Potrzebny jedynie podpis prawnika uprawnionego do złożenia kasacji

Zaczęty przez mirek, 29 Grudzień 2013, 15:30:19

Poprzedni wątek - Następny wątek

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

mirek

Witam!

Moją historię z ALS muszę rozpocząć od siebie, jako opiekuna chorej na ALS mojej ukochanej żony.
Mam obecnie prawie 60 lat.
W roku 1993 w wypadku komunikacyjnym doznałem urazu kręgosłupa szyjnego i z tym związanych wielu niedowładów. Po wieloletniej batalii sądowej w 2005 r. uznano mój uraz jako spowodowany wypadkiem przy pracy (działalność gospodarcza) i otrzymałem rentę okresową z ZUS O/O. Kolejne renty zawsze negowane przez ZUS wygrywałem w sądach. Obecnie od trzech lat trwa kolejna sprawa, ponieważ lekarze uznali, iż moje schorzenia wynikają z padaczki, (której nikt nie zdiagnozował) przyznając mi  rentę częściową na stałe. Posiadam również (tak jak Barbara orzeczenie o całkowitej niezdolności do pracy z koniecznością opieki osób trzecich na stałe. (Rozpoczynając działalność gospodarczą, zabezpieczyłem rodzinę przed ewentualnymi złymi skutkami znosząc wspólność majątkową)
Moja ukochana Barbara opiekowała się mną przez wiele lat. Szczególnie było to ciężkie w okresach, gdy nie byłem w stanie sam dotrzeć do łazienki lub zapadałem w śpiączki spowodowane niedotlenieniem mózgu. Silne leki psychotropowe stosowane u mnie w celu rozluźnienia mięśni grzbietowych oraz przeciwbólowo oraz kołnierz ortopedyczny pomogły żyć, jednak pozbawiły mnie zdolności myślenia i powodowały ciągłą senność.

