Niepewność

Zaczęty przez meoliviap, 16 Czerwiec 2014, 09:05:27

Poprzedni wątek - Następny wątek

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

meoliviap

Hej,
Po uporczywych poszukiwaniach wszelakich informacji na temat sla w końcu trafiłam w dobre miejsce. Parę miesięcy temu nawet nie wiedziałam, że taka choroba istnieje. Moja (a w sumie Nasza) historia zaczęła się tak...
W kwietniu 2014 roku rozpoczęłam praktyki w jednym z ośrodków opieki całodobowej. Tam zapoznałam się z przeuroczą Panią, która zmaga się z tą chorobą (jako jedyna tam). Na początku zaczęłam swoje drobne obserwacje, biorąc pod lupę wszystko to co Pani Ula lubi, czego nie lubi, jak lubi być ułożona w łóżku, jak lubi być karmiona itp. Obserwowałam zachowania opiekunek i reakcje Pani Uli, dzięki czemu mogłam nie powielać ich błędów a Pani Uli oszczędzić nerwów. W miarę upływu czasu dogadywałyśmy się coraz lepiej. Panią opiekunką to nie przeszkadzało bo niechętnie podchodziły do każdego kontaktu z Panią Ulą, twierdząc, że jej nie rozumieją, że jest czasami złośliwa, że za dużo wymaga bla, bla, bla...co było i jest dla mnie totalnym absurdem. Z dumą mogę powiedzieć, że po 160h praktyk wiedziałam więcej o Pani Uli niż opiekunki, które się nią zajmowały przez dłuższy okres czasu i miały to szczęście bo wcześniej Pani Ula mówiła (ja już nie miałam takiego szczęścia bo gdy się poznałyśmy Pani Ula wydawała z siebie dzwięki, z których już nie można było nic zrozumieć). Pani Ula nie raz dała mi odczuć, że jest warta mojego zaangażowania. Począwszy od obdarowywania mnie różnymi słodkościami po miłe gesty, jak głaskanie po ręce. Komunikowałyśmy się poprzez tablice z literkami i pisanie.
Aktualnie ja zakończyłam praktyki a Pani Ula została przeniesiona do innego ośrodka. Jest tam poddawana wentylacji mechanicznej 3 razy dziennie po 1,5h. I tu pada moje pytanie: Czy moglibyśmy mi napisać czy ktoś miał z Was takie zabiegi? Co w nich jest najgorszego?
Pani Ula z niechęcią do nich podchodzi, po zdjęciu maski domaga się dużej ilości wody. Chciałabym uzbierać jak najwięcej informacji, żeby zrozumieć i ulżyć Pani Uli. Wszystko to co wiedziałam przekazałam nowym opiekunką, ale z bólem serca stwierdzam, że to olewają. Jestem świadkiem podobnych sytuacji opisanych w książce "Ołówek" K. Rosickiej Jaczyńskiej, kiedy to opiekunki mówią jak do dziecka czy osoby upośledzonej umysłowo, kiedy opiekunki nie reagują na prośby Pani Uli i zostawiają ją w nieodpowiednich pozycjach. Bardzo mnie to męczy. Ze względu na obowiązki, jestem przy niej tylko raz w tygodniu. 
Dlaczego tu i to piszę? Bo chcę powiedzieć, że wystarczy tak niewiele aby wykonać proste gesty, które dla Nas mogą być mało ważne, ale w perspektywie choroby jest zupełnie odwrotnie. Wystarczy trochę uwagi i otwartego serca na drugą osobę żeby choć trochę pomóc. Niestety na co dzień słowo "niewiele" zamienia się w słowo "za wiele" i "trochę" zamienia się w "aż tyle"... 

Maria

CytatAktualnie ja zakończyłam praktyki a Pani Ula została przeniesiona do innego ośrodka. Jest tam poddawana wentylacji mechanicznej 3 razy dziennie po 1,5h. I tu pada moje pytanie: Czy moglibyśmy mi napisać czy ktoś miał z Was takie zabiegi? Co w nich jest najgorszego?
Do wentylacji nieinwazyjnej trzeba się przyzwyczaić. Maska jest przyczyną dyskomfortu, pies też się broni przed kagańcem. Jak zwiększą się problemy z oddychaniem, p. Ula chętnie będzie zakładać maskę.
"Życie to nałóg, który trudno jest rzucić.
Jeden oddech nigdy nie wystarcza.
Odkrywasz, że chcesz zaczerpnąć następny."

meoliviap

Dziękuje za odpowiedz.
Jeśli chcecie to podzielcie się Waszymi odczuciami związanymi z opiekunkami, pielęgniarkami i ich zachowaniem w stosunku do Was lub bliskich.
Miłego dnia :)

catavinos

meoliviap
Bądź tak miła i podaj adres i nazwę ośrodka w którym opiekunki olewają aby nikt z nas tam nie trafił
                            catavinos