Historia "PO"....

Zaczęty przez szucia, 17 Styczeń 2013, 18:07:03

Poprzedni wątek - Następny wątek

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

szucia

Kochani,jeszcze pragnę się podzielić czymś, właśnie PO...Mamy nie ma,sytuacja życiowa z tatą,spowodowała ,że znowu bywam w tym samym szpitalu,napotykam te same osoby z personelu...Chcę  powiedzieć,że to, co usłyszałam od różnych osób jest dla mnie bardzo budujące....Lekarze(w tym prowadzący mamę i ten,który  mamą się opiekował w domu),panie fizjoterapeutki..spotkałam tych ludzi przypadkiem i...usłyszałam..Trudna pacjentka,ale przemiły człowiek,na początku na nią się złościli..bo jak to jest,by pacjentka wojowała i rządziła  po swojemu,ale..potem zrozumieli,że nie robiła tego,bo  była złośliwa,ale po prostu miała wszystko zaplanowane i decyzje podjęte....Usłyszałam dużo ciepłych słów o mamie...Mamy nie ma,ale jest,tam gdzie już jest lepiej,(chyba),na śmierci nie kończy się,to po prostu następny etap,cierpią ci,którzy zostają....Takie mam przemyślenia,trzymam kciuki za tych,co stracili bliskich....ciężko do bólu,wiem,ale uwierzcie nasi bliscy są,bliżej niż nam się wydaje...