Isiu ja nie podważam tego co przydarzyło się Twojemu mężowi, nie próbuję porównywać siebie tzn. etapu choroby na jakim jestem do stanu Twojego męża bo ja jeszcze mam możliwość mówić, wierz mi, że potrafię sobie wyobrazić sytuację człowieka w tak zaawansowanym stadium choroby jak Twój mąż i naprawdę nie trzeba mi tego tłumaczyć. Wreszcie nigdy nie stanęłam jednoznacznie po stronie wszystkich szpitali bo wszędzie tam pracują ludzie, różni ludzie, chociaż jest niedopuszczalne, żeby w służbie zdrowia gdzie gra toczy się o ludzkie zdrowie i życie miały miejsce takie sytuacje. Swoje przykre doświadczenia z pobytów w szpitalach opisywała tu Kajka i kilka innych osób, ale pisali również chorzy i opiekunowie chwaląc opiekę i polecając szpitale, składali nawet podziękowania.
Isiu czytałaś pewnie chociażby dzisiejszą wypowiedź AnkiJ, która po przykrych przejściach w jednym szpitalu chwali inny:
Cytatna nastepny dzień zabrałam mamę do kliniki neurologicznej na botaniczną gdzie poczułysmy sie bezpieczne , szanowane zwłaszcza mama bo ja to akurat nieistotne choć wówczas byłam w 7 miesiacu ciązy i zaopiekowano sie nietylko mama ale i mną , mogłam z nią być 24 na dobe nikomu to nie przeszkadzało mimo ze opieke miała tak wspaniała ze ja tam nie byłam potrzebna .
Nie mówmy więc, że wszystkie szpitale są złe i wszędzie traktują nas jak zło konieczne, ignorują i odzierają z godności bo takie osądy nie są sprawiedliwe.

isia

Teresko ja nie mam do Ciebie żadnych pretensji :-*

teresa

Isiu nie odebrałam Twojej wypowiedzi jako pretensji do mnie, a do służby zdrowia :) ja Ciebie też :-*

Ankaj

Nie moge jednego złego słowa powiedzieć na klinikę neurologii na Botanicznej w Krakowie , że lekarze kompetentni i wiedzieli co i jak robić  to wiadomo , a cały personel ....to sie faktycznie rzadko spotyka.
a Ja nawet dostałam wygodny fotel zebym mogła byc długo przy mamie .
w tym pierwszym szpitalu jak dotarłyśmy to lekarz dyzurujący zadzwonił przy nas na oddział neurologicznyu i pyta:"
Bo mam tu pacjentkę z SLA , i nie mam pojecia co z nia zrobic " ...ja na niego oczy , nerwa dostałam ze myślałam ze zabije , on mówi do pielegniarki zeby zabrac pacjentkę na rtg a ona do niego również przy nas:" ona ma sm , ja z nia nie jade bo mi odjedzie jeszcze " no tu juz zagotowałam tak , że nie panowałam nad sobą i wtedy to własnie  zostałam straszona policją i ochroną (przypomne ze byłam 7 miesiacu ciazy) ....pytam gdzie ten rtg , ze sama sobie dojade ...łaskawie wskazała mi drogę i nie pojechała z nami.pchałam mame jedna ręka i brzuchem , drugą trzymajac butle z tlenem!!!!!!!!!!!!!

Dlatego rozumiem zdenerwowanie ISI bo gdybym potem nie trafiła na botaniczna to pewnie przeklinałabym słuzbę zdrowa bez wyjątków jak leci bo to dzisiaj opisuje ze spookojem jak kiepski żart , ale wtedy ....naprawde byłam tak zdesperowana ze niewiele brakowało o brałabym zakładników (  ::) ;))


isia

Myślałam o zapasowej baterii do respiratora ale czy ona leżąc gdzieś w pudełku spełni swoje zadanie? Czy będzie pełna? Czy leżąc się nie rozładuje? Jednak dalej pozostaje obawa bo jak awaria będzie trwała 4h to ani te 2 baterie nie pomogą. Nie znam się może ktoś wie czy można wykorzystać akumulator samochodowy.

