Co ma zrobić opiekun jak już nie daje rady?

Zaczęty przez Słońce, 21 Kwiecień 2015, 20:38:21

Poprzedni wątek - Następny wątek

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Słońce

Pzdr Słońce

Hanka

Chyba najtrudniejsze pytanie jakie mogło paść. Jak nie ma zmiennika to chyba nic :( Nawet upić się nie może, bo cały czas trzeba być w pełni dyspozycyjnym. Ja ciągle próbowałam cieszyć się tym, co jest bo wiedziałam, że będzie tylko gorzej. Teraz mam poczucie, że gorzej już chyba być nie może. Ważne by szukać pomocy na zewnątrz wśród rodziny, znajomych. Czasem, jak ktoś zaopiekuje się chorym choć przez 2 godziny to taki luksus. Niestety nie mam żadnych odkrywczych przemyśleń i rad w tym temacie. Siły życzę! Pozdrawiam

retina

Myślę, że trzeba też myśleć o sobie i nie można robić coś tylko z poczucia obowiązku. Sytuacja jest niezwykle trudna, bo przecież jest to człowiek i to często ktoś, kto jest dla nas niezwykle ważny. Sama nie wiedziałabym co zrobić...

Słońce

Zadałam to pytanie bo nikt tego tematu nie rusza!
Hanka masz w 100% racje -upić się nie da, myślałam 2 lata temu że gorzej być nie może a jednak okazało się że może wiec tylko nie wiem co jeszcze spadnie na Nas. Wiem ze trzeba myśleć o sobie, aby zabezpieczyć tez swoje zdrowie fizyczne i psychiczne. Ale jak to zrobić nie mając zamiennika/klona swojego i sprzeciw chorego na proponowane osoby do opieki nad nim???? Szukałam rozwiązań prawnych ale dwóch prawników u których byłam powiedziało że sytuacja patowa. Dlaczego opiekun nie ma prawa do wytchnienia choć tydzień w skali roku ciągnąc dwa etaty: jeden w pracy a drugi w domu? Nie może byc sytuacji że osoba chora "zajedzie" opiekuna.
Pzdr Słońce

Zaruka

Może to trochę brutalne ale skoro potrzebujesz "urlopu" to nie patrz na fochy męża. Zorganizuj na tydzień opiekuna który poradzi sobie w opiece nad chorym -  a Ty po prostu wyjedź i odpocznij. (jeżeli opieka będzie odpowiednia mężowi na pewno nic się nie stanie)
Tym bardziej że zrobiłaś i nadal robisz wszystko co tylko mozliwe aby było mu jak najlepiej.
Pierwsze objawy - styczeń 2013
Diagnoza - sierpień 2013

magda83

Słońce bez pomocy dodatkowego opiekuna nie dasz rady bo się psychicznie wykończysz. Choćby raz na jakiś czas musisz mieć chwile wytchnienia tylko dla siebie. U nas tata tez nie chce nikogo do pomocy, nawet my jako dzieci jak się nim zajmujemy to kręci nosem bo chce żeby mama przy nim była non stop. Do tego stopnia jest upierdliwy że chciałby żeby mama w ogóle nie wychodziła z pokoju. Staram się żeby mama chociaż na kilka minut gdzieś wyszła, choćby na spacer. Zabieram ją żeby przejechać się bez celu po okolicy samochodem bo już mi powoli wariuje. Pomaga, choć potem tata jest obrażony :) Na jedno to dobrze bo nie truje :)

Słońce

No własnie u mnie jest tak ze wychodzę do pracy 3 razy w tygodniu bo jest opieka ale żeby gdzieś wyjechać na kilka dni (zrezygnowałam ze szkolenia wyjazdowego bo nie zgodził się iść do ośrodka na 4 doby) czy wyjść ze znajomymi wieczorem to już nie ma opcji. Udało mi się wyjechać raz na 30h (tak godzin!) opiekunka która wtedy została z mężem nie chce już zostawać na noc , znalazłam dodatkowego opiekuna medycznego ale mąż nie akceptuje żadnego mężczyzny do opieki i klops, mimo że żadna kobieta oprócz mnie go nie dźwignie. Reakcja męża to wymuszanie przez płacz, zgrzytanie zębami, obraza, ignorowanie innych. Ja jestem juz na granicy "zajechania"
Pzdr Słońce