Barbara zachorowała na ALS w roku 2000, jednak chorobę neuronu ruchowego rozpoznano dopiero niedawno w 2013 r.
W roku 2000 podczas przygotowywania posiłku obcięła sobie opuszek palca i nawet tego nie zauważyła. Jako szwaczka nie mogła z takim urazem wykonywać swego zawodu, więc otrzymywała zwolnienia lekarskie. W tym okresie stan zdrowia Barbary znacznie się pogarszał. Dzięki wspaniałej opiece sprawowanej przez naszą lekarz rodziną (serdecznie za to dziękujemy) przeprowadzono wiele badań i wykryto uszkodzenia kręgosłupa szyjnego, które powodowały niedowłady kończyny górnej (rwa ramienna) i osłabienie ogólne organizmu. ZUS O/O po wyczerpaniu okresu zwolnień lekarskich przyznał Barbarze świadczenie rehabilitacyjne na okres 3 miesięcy, a następnie przedłużył te świadczenie o kolejne 4 miesiące. Niestety rehabilitacje nie przyniosły żadnej poprawy, a wręcz przeciwnie zaatakowane zostały kolejne kręgi szyjne, a następnie lędźwiowe.
Kolejne podejrzenia padły na tarczycę. Pomimo, niewykrycia żadnych niedoczynności czy nadczynności tarczycy Barbarę poinformowano, iż jedynie jej usunięcie poprawi stan zdrowia. (Czarnobyl)
Niestety po usunięciu tarczycy Barbara całkowicie zaniemówiła, a przez kolejne lata nie potrafiono wyrównać hormonów przez co (najprawdopodobniej) zapadła na chorobę serca.
Po wyczerpaniu (7 miesięcy) świadczenia rehabilitacyjnego ZUS O/O uznał, iż Barbara została uzdrowiona. Dowiedzieliśmy się o tym, gdy nie została przyjęta do Szpitala na Oddział Neurologii z powodu braku ubezpieczenia. (nie mogła skorzystać z mojego ubezpieczenia z powodu zniesienia wspólności małżeńskiej)
Tak w momencie, gdy nie mogła wydobyć z siebie głosu i trwającego leczenia tego schorzenia oraz dalszej diagnostyki związanej z niedowładami i chorobą serca – uznano ją za zdrową i pozbawiono ją prawa do dostępu do lekarzy.
Ubezpieczenia zdrowotnego odmówił również MOPS.
Dopiero po mojej wizycie w ZUS a następnie w MOPS zapłacono za Barbarę ubezpieczenie, jednak ja za to otrzymałem wyrok.
Oczywiście ze skutkiem negatywnym rozpatrzono sprawę o dalsze świadczenie rehabilitacyjne. Co ciekawe ta sama ekipa lekarzy biegłych sądowych w tym samym okresie czasu uznała Barbarę za zdolną do pracy w sprawie ZUS i nie zdolną do pracy w sprawie o orzeczenie o niepełnosprawności.
W grudniu 2003 r., złożyliśmy do ZUS O/O wniosek o rentę z tytułu niezdolności do pracy.
Mając na względzie liczne oskarżenia i wyroki, w których zasądzono ode mnie wielkie kwoty za adwokatów strony przeciwnej nie podejmowaliśmy żadnych czynności w związku z nie rozpoznaniem Barbary wniosku o rentę. Dopiero w 2011 r., kiedy to już istniało rozpoznanie choroby serca, a stan zdrowia regularnie się pogarszał (m.in. stan przedzawałowy) wnieśliśmy skargę do sądu.
Sąd nakazał ZUS O/O wydać decyzję odnośnie wniosku z 2003 r.
ZUS oczywiście uznał Barbarę za zdolną do pracy.
Sąd Okręgowy powołał biegłych lekarzy, którzy również uznali Barbarę za zdolną do pracy i wydał wyrok. Opinie biegłych, zawiadomienie o rozprawie, zapadnięcie wyroku zostały ukryte przez wyznaczonego Barbarze adwokata z urzędu. Sąd Okręgowy odmówił również wydania wyroku z uzasadnieniem i przywrócenia terminów do apelacji.
Dopiero wniesienie uzasadnionego wniosku o ponowne rozpoznanie sprawy stworzyło sytuację, kiedy to Sąd Okręgowy przyznał prawo do złożenia apelacji.
Postępowanie apelacyjne toczyło się początkowo w sposób właściwy, jednak dwóch sędziów z sądu okręgowego delegowanych do sądu apelacyjnego zmieniło zarówno postępowanie jak i wyrok.
Odmówiono Barbarze przesłuchania biegłych na rozprawie, wydania opinii łącznej, powołania nowego zespołu biegłych pomimo, iż nie rozpoznali oni choroby, którą w międzyczasie rozpoznano w Szpitalu. (Choroba neuronu ruchowego trwająca od 2000 r.) W pierwszej instancji doszło do nieważności postępowania spowodowanej reprezentowaniem Barbary przez pełnomocnika będącego aplikanta radcowskiego – co jest niedopuszczalne. Sąd Apelacyjny winien sprawdzić i wziąć pod uwagę z urzędu nieważność postępowania – jednak tego nie uczynił.
Sąd Apelacyjny dopuścił do udziału w sprawie jako pełnomocników Barbary prawników, którzy nie posiadali jej pełnomocnictwa, ani nie byli umocowani przez postanowienie o ustanowieniu pełnomocnika z urzędu. Czyli sytuacja nieważności postępowania powtórzyła się również przed sądem apelacyjnym.
We wniosku o ustanowienie pełnomocnika z urzędu Barbara wskazała konkretnego adwokata, konkretną kancelarię. Jednak Sąd Apelacyjny ustanowił swojego człowieka, który właśnie przysłał nam opinię o odmowie sporządzenia kasacji.
Właśnie to stało się przyczyną napisania w skrócie naszej historii.
Termin do złożenia kasacji mija 22 stycznia 2013 r.
Może zatem wśród uczestników tego forum znajdzie się prawnik mający prawo, a przede wszystkim chęci i odwagę, by sporządzić lub tylko podpisać kasację sporządzoną przeze mnie w sprawie Barbary o rentę z tytułu niezdolności do pracy.
Kasację możemy sporządzić i przesłać sami – wystarczy jedynie podpis uprawnionego prawnika, na który nas nie stać.

carla

Mirku, niestety nie jestem prawnikiem, jestem poruszona Waszą historią! Apeluję wraz z Tobą o pomoc. Widzę, że walczycie z Barbarą bardzo dzielnie.
Wasza historia powinna być ujawniona publicznie, to jest skandaliczne co się wyprawia w tym kraju!
Bardzo współczuję Wam i trzymam kciuki, żeby znalazł się Ktoś Kto Wam pomoże na drodze prawnej!

RILU

Cytat: mirek w 29 Grudzień 2013, 15:30:19
Witam!