Pawel

#11
Jesli dlugo nie ma pradu, mozna straz poprosic o generator pradotworczy. Co mocno polecam:). 2gi respirator albo akumulator prawie nic nie da, bo to tylko 2h, ktore mozna z AMBU przezyc - z AMBU przy kontroli pulsooksymetru mozna bez zagrozenia chorego dlugo wentylowac. Awarie moga byc niestety dluzsze...
Dołącz do nas! Wstąp do stowarzyszenia!
Przeczytaj poradnik dla chorych na SLA\MND
Nie wiesz do kogo zwrócić się o pomoc w zorganizowaniu darmowej wentylacji w domu?
Finansujemy wizytę szkoleniową pielęgniarki w domu!
Chcesz wiedzieć więcej, napisz: mnd-sla@wp.pl

Pawel

Po co 2gi respirator, generator pradu itp. jesli jest AMBU? Wystarczy przeszkolic rodzine w jego obsludze. Instytucja zapewniajaca wentylacje domowa dowiezie zapasowy respirator i wymieni zepsuty.
Dołącz do nas! Wstąp do stowarzyszenia!
Przeczytaj poradnik dla chorych na SLA\MND
Nie wiesz do kogo zwrócić się o pomoc w zorganizowaniu darmowej wentylacji w domu?
Finansujemy wizytę szkoleniową pielęgniarki w domu!
Chcesz wiedzieć więcej, napisz: mnd-sla@wp.pl

isia

Przy nawałnicy jaka u nas przeszła niestety przez burze nie było można dodzwonić się na żaden numer alarmowy nawet 112. Paweł nie jest łatwo na dłuższą metę wentylować ambu chociaż jest się przeszkolonym w tym kierunku. Stres jest ogromny, a ryzyko też nie małe.

isia

Rilu co ma się zepsuć to się zepsuje chociaż byś miał trzy respiratory, a zepsuje Ci się ssak to jest już gorsza sprawa go ambu nie zastąpisz :D Myślę, że panikujesz ;D To jest światowej marki sprzęt nie psuje się co chwilę. męża respirator działa non stop 24 na dobę już dwa lata i chodzi jak szwajcarski zegarek. Jednak awarie prądu to mnie niepokoją ledwo otrząsnęłam się z nawałnicy to po pięciu dniach wysiadła trzecia faza w budynku i nie było prądu w gniazdkach na szczęście nie wszystkich ale w pokoju męża nie było w żadnym musiałam skorzystać z przedłużacza.
  Pozdrawiam gorąco będzie dobrze Rilu :-*

Basia 1947

 Witam i pozdrawiam. Mnie już nie jeden raz nóż otwierał się w kieszeni,
na służbę zdrowia.  To nie te, lata ze człowiek miał zapewnioną  pomoc
w karzdej chwli.Mąż 4l temu miał zapalenie wyrostka, rozłał się i powstało
zapalenie otrzewnej: o 6rano pogotowie odmówiło przyjazdubo, do brzucha
nie przyjeżdzają. choć jest o 1/ przecznicę. Dopiero lekarz rejonowy o godz 9/
dał skierowanie do szpitala, tam przebywanie około 6/ godz.  jeszcze wojna z lekarzem dyżurym  musiałam przeprowadzic, on swoje ja swoje on o Anglii ja o Niemczech jak to się leczy. nareszczcie, zawieźli na usg  ale, nie zwieźli tylko musiałm, sama zwoziłam na izbę. lekarz przeczytał opis i zrobił się potulny
jak baranek  mówi jedzie na salę operacyją. Ok pomyślałm jedna wojna wygrana
Ale jakie zdziwienie zrobiło na mnie, kiedy następnego dnia rano poszłam do męza a tu osłupiał mąż siedzi na krześle na korytarzu z żeczami i mówi kazli iśc do domu. Rana ledwie zaszyta ropa wycieka szok . Kazali co dziennie przywoźic męża na opatrunek. Mąz miał 74 lata wówczas.  Kochani nic,doda nic ując
niby taki wspaniały szpital  w warszawie na bródnie.  Przysłowie nic ,nie straciło
 dlaczego jesteś biedy  boś, głupi .  Lekarze zapomieni co to przysięga jaką składali kończąc studia.  liczy się tylko kasa. Pozdrawiam cię isia i wszytkich uczestników forum A co od obecnego stanu zdrowia narazie  nie myślę co będzie
dalej.  :)