Hanka

Specjaliści od miłości twierdzą, że możemy kochać innych na tyle na ile kochamy siebie. Odpoczynek to podstawowa forma dbania o swoje potrzeby. Czasem trzeba być <egoistą>, by potem wrócić z nową siłą. Opieka nad chorym na SLA to ogromny wysiłek. Uważam, że nawet chory w obliczu śmierci  nie może zabierać nikomu prawa do odpoczynku. Położenie męża do ośrodka na kilka dni, czy opieka, którą nie do końca akceptuje jest dobrym rozwiązaniem w obliczu braku siły i narastającej frustracji. Jak wrócisz z nową energią po urlopie to mąż to pewnie doceni, nawet jeśli będzie strzelał przez jakiś czas po powrocie fochy. Ważne by wyjechać bez poczucia winy, wtedy się lepiej odpoczywa. Nie daj się <zajechać>! Zrób coś dla siebie! Przecież wrócisz do męża i nadal będziesz przy nim, a i on zatęskni za Twoją opieką i po powrocie będzie lepiej. Dbanie o swoje potrzeby jest też wyrazem troski o innych, przecież chcesz odpocząć żeby potem lepiej przy nim funkcjonować. Przykro mi, że mąż tego nie rozumie.

jankar

Jak przykro mi czytać takie posty :-\
To ja, ta upierdliwa chora, która ma zaufanie tylko do swojego męża, która nie wyobraża sobie
pomocy osób innych w łazience czy podczas (.....)
która była już w szpitalu i zaznała "opieki" profesjonalistów.....
Panie Boże, dlaczego nie przewidziałeś dla nas urlopu od choroby :'(
Zaczynam żałować, że wcześniej nie załatwiłam sobie czegoś na skrócenie tego jakże
uciążliwego okresu dogorywania.









Berta2014

Jankar, to wszystko zależy i od chorego i od opiekuna. Od nastawienia, od siły fizycznej jaką ma w sobie, od psychicznej, która np. ze mnie szybciej ucieka. Nigdy nie oceniajmy innych, bo przecież każdy jest inny. Słońce prosi o radę - uszanujmy to.

ASIA.G

To prawda kazdy jest inny kazdy potrzebuje odpoczynku ja z checia odpoczne od bliskich kochanych  opiekunow i co teraz podniesie sie larum o niewdziecznej chorej :P

Słońce

Liczyłam sie z tym że będzie dyskusja i dobrze. Choroba jest straszna i nikt zdrowy nie chce się zamienić ani z chorymi ani z opiekunami. Zapewne jest łatwiej jeśli jest kilka osób do opieki na które można liczyć. W moim przypadku jestem ja na wszystkie noce i święta od kilku lat plus 4 dni w tygodniu i pracuje normalnie na pełny etat (opiekunka jest 33h w tygodniu). Może ja mam mniej siły ale już padam i moje zdrowie się sypie. Dlatego szukam rozwiązania. Jak ja zasłabnę w domu  to nawet nikt nie wezwie karetki, nie mówiąc o opiece nad chorym.
Pzdr Słońce