Moją historię z ALS muszę rozpocząć od siebie, jako opiekuna chorej na ALS mojej ukochanej żony.
Mam obecnie prawie 60 lat.
W roku 1993 w wypadku komunikacyjnym doznałem urazu kręgosłupa szyjnego i z tym związanych wielu niedowładów. Po wieloletniej batalii sądowej w 2005 r. uznano mój uraz jako spowodowany wypadkiem przy pracy (działalność gospodarcza) i otrzymałem rentę okresową z ZUS O/O. Kolejne renty zawsze negowane przez ZUS wygrywałem w sądach. Obecnie od trzech lat trwa kolejna sprawa, ponieważ lekarze uznali, iż moje schorzenia wynikają z padaczki, (której nikt nie zdiagnozował) przyznając mi  rentę częściową na stałe. Posiadam również (tak jak Barbara orzeczenie o całkowitej niezdolności do pracy z koniecznością opieki osób trzecich na stałe. (Rozpoczynając działalność gospodarczą, zabezpieczyłem rodzinę przed ewentualnymi złymi skutkami znosząc wspólność majątkową)
Moja ukochana Barbara opiekowała się mną przez wiele lat. Szczególnie było to ciężkie w okresach, gdy nie byłem w stanie sam dotrzeć do łazienki lub zapadałem w śpiączki spowodowane niedotlenieniem mózgu. Silne leki psychotropowe stosowane u mnie w celu rozluźnienia mięśni grzbietowych oraz przeciwbólowo oraz kołnierz ortopedyczny pomogły żyć, jednak pozbawiły mnie zdolności myślenia i powodowały ciągłą senność.

Barbara zachorowała na ALS w roku 2000, jednak chorobę neuronu ruchowego rozpoznano dopiero niedawno w 2013 r.
W roku 2000 podczas przygotowywania posiłku obcięła sobie opuszek palca i nawet tego nie zauważyła. Jako szwaczka nie mogła z takim urazem wykonywać swego zawodu, więc otrzymywała zwolnienia lekarskie. W tym okresie stan zdrowia Barbary znacznie się pogarszał. Dzięki wspaniałej opiece sprawowanej przez naszą lekarz rodziną (serdecznie za to dziękujemy) przeprowadzono wiele badań i wykryto uszkodzenia kręgosłupa szyjnego, które powodowały niedowłady kończyny górnej (rwa ramienna) i osłabienie ogólne organizmu. ZUS O/O po wyczerpaniu okresu zwolnień lekarskich przyznał Barbarze świadczenie rehabilitacyjne na okres 3 miesięcy, a następnie przedłużył te świadczenie o kolejne 4 miesiące. Niestety rehabilitacje nie przyniosły żadnej poprawy, a wręcz przeciwnie zaatakowane zostały kolejne kręgi szyjne, a następnie lędźwiowe.
Kolejne podejrzenia padły na tarczycę. Pomimo, niewykrycia żadnych niedoczynności czy nadczynności tarczycy Barbarę poinformowano, iż jedynie jej usunięcie poprawi stan zdrowia. (Czarnobyl)
Niestety po usunięciu tarczycy Barbara całkowicie zaniemówiła, a przez kolejne lata nie potrafiono wyrównać hormonów przez co (najprawdopodobniej) zapadła na chorobę serca.
Po wyczerpaniu (7 miesięcy) świadczenia rehabilitacyjnego ZUS O/O uznał, iż Barbara została uzdrowiona. Dowiedzieliśmy się o tym, gdy nie została przyjęta do Szpitala na Oddział Neurologii z powodu braku ubezpieczenia. (nie mogła skorzystać z mojego ubezpieczenia z powodu zniesienia wspólności małżeńskiej)
Tak w momencie, gdy nie mogła wydobyć z siebie głosu i trwającego leczenia tego schorzenia oraz dalszej diagnostyki związanej z niedowładami i chorobą serca – uznano ją za zdrową i pozbawiono ją prawa do dostępu do lekarzy.
Ubezpieczenia zdrowotnego odmówił również MOPS.
Dopiero po mojej wizycie w ZUS a następnie w MOPS zapłacono za Barbarę ubezpieczenie, jednak ja za to otrzymałem wyrok.
Oczywiście ze skutkiem negatywnym rozpatrzono sprawę o dalsze świadczenie rehabilitacyjne. Co ciekawe ta sama ekipa lekarzy biegłych sądowych w tym samym okresie czasu uznała Barbarę za zdolną do pracy w sprawie ZUS i nie zdolną do pracy w sprawie o orzeczenie o niepełnosprawności.
W grudniu 2003 r., złożyliśmy do ZUS O/O wniosek o rentę z tytułu niezdolności do pracy.
Mając na względzie liczne oskarżenia i wyroki, w których zasądzono ode mnie wielkie kwoty za adwokatów strony przeciwnej nie podejmowaliśmy żadnych czynności w związku z nie rozpoznaniem Barbary wniosku o rentę. Dopiero w 2011 r., kiedy to już istniało rozpoznanie choroby serca, a stan zdrowia regularnie się pogarszał (m.in. stan przedzawałowy) wnieśliśmy skargę do sądu.
Sąd nakazał ZUS O/O wydać decyzję odnośnie wniosku z 2003 r.
ZUS oczywiście uznał Barbarę za zdolną do pracy.
Sąd Okręgowy powołał biegłych lekarzy, którzy również uznali Barbarę za zdolną do pracy i wydał wyrok. Opinie biegłych, zawiadomienie o rozprawie, zapadnięcie wyroku zostały ukryte przez wyznaczonego Barbarze adwokata z urzędu. Sąd Okręgowy odmówił również wydania wyroku z uzasadnieniem i przywrócenia terminów do apelacji.
Dopiero wniesienie uzasadnionego wniosku o ponowne rozpoznanie sprawy stworzyło sytuację, kiedy to Sąd Okręgowy przyznał prawo do złożenia apelacji.
Postępowanie apelacyjne toczyło się początkowo w sposób właściwy, jednak dwóch sędziów z sądu okręgowego delegowanych do sądu apelacyjnego zmieniło zarówno postępowanie jak i wyrok.
Odmówiono Barbarze przesłuchania biegłych na rozprawie, wydania opinii łącznej, powołania nowego zespołu biegłych pomimo, iż nie rozpoznali oni choroby, którą w międzyczasie rozpoznano w Szpitalu. (Choroba neuronu ruchowego trwająca od 2000 r.) W pierwszej instancji doszło do nieważności postępowania spowodowanej reprezentowaniem Barbary przez pełnomocnika będącego aplikanta radcowskiego – co jest niedopuszczalne. Sąd Apelacyjny winien sprawdzić i wziąć pod uwagę z urzędu nieważność postępowania – jednak tego nie uczynił.
Sąd Apelacyjny dopuścił do udziału w sprawie jako pełnomocników Barbary prawników, którzy nie posiadali jej pełnomocnictwa, ani nie byli umocowani przez postanowienie o ustanowieniu pełnomocnika z urzędu. Czyli sytuacja nieważności postępowania powtórzyła się również przed sądem apelacyjnym.
We wniosku o ustanowienie pełnomocnika z urzędu Barbara wskazała konkretnego adwokata, konkretną kancelarię. Jednak Sąd Apelacyjny ustanowił swojego człowieka, który właśnie przysłał nam opinię o odmowie sporządzenia kasacji.
Właśnie to stało się przyczyną napisania w skrócie naszej historii.
Termin do złożenia kasacji mija 22 stycznia 2013 r.
Może zatem wśród uczestników tego forum znajdzie się prawnik mający prawo, a przede wszystkim chęci i odwagę, by sporządzić lub tylko podpisać kasację sporządzoną przeze mnie w sprawie Barbary o rentę z tytułu niezdolności do pracy.
Kasację możemy sporządzić i przesłać sami – wystarczy jedynie podpis uprawnionego prawnika, na który nas nie stać.