isia

Jak już męża zabrali na OIOM to zadzwonili do mnie że mam przynieść leki które mąż zażywa :o

irena

Boże ile jeszcze człowiek może przeżyć,mało   że bestia zabiera wszystko ,to jeszcze jesteśmy zupełnie sami w tłumie, prawie nikt nie chce nam choć trochę ulżyć.Isiu bardzo Ci współczuję i podziwiam. Myślę ,że generator prądotwórczy powinien otrzymać każdy kto ma respirator ,ale niestety nie w Polsce,przecież firma od wentylacji nie jest w stanie dowieżć respiratota w godzinę ,jak w naszym przypadku jej siedziba to 350 km od nas.

RILU

Cytat: isia w 25 Lipiec 2010, 18:02:34
Rilu co ma się zepsuć to się zepsuje chociaż byś miał trzy respiratory, a zepsuje Ci się ssak to jest już gorsza sprawa go ambu nie zastąpisz :D Myślę, że panikujesz ;D To jest światowej marki sprzęt nie psuje się co chwilę. męża respirator działa non stop 24 na dobę już dwa lata i chodzi jak szwajcarski zegarek. Jednak awarie prądu to mnie niepokoją ledwo otrząsnęłam się z nawałnicy to po pięciu dniach wysiadła trzecia faza w budynku i nie było prądu w gniazdkach na szczęście nie wszystkich ale w pokoju męża nie było w żadnym musiałam skorzystać z przedłużacza.
  Pozdrawiam gorąco będzie dobrze Rilu :-*

Isiu ja wpadłem na pomysł karmiąc żonkę przez PEG-a strzykawką 100-ką .
Otóż wężyki czyli katedy do odsysania śliny pasują do końcówki strzykawki
100 ml .12-ki i 14-ki pasują i można w ten sposób manualnie odsysać ślinę
gdy ssak uległ awarii.
Próbowałaś ?
RILU :) :) :)
Trzeba żyć tak aby każdy dzień  był piękny.

Magda

Witam,

Nam także kilka dni temu przydazyła się sytuacja z brakiem prądu (przez 3 godziny). Nasza domowy respirator "podobno" na swoim podtrzymaniu akumulatorowym wytrzymuje do 8H. Kiedyś aby się upewnić , że tak jest udało nam się pracować przez 6 godzin - to już dużo - nie testowaliśmy go do końca.
Dodatkowo kupiliśmy akumulator samochodowy i przetwornicę 24/12v (koszt do 150 zł) - zestaw sprawdził się idealnie . Naładowany akumulator samochodowy także zapewnił kilkugodzinną pracę respiratora . Respirator pracuje wtedy jak podłączony do gniazdka i nie korzysta z podtrzymania aku. w samym respiratorze . Dopiero po rozładowaniu akumulatora samochodowego skorzysta ze swojego akumulatora. Polecam to rozwiązanie tym , którzy nie mają generatora.
Pozdrawiam wszystkich!