Hanka

Ja myślę, że większość opiekunów zadaje sobie to pytanie, ale nie każdy do tego się przyznaje. Każda sytuacja i relacja chory-opiekun jest inna. Na zmęczenie i frustrację wpływa wiele czynników. Dużo zależy od tego jak długo ktoś choruje i jak znosi swoje cierpienie, od odporności psychicznej opiekuna i zwyczajnie od jego siły fizycznej, od tego czy może liczyć na pomoc innych, od stopnia odporności na stres. Ja uważam, że jeśli ktoś komunikuje, że potrzebuje odpoczynku, to faktycznie powinien odpocząć, przecież każdy sam wie najlepiej ile jest w stanie wytrzymać. Rozumiem, że niektórym chorym trudno jest przyjąć, że cierpią a opiekun chce odpoczywać, ale chyba nie jest przyjemnie mieć sfrustrowanego i zmęczonego do granic możliwości opiekuna.

retina

Na pewno każdy rozważa taka sytuację. Niestety wiele osób musi zajmować się osobą chorą na siłe. Chociaż nigdy nie da tego po sobie poznać, bo nie będzie chciała robić przykrości. Bardzo ciężkie zagadnienie...

Daria Warszawa

Oj faktycznie bardzo ważne i trudne zagadnienie . Złotego środka nie znam na wyczerpanie fizyczne i psychiczne. Myślę ,że każdego opiekuna to dopada w mniejszym lub więkrzym stopniu każdy z nas ma momenty ,że ma dośc wszystkiego serdecznie!!! Osobiście miałam juz kilka takich momentów ,że podniosłam głos na mamę bo już miałam dość, odsysania jej co 5 minut bo ona uważa ,że znów sie coś zebrało ,podnoszenia wyżej poduszek chociaz jak dla mnie wcale się nie zsuneły ,podawania pilota ,który znów przykryła kołdrą i nie może znaleść. Odrabiania lekcji z córką na raty bo akurat wtedy mama musi chcieć pić,jeść albo siku ,budzenia w nocy bo ona nie może spać a potem ma pretensje ,że chodzę w dzień jak zombii bo zanim wróce do łózka i uda mi sie znów zasnąc to mija pół nocy.  Najbardziej podoba mi się jak musze coś iść załatwić a każdego kogo zapytam ,zeby został z mamą nagle ma tysiąc mega ważnych rzeczy do zrobienia I JAK NIE UPRE SIE TO NIE WYJDĘ NAWET PO GŁUPIE ZAKUPY!! Czasami pomimo ,że ja jestem zdrowa to też czuję się więżniem tej choroby ;(

majkaa

Witam. Moja mama odeszła. Bardzo mi jej brakuje. Opieka nad nią, przy małym dziecku, często była ponad moje siły. Też się denerwowałam, też potrafiłam burknąć. Wiem, że mamie było o wiele ciężej, wiem że wolałaby by być samodzielna i nikogo nie prosić o pomoc. Wiem, że nie miała do nie żalu i wiem, że mimo wszystko była z nami szczęśliwa, chciała żyć (mimo tego cierpienia). Mam żal tylko do rodziny, że się usunęli, że mamę dawno pochowali, że nie przychodzili i nie chcieli pomagać. To co przeżyliśmy przez ostatni rok, odbiło piętno na nas. Ciężko się nadal pozbierać. Wciąż mam ją przed oczami. Jak mama zaczęła chorować zamieszkałam z nią, z moim mężem i dwuletnim dzieckiem, nie mogliśmy postąpić inaczej. Nie wybaczyłabym sobie nigdy gdybym ją zostawiła. Ta choroba odebrała nam prawie wszystko. Szybko postępowała, wielu spraw nie zdążyliśmy załatwić. Wszystko to stało się za szybko. I gdyby tylko ktoś mi pomagał... Wszystko mogłoby wyglądać inaczej...

masza

Przy SLA choruje nie tylko chory, ale i cała rodzina. Wszyscy potrzebują pomocy, prędzej, czy później. Fizycznej i psychicznej. Niestety.
Dla mnie bardzo trudna jest świadomość, że moja choroba niszczy zdrowie i życie także moim najbliższym.

