dzień, jak co dzień

Zaczęty przez Bożenka_, 08 Listopad 2008, 15:08:17

Poprzedni wątek - Następny wątek

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Bożenka_

W czwartek o 20 godzinie, potuptałam pomóc szczęściu.
Te 40 milionów miało być moje. Lottomat, zawiesił się z przegrzania - dobry znak. Zabrakło w nim papieru - kolejny, dobry znak. Maleńka suczka sąsiadów uszczypała mnie w moją chudziutką łydkę, zrobiła to po raz pierwszy - dobry znak. Moja niewidoma jamniczka nie wchodziła mi pod nogi -bardzo dobry