Gdy ten post przeczytałem ,to mnie poniosło . Wielka chryja ,brak wiedzy lekarskiej .
Medycy , coś trzeba z tym zrobić ! .
Trzeba żyć tak aby każdy dzień  był piękny.

mirek

Serdeczne Życzenia Na NOWY 2014 ROK. ŻYCZYMY WAM WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO W NOWYM 2014 ROKU i w WIELU KOLEJNYCH LATACH - NA ZAWSZE, DUŻO - BARDZO DUŻO ZDROWIA, MIŁOŚCI I ZROZUMIENIA ORAZ NOWYCH WRAŻEŃ i PODRÓŻY PO CAŁEJ ZIEMI a MOŻE i JESZCZE DALEJ.        KOCHAMY WAS BARBARA i MIREK

Obchodzimy dzisiaj 38 rocznicę zawarcia związku małżeńskiego.
PRZEPRASZAM - ale chyba to już ostania razem obchodzona.

carla

Drogi Mirku i Barbaro, Życzymy Wam również w 2014 i na ZAWSZE tego czego Wy zyczycie NAM plus jeszcze więcej ZDROWIA I MIŁOŚCI I RADOŚCI Z KAŻDEJ WSPÓLNEJ CHWILI, Życzymy WAM SPRAWIEDLIOWOŚCI I ŻYCZLIWOŚCI ZE STRONY otaczającego Was Świata, trzymajcie się dzielnie! Z okazji Rocznicy z całego serca WAM ŻYCZĘ 100 lat i cieszę się, żę są tacy ludzie i takie pary w dzisiejszym świecie! WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!

wiesia_m


mirek

Serdeczne dzięki !
Bardzo piękny i zapewne smaczny.
Ale dla nas to przede wszystkim bardzo miła niespodzianka.
Jeszcze raz dzięki.

lidiac

witaj Mirku,
być może będę mogła Wam pomóc. Prześlij mi tylko na e-mail opinie prawnika, który reprezentował Twoją żonę i odmówił sporządzenia kasacji bo ona jest bardzo istotna. pozdrawiam

mirek

Odpowiedziałem w wiadomości prywatnej.
Nie wiem czy doszła i jak to działa.
Nie znalazłem jednak możliwości wstawiania załączników, zatem proszę o wiadomość na mój e-mail i w tedy będę mógł przesyłać dokumenty czy zdjęcia.

Mirek