wiesia_m

#17
Kochani opiekunowie!
Dbajcie o siebie bo: ZANIEDBANY OPIEKUN TO ZANIEDBANY CHORY
Poczytajcie kwartalnik nr 5 str 16 i 17
http://www.mnd.pl/materialy/05_kwartalnik.pdf
cyt:
,,Długotrwałe towarzyszenie osobie chorej zawsze jest sytuacją znacznie obciążającą opiekunów i krewnych.
Musimy pamiętać, iż sprawowanie opieki nad chorym z SLA wymaga równoczesnego skoncentrowania i rozłożenia na bardzo długi okres zasobów psychicznych oraz fizycznych.
Z tego powodu, a także z uwagi na zdrowie tych, którzy niosą swoim chorym pomoc, bardzo ważne jest zadbanie o psychofizyczną kondycję osób towarzyszącym chorym.
Czy zwykli bohaterzy - opiekunowie chorych
- są ze stali?

Zaniedbany opiekun, to z czasem - zaniedbany chory
Pierwsze prawo pomocy mówi o tym, że aby nieść pomoc innym, trzeba wcześniej zadbać o siebie.
Zazwyczaj w natłoku spraw niecierpiących zwłoki, kłopotów i niespodziewanych okoliczności, towarzysze chorych o sobie myślą na końcu, lub nie myślą w ogóle.
Tymczasem to od ich samopoczucia fizycznego i psychicznego zależy jakość niesionej pomocy.
To oni podlegają tym samym stresom, często stają w obliczu bezsilności i są paraliżowani przez sprawy nie do pokonania.
Na nich też spoczywa ogromna odpowiedzialność za chorego i za jakość sprawowanej opieki.
W polskim systemie zdrowotnym istnieją ogromne braki w zakresie organizacji opieki w środowisku domowym chorego.
Ich najbliżsi krewni są zmuszeni w bardzo krótkim czasie do stania się ekspertami w zakresie asystowania, rehabilitacji, pielęgnacji, wspierania emocjonalnego, a nawet wykonywania zabiegów pielęgniarskich przy osobie ciężko chorej.
Z biegiem czasu to choroba organizuje wszystkim domownikom aktywność i rozdziela nowe obowiązki.
W trakcie trwania tak szczególnej sytuacji, istnieje duże ryzyko wystąpienia kryzysów, okresów szczególnego przeciążenia oraz załamania.
Kryzysy te odbijają się na wszystkich mieszkańcach, wreszcie na samym chorym. Opiekunowie oraz krewni mają, więc nie tylko prawo, ale i obowiązek zadbania siebie.

Nie przebiegniesz maratonu sprintem.
Metaforą opieki nad chorym długoterminowym jest bieg maratoński.
Ten długi dystans może obrazować obciążenia, z jakimi muszą sobie poradzić osoby sprawujące opiekę.
Niezbędne jest właściwe przygotowanie się o pokonania drogi wyznaczonej przez chorobę. Sportowcy startujący w maratonach podkreślają, że na równi z przygotowaniem fizycznym istotne jest przygotowanie psychiczne.
Trzeba prawidłowo rozłożyć siły, energię i zasoby psychiczne, trzeba mieć też zapasy mocy na nieprzewidziane sytuacje.
Jest to możliwe, kiedy obok poświęcenia się choremu, opiekunowie i krewni dbają również o siebie.
Dbałość ta wyraża się w organizowaniu dodatkowych osób do opieki, choćby po to, aby móc wyjść z domu w swoich sprawach.
Nie mniej ważne jest dbanie o swój codzienny wygląd i wypoczynek, uczestniczenie w odprężających zajęciach.
Nie można całkowicie rezygnować ze swoich zwyczajnych zajęć.
Pływanie,  ćwiczenia fizyczne, zajęcia relaksacyjne pozwalają zregenerować potrzebne siły.
Choroba osoby bliskiej często zmusza krewnych do koncentrowania się wyłącznie na sprawach z nią związanych.
Wielu ludzi dzieli przekonanie, że skoro ktoś z ich bliskich cierpi, to im nie wypada śmiać się i bawić.
Solidaryzowanie się z cierpiącym wyobrażają sobie jako dzielenie nastroju, całkowite skupienie się i poświęcenie swojemu bliskiemu.
W ten sposób opiekunowie sami zaniedbują kontakty koleżeńskie i w konsekwencji wykluczają się ze środowiska znajomych, stopniowo przestają interesować się sprawami innych ludzi.
Psychika potrzebuje jednak nie mniej odpoczynku, niż ciało.
Waga kontaktów społecznych jest trudna do przecenienia.

Chory i tak widzi...
Najczęściej najbliższe środowisko chorego jest pierwszą grupą wsparcia.
Tymczasem chorzy bardzo często mają poczucie winy związane z tym, że ich stan tak mocno dezorganizuje życie rodzinne i eksploatuje najbliższych.
Przeważająca większość wolałaby wiedzieć, że ich opiekunowie są nie tylko zapracowani i przeciążeni, ale również pogodni, wypoczęci i zrelaksowani.
Ludzie opiekujący się swoimi krewnymi i bliskimi funkcjonują w stanie permanentnego stresu, dlatego mają też pełne prawo do korzystania z fachowej pomocy specjalistów.
Taką pomoc mogą otrzymać w takcie regularnych spotkań z psychologiem lub w samopomocowych grupach wsparcia.
Korzystanie z fachowej pomocy przeciwdziała wystąpieniu zespołu wypalenia.
Wśród ludzi wykonujących zawody o charakterze społecznym istnieje powiedzenie, iż pomaganie męczy.
Każda profesja związana z niesieniem pomocy lub długotrwałe pomaganie potrzebującemu niesie ze sobą ryzyko znacznego wyczerpania emocjonalnego.
Dzieje się tak, ponieważ człowiek udzielający pomocy zazwyczaj angażuje w swoją pracę bardzo dużo emocji, jest w bardzo bliskim kontakcie z chorym, dzieli jego troski, udziela mu nieustannego wsparcia.
Jednocześnie nie może okazywać przy osobie chorej własnej słabości, musi radzić sobie z niepokojami, lękami i niewiedzą.
Często opiekunowie są zmuszeni do rozwiązywania problemów, do których nikt ich wcześniej nie przygotowywał.
Bardzo trudno jest kontrolować swoje emocje i jednocześnie być w pełni empatycznym. Osoby nieprzygotowane profesjonalnie do udzielania pomocy psychologicznej, nie znają sposobów na dystansowanie się od emocji osoby chorej.
Często są to ich najbliżsi krewni, więc taki dystans jest po prostu niemożliwy.
Przeżywają ich losy bardzo osobiście.
Spędzają z nimi prawie cały czas wolny.
Nie dają sobie prawa do relaksu lub zapominają o odpoczynku.
W takiej sytuacji, po pewnym czasie, psychika człowieka udzielającego pomocy podświadomie broni się przed konfrontowaniem z kolejnymi trudnymi doświadczeniami.
Opiekun czuje się notorycznie zmęczony, nie odczuwa satysfakcji z wykonywanej pracy, zaczyna unikać bardziej osobistego kontaktu z chorym, najczęściej ogranicza rozmowy i skupia się na wykonywaniu czynności pielęgnacyjnych.
Jednocześnie ignoruje swoje samopoczucie, twierdząc, że to nie on jest najważniejszy.
Tymczasem, skrajne wyczerpanie emocjonalne może prowadzić do wystąpienia stanu depresyjnego.
Każdy, kto udziela długotrwałej pomocy innym, musi równolegle dbać o siebie.
W ten sposób będzie mógł nie tylko długo brać na siebie znaczne obciążenia, ale przyczyni się do tego, iż chory nie będzie miał poczucia winy.

Każdy człowiek ma ograniczone siły i możliwości, nie mógłby zdziałać niczego dobrego, gdyby funkcjonował w próżni.
Ludzie są sobie potrzebni.
Jedni potrzebują pomocy, inni jej udzielają.
Ten podział ról może zmienić się w każdej chwili.
Doświadczenie wielu ludzi każe wierzyć w przekonanie, że dawane dobro zawsze wraca podwojone.

mgr Ewa Maria Karolczyk, psycholog kliniczny''


Słońce

Właśnie żeby ktoś nam opiekunom pomagał, nie mówił "współczuje Ci", "to ja Ci kupie chleb jak nie masz jak wyjść", tylko przyszedł i powiedział idź gdzieś odpocznij, wyjedź na weekend ja posiedzę za Ciebie tylko powiedz co i jak....
System nie ma luk, ma ogromną czarną dziurę. Pojawia się problem opieki nad podopiecznym jak opiekun sam potrzebuje pomocy medycznej, co wtedy zrobi pogotowie jak będzie musiało zabrać opiekuna????
Pzdr Słońce

Hanka

Wiesiu, piękny artykuł, dziękuję. Zbiera i porządkuje myśli. Niestety poczucie winy czasem jest tak mocne, że trudno cieszyć się swoim życiem i o siebie dbać, nie daje przyzwolenia do własnego szczęścia. Trudno przyjąć, że zaniedbując siebie zaniedbujemy też kogoś, a to takie oczywiste, że sfrustrowany i przemęczony, nieszczęśliwy opiekun nie zajmie się dobrze chorym. Ja wciąż balansuję gdzieś między poczuciem winy i własnym szczęściem. Samo wyzbycie się poczucia winy oczyszcza relację, daje nową przestrzeń, bo przecież chory to czuje. Myślę, że to jest nawet bardziej agresywne (choć biernie) niż pozostawienie chorego czasem z kimś innym. Słońce, życzę żeby udało Ci się znaleźć przestrzeń dla siebie, mimo wszystkich trudności!

wiesia_m

#20
Haniu, podziękowanie to należy się naszemu wspaniałemu Pawłowi i całemu Stowarzyszeniu Dignitas Dolentium, którzy dbają nie tylko o chorych ale również o opiekunów oraz pani psycholog mgr Ewie Marii Karolczyk za piękny artykuł.
Uważam, że każda firma wentylacyjna powinna zapewnić rodzinie chorego psychologa.
A nie ma tego.
Opieka nad chorym to bardzo duże obciążenie psychiczne, to odpowiedzialność za czyjeś życie.
Ja bez pomocy psychologa nie dałabym sobie rady i polecam każdemu.

Słońce, miałam taką sytuację, że zakręciło mi się w głowie, byłam przerażona co będzie z Tadziem jak wezwę pogotowie i zabiorą mnie do szpitala. Dzięki Bogu wszystko zakończyło się pomyślnie. Wiem, że w razie takiej sytuacji zabierają chorego do szpitala.

tywiesz


"Zaniedbany opiekun to zaniedbany chory"  zgadzam się z tym w 100%. Trzeba również dbać o siebie bo inaczej nie będziemy mogli dobrze zadbać o osobę chorą.


--
studia analiza biznesowa warszawa

Słońce

Znalazłam rozwiązanie do swojej sytuacji, możliwe że jest nie do zaakceptowania przez innych. Ja nie daje już rady, wysiadłam psychicznie i fizycznie (mąż budzi w nocy po 15 razy mimo leków na sen) a ja pracuję na pełny etat w dalszym ciągu.
Raz w miesiącu na 2 tygodnie mąż jest w ośrodku prywatnie z opiekunką naszą , która jest tam codziennie po kilka godzin. Po pracy jeżdżę do niego co drugi dzień na kilka godzin ale wracam do domu i mogę spać.
... kilka miesięcy temu zemdlałam w domu, na szczęście mąż był w ośrodku.
Pzdr Słońce

oscar

w jakiego typu ośrodku  ?
jaki jest koszt miesięczny  ?
Andrzej Zaremba ,,Życie bez nerwów" – to opowieść o 7 latach życia z SLA

w bernadeta

Witam
Samudzi po kilka razy w nocy a ja ciągle jestem niewyspana
a już nie wiem co mam robić bo mójmąż tez się b

Słońce

ZOL prywatnie (nie oddział w szpitalu) Koszt prywatny normalnie jest ok 3600 msc ale można się dogadać....
Najlepiej aby firma wentylacyjna , która ma chorego pod opieką prowadziła taki osrodek.
Na NFZ koszt jest 70-80%renty nie mniej jak 1900 chyba ale jest problem z przepustkami, leki są refundowane.



Pzdr Słońce

pikolo3

Moim zdaniem nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Na pewno nie można nikogo oceniać. Może faktycznie dobrym pomysłem byłby kilkudniowy urlop? A jak nie ma takiej możliwości może po prostu czas ze spędzonymi przyjaciółmi lub bliskimi po pracy? 

rafiksq

Sorry ale nie daje rady. Do 15 lutego czyli diagnozy żony od października gdzie zaczęły się już poważna problemy sam się nią opiekowałam, domem, jeździłem.na różne terapię, kupę kasy a jeszcze mam własną działalność gdzie ciężko pogodzić wszystko razem. Od 15 lutego zaczął przyjeżdżać teść z siostra ja się trochę odlaczylem ale nie było nocy bym mógł gdzieś wyjechać. Żona narzeka czy na krześle czy  a sofie że stopa w lewo reka inaczej, tam boli tu boli. Teraz jest masakra bo już nie mówi i problem jest duży z oddychaniem. Chciałem załatwić łóżko specjalne czy krzesło geriatryczne czy inne rzeczy to nic nie chciała, 3 opiekunka zrezygnowała bo Ania jest nie do wytrzymania.  Mam narazie 1 z ukrainy od rana do wieczora a w nocy ojciec śpi z nią w sumie do nie śpi bo Ania co chwilę coś chce.stan jest ciężki a my nawet respiratory nie mamy a karmią ja łyżeczka. Załatwiłem miejsca w dobrym hospicjum to przeklinala mnie tzn jej rodzina bo wszyscy dookoła jak na to patrzą to jakaś abstrakcja. Wazylem w listopadzie 90kg teraz, 77. Mam działalność dużą odpowiedzialność i jestem wykończony psychicznie cała sytuacja. Wiem że wyda się to dla nie których egoistycznym podejściem ale już myślę żeby wyjść i nie wrócić. Tłumaczę jej że stan wymaga specjalnej opieki a nie wiecznej wojny u nas w domu. Nic to nie daje. ;(

the_kure

a kiedy twoja zone biora do szpitala ? bo mialo byc jakos po swietach .  troche odpoczniesz wtedy... 

rafiksq

#29
Już za późno, jesteśmy w szpitalu, zapalenie płuc, już umiera :(

Zmiana sytuacji, podali jej  antybiotyk, rano stan żony znacznie się poprawił w co wątpili na początku, w brew żonie konsylium postanowiło ją zaintubować i podać leki. Obecnie stan jak to określiji wcześniej czekania na śmierć zmienił się na leczenie. żona jest w śpiączce farmakolog. i zapalenie szybko mija. Lekarz stwierdził że gdyby to było sla i taki ostry stan zapalny to nie ma możliwości.

the_kure

nie rozumiem to oni teraz ja lecza na te zapalenie pluc czy beda jej te imunoglobuliny podawac ?

rafiksq

Immunoglobuliny to w szpitalu 12 maja mieli podać w Akademii Medycznej. A żona teraz została zawiezione do szpitala ze względu na nagłe pogorszenie. Na początku stwierdzili że nie będą wydłużać jej życia i cierpienia a Po kilku godzinach Widocznie ktoś inny mądrzejszy stwierdził że Dziwna jest ta jej choroba i włączyli leczenie