isia

Nie chyba nigdy bym na to nie wpadła Rilu :D

babeta

Doskonale rozumiem wszystkich tych, którzy mając swoich chorych w szpitalu mieliby ochotę ... eh... nie napiszę na co mozna mieć ochotę. Nasze pobyty to jedna wielka trauma. Pierwszy pobyt - zapalenie płuc i oddział wewnętrzny. Największym problemem było duszenie się flegmą. Niestety nie został odessany (wtedy był jeszcze bez respiratora), a ja dopiero teraz wiem , ze powinnam była nalegać. Sądziłam, że lekarze wiedzą co powinni robić. Byłam w szpitalu ile mogłam bo siostry są tylko od podawania leków. karmiłam, oklepywałam, smarowałam, masowałam, przesadzałam na wózek i na łóżko spowrotem. Wychodziłam ze szpitala o 23.00 kiedy zasypiał, ale za jakąś godzinę, dwie zaczynał się dusić flegmą. W domu sadzaliśmy na moment umozliwiając odksztuszenie i kładliśmy ponownie. Czasem kilka razy. A w szpitalu? Siostry owszem, sadzały duszącego się pacjenta na łóżku i miały zapewniony spokój. Tyle tylko, ze pacjent nie mógł się już sam połozyć, nie miał się o co oprzeć, stopy wisiały w powietrzu i tak siedział np. od 2.00 w nocy do 7.00 rano bez zmiany pozycji, bez możliwości ruszenia choćby ręką czy nogą i bojąc się zasnąć bo to mogło spowodować przechylenie i upadek z łóżka. A chocby nawet przechylenie się i upadek na łóżko. Też już bez możliwości zmiany pozycji. Dzwonek przy łóżku jest dla ludzi, którzy mają siłę w dłoni aby go nacisnąć. Jedyne co pozostawało to żebranie aby któryś z pacjentów na sali pomógł. Pomagał jeden - z rozrusznikiem serca. Wstawał z łózka i dźwigał.
      Stany lękowe , jakich mąż nabawił się w szpitalu trwają do tej pory ..
      Wniosek: szpitale nie są dla ludzi tak chorych , szpitale są dla ludzi na tyle zdrowych , że sami koło siebie wszystko zrobią, zjedzą, umyją się, zawołają, siądą , wstaną.. etc, etc...
     Pozostaje się modlić by w tej ciężkiej chorobie, przy całym tym cierpnieniu Pan Bóg oszczędził naszym bliskim jeszcze jednego cierpienia - pobytu w szpitalu...

babeta

         Przykro mi, byc może takie sytuacje dotyczą tylko naszego szpitala , o którym mówi się, że każdy pacjent powinien przy wejściu dostawac medal - za odwagę. Powiedz motylku , jako pielęgniarka- przyjdziesz , posadzisz duszacego się pacjenta na łózku (tak jak pisałam bez możliwości oparcia się , ruszenia , mającego tak siedzieć i ani drgnąc przez kilka godzin w nocy) i już więcej do niego nie zajrzysz ?? Bo nigdy więcej żadna z sióstr nie zajrzała. Mało tego , rano przychodziła siostra z termometrem. Ze łzami w oczach prosił ją żeby pomogła mu się połozyc . W odpowiedzi słyszał, że za chwile przyjda salowe ze zmianą poscieli to go położą bo ona teraz mierzy temperatury.... Wypisałam na żądanie.
   Jeszcze jeden obrazek. Odział neurologii ,niedziela,  godzina około 21.00. Idę cichym korytarzem. Z  którejś sali dobiega wołanie.. "siostro, siostro".  Po głosie poznaję, że to starszy mężczyzna. Nikt go nie słyszy oprócz mnie bo z pokoju socjalnego pielęgniarek, zza półprzymkniętych drzwi dochodzą bardzo głosne dżwieki TV. Z daleka słysze, ze własnie "leci" Taniec z gwiazdami....
Mineło ponad pół roku i nadal nie potrafię pisac o tym wszystkim spokojnie, skacze mi ciśnienie. Wiem, że to nie strona rzecznika praw pacjenta, ale nie potrafię milczeć. Kończę ten temat i więcej , postaram się, żółci nie wylewać.

          Z innej beczki. Chciałabym serdecznie podziękowac za pomysł z akumulatorem i przetwornicą. Wstyd pomyśleć , ale sama nigdy bym na to nie wpadła bo nawet nie wiedziałam, że istnieje tak sprytne, a jednocześnie tak proste urządzonko jak przetwornica. Po raz kolejny okazuje się, że to Forum to najlepsze źródło pomysłów i wiedzy :)) Strasznie baliśmy się wyłączeń prądu , a teraz jesteśmy spokojni. Panowie z energetyki tez się spisują . O każdym planowym wyłączeniu informują nas telefonicznie już tydzień przed :)Kłaniam sie w pas i pozdrawiam
Beata

RILU

#23
Babetko czytając Twój post to ·"włosy się jeżą lub dęba stają".
Pielęgniarki budują miasteczka namiotowe i walą  pustymi butelkiami hałasując Czy oprócz podwyżek płac żądały ochrony pacjenta ?
Ich jest coraz mniej a w szpitalach "młyn" aczkolwiek oglądanie z doskoku w TV tancerzy nie powinno  przeszkodzić w dbaniu o pacjentów.
Chorzy nie mają telewizorów w pokojach w tym szpitalu ?
Nie przyjście do chorego i takie traktowanie jak opisałaś jest karygodne .
Ludzie piszcie do gazet ..poruszcie niebo i ziemię bo nikt za was tego nie zrobi.
A to się porobiło!! :-\

PS
Może wykształcone pielęgniarki z oddanym sercem jakimi są Siostry Zakonne powinny
pracować w Szpitalach ?
Może teraz chorzy wezmą puste butelki plastykowe i zaczną walić w szpitalu nimi obojętnie w co .......
Trzeba żyć tak aby każdy dzień  był piękny.

anna01

...to jeszcze i tak mało... Jak Mamulka leżała w jednym szpitalu - gdzie miała robioną tracheostomię - i podłączenie do respiratora - i leżała na neurologii - i jak tylko coś zaczynało się dziać i wył respirator - wszystkie uciekały, bo bały się odpowiedzialności bo nie wiedziały, co robić. Dobrze, że mam tak wspaniałego Tatulka, który czuwa  :-*  :-*  :-*

ElaG

Babeta masz dużo szczęscia  z  tą elektrownią - my niestety w odpowiedzi na naszą prośbę o informowanie nas o planowanych wyłączeniach dostalismy informację że przykro im ale niestety elektrownia nie ma mozliwości  ( a raczej obowiązku  !)  informowania nas o planowanych wyłączeniach  . Mam sprawdzać na stronie internetowej informacje !   Niestety oni nie rozumieją istoty posiadania w domu respiratora. Zaopatrzyliśmy się w respirator z dodatkowym akumulatorem i planujemy zakup jeszcze jednej baterii Pozdrawiam

marek

#26
Nas elektrownia informuje o planowych przerwach,ale raczej przerw nie ma,prąd idzie inną linią jak na naszej remont,informują że na chwilę przełączają.A co do awarii,był kłopot powyżej 2 godz.mimo posiadania przetwornicy(jak byłem w domu to oki,ale podczas nieobecności nic z tego,akumulator w moim aucie był ze mną ;))Jednak od niedawna dogadałem się ze STRAŻĄ POŻARNĄ podczas awarii na sieci podjadą z agregatem prądotwórczym!bez problemu!Wystarczy zadzwonić na 998,poprosić o pomoc i już.Dyspozytor z Polkowic uruchomi alarm dla najbliższej jednostki i
Ochotnicza Straż Pożarna z naszej miejscowości podleci z agregatem.
Spróbujcie u siebie dogadać się ze STRAŻĄ POŻARNĄ

Pawel

popieram pomysl ze straza:)
Dołącz do nas! Wstąp do stowarzyszenia!
Przeczytaj poradnik dla chorych na SLA\MND
Nie wiesz do kogo zwrócić się o pomoc w zorganizowaniu darmowej wentylacji w domu?
Finansujemy wizytę szkoleniową pielęgniarki w domu!
Chcesz wiedzieć więcej, napisz: mnd-sla@wp.pl

ElaG

Witam my również mamy umówiony temat ze strażą tym bardziej ze mieszkamy na wsi.  Agregat uzyczyło nam hospicjum a także wyposażyło nas w respirator z dodatkową bateria że w sumie respirator wytrzymuje około 6,5 godzin +  zapas na przyjazd np karetki około 1,5 godz co w sumie daje sporo czasu , dodatkowo chcemy zakupić jeszcze jedną baterie zewnetrzną a ona z kolei wytrzymuje około 4,5 godziny. Osobiście muszę przyznac ze trudno mi sie samemu uruchamia agregat bo do tego trzeba miec dużo siły. widzę z waszych wypowiedzie że tylko elektrownia bełchatów działajaca na naszym terenie nie informuje o planowanych wyłączeniach .  pozdrawiam no i chyba skuszę sie napisaniem kolejnej prośby do elektrowni bo skoro inni moga to... 

markub

O Boże,być może z moim bratem też tak było jak pisze Babeta?Jezu Przenajświętrzy,może wołał a nikt go nie słyszał,nie rozumiał,albo akurat leciał w tv "taniec z gwiazdami"??!!,Niecałą dobę był w szpitalu i już po Nim,zapewne tak było...Nie potrafili Mu pomóc.Za mało jest u nas personelu do opieki dla tak bardzo chorych,oj za mało...

babeta

To jeszcze dorzuce trzy grosze ...
         Markub , nie myśl już o tym . Zapewniam Cię, że nasz szpital jest specyficzny i miał już sprawy sądowe.  Stany lękowe po pobycie w szpitalu leczylismy przez kilka miesięcy ... Ale najgorsze jest to, ze W. wymógł na mnie obietnicę , ze nigdy więcej nie wezwę pogotowia ratunkowego bo wiadomo, ze zabierze do szpitala ... A szpitala sobie więcej w zyciu nie zyczy....
         ElaG , jeśli chodzi o energetyke to pisałam pismo do dyrekcji, ale nie otrzymałam odpowiedzi. Zadzwoniłam więc na numer naszego miejscowego Pogotowia Energetycznego. Tam panowie po prostu zapisali numer i już dwa razy dzwonili z dużym wyprzedzeniem.
Do Straży tez dzwoniłam  bo pytałam czy powinnam wysłac jakieś pismo. Odpowiedzieli, ze nie muszę. W przypadku awarii po prostu dzwonię , a oni na hasło "ratowanie życia" wyjeżdżają z agregatem prądotwórczym. Problem polega na czym innym ... agregat w mieszkaniu ? Nie wiem , może mają jakieś ciche, super nowoczesne , bo z tymi , z którymi spotkałam się do tej pory nikt nie wytrzyma. Sa głośniejsze od traktora , dlatego nadają się , owszem do domu jednorodzinnego gdzie mogą pracowac na zewnątrz.
      Dlatego nigdy nie przestanę zachwalać pomysłu z akumulatorem samochodowym i przetwornicą. Moge podłączyć do niego i respirator (ale jeszcze nie musiałam bo ma baterie na jakieś 8 godzin, do tej pory wystarczało), i ssak , który nie ma baterii. A ostatnio podłaczyłam TV i komputer ;D Teraz musze dokupic tylko prostownik bo chyba szybko ten akumulator rozładujemy  ;)
Pozdrawiam
Beata

romantv

#31
Witam
Jeżeli Państwo pozwolą to coś podpowiem.
Obecnie na rynku polskim oraz światowym jest bardzo duża liczna urządzeń "podczytujące energię elektryczną", myślę tu o UPS.

Urządzeniami poprawiającymi jakość zasilania i zapewniającymi jej ciągłość są zasilacze bezprzerwowe UPS-y (Uninterruptibe Power Supply), działające na zasadzie baterii zapasowej. Pozwalają one użytkownikowi komputera, innych urządzeń elektronicznych na zakończenie bieżącej pracy, zachowanie ważnych dokumentów i wyłączenie komputera zgodnie z zaleceniami lub potrzymanie pracy. Te bezprzerwowe systemy zasilania gwarantują zasilanie odbiornika napięciem przemiennym o ściśle określonych parametrach (niezależnie od zakłóceń występujących w sieci energetycznej), praktycznie zerowy czas przejścia z pracy sieciowej na bateryjną oraz najwyższy stopień zabezpieczenia, chroniąc system przed przerwami w zasilaniu, przepięciami, skutkami skoków napięcia. Oprócz tego posiadają wyposażenie komunikacyjne z sieciami komputerowymi.
Zasilacze bezprzerwowe działają w dwóch układach pracy:
1. Ciągłego zasilania odbiornika – on-line,
2. Pozostawania w gotowości – off-line.
W pierwszym układzie pracy. UPS stale pośredniczy w przekazywaniu energii do odbiornika, wykorzystując przetwornicę AC/DC, która zasila przetwornicę DC/AC, dodatkowo przetwornica AC/DC, doładowuje baterię akumulatorów. W razie zaniku zasilania sieciowego następuje przełączenie zasilania przetwornicy DC/AC na zasilanie bateryjne. Czas trwania przebiegu nieustalonego w momencie przełączania wynosi z reguły od 2 do 10[ms] (zasilacz komputera posiada baterię kondensatorów, pozwalającą na jego poprawną pracę w przypadku braku zasilania na okres ok. 15 do 20[ms]). Pojemność akumulatora powinna wystarczać na podtrzymanie pracy dołączonego do zasilacza obciążenia przez okres ok. 10 do 30[min].

W drugim przypadku, odbiornik jest zasilany z sieci i dopiero w momencie braku zasilania sieciowego następuje przełączenie na zasilanie bateryjne. Podczas istnienia napięcia sieciowego akumulatory są stale doładowywane z przetwornicy AC/DC.
Modyfikacją układu on–line jest układ true on–line, który  to sposób najbardziej niezawodny zabezpiecza zasilanie odbiornika, gdyż na wyjściu wytwarza zawsze własną falę sinusoidalną niezależnie od zmian napięcia sieciowego lub napięcia wytwarzanego przez agregat prądotwórczy. Następuje w nim trzykrotna przemiana energii (w układzie on-line występuje dwukrotna przemiana energii), co skutecznie uniezależnia urządzenia sieci informatycznej od energetycznej, układ jest więc wzorcowym źródłem napięcia jednofazowego lub trójfazowego.
W celu maksymalizacji niezawodności zasilania przekraczającej 99,9% buduje się często sieć zasilającą, gdzie UPS-y pracują w konfiguracjach redundancyjnych 2N (każdemu UPS-owi przyporządkowany jest UPS rezerwowy) lub nadmiarowych N+1 (jeden rezerwowy UPS).
Cechą charakterystyczna UPS-ów pracujących w tych konfiguracjach jest to, że posiadają kartę zarządzającą służącą do integracji zasilacza z siecią komputerowa typu Ethernet, dzięki czemu istnieje możliwość zarządzania zasilaczem z dowolnego komputera.

Kupując UPS musimy wiedzieć jakie jest zapotrzebowanie na energię elektryczną.
Ta informacja jest podana w danych technicznych urządzeń elektronicznych.

Pozdrawiam
Roman Biadała.

lek.spec.

 ambu też się sprawdza przy braku zasilania.

irena

tak na chwilę,a jak nie ma prądu całą noc?

lek.spec.

sorry nie wiedziałem , że są takie numery w UE.

Adalek

Witam :)
Pracuje w firmie specjalizującej się w intensywnej opiece poza szpitalem. na wypadek braku prądu mamy najcześciej drugi respirator i extra zewnetrzną baterię do tego numer straży i pogotowia; tak jest u każdego kto ma już respirator! ( przynajmniej tych czterech pacjentow z którymi pracowałem) Prostownica pozwalająca czerpać prąd  z "garażu" to pomysł ponoć mojego pacjenta :). i już raz w potrzebie użyty. z tym że u nas Magdo auto "chodziło" ;) bo prąd braliśmy z zapalniczki.
Na taki wypadek nie wystarczy mieć cały arsenał zabezpieczeń, ale trzeba też każdego w domu przeszkolić, żeby praktycznie wiedział co i jak robić, gdzie co leży. Takie momenty wybieraja nieraz wredny czas dlatego ambu jest juz ostatnie bo naj jczęściej jesteśmy sami, potrzebny jest telefon w zasięgu ręki (super gdy jest głośnomówiący) wszyscy znamy dokłany adress gdzie pracujemy, żeby podać bez zastanawiania się gdzie ma pomoc przyjechać, nr telefonu jest na słuchawce żeby nie pomylić.
Rilu: standardowe rezerwowe rozwiazanie -to strzykwkowe odsysanie 60 albo 100ml z dzióbkiem psujacymdo cewnika (leży w "zawsze sprawdzanej i gotowej" torbie ratunkowej, ważne przećwiczyć bo jak repirator nie ma prądu to ssak ma jeszcze gorszą baterię(jeśli ma),trzeba spokoju i opanowania(cwiczenie pomaga potem "wiedziec")
Pozdrawiam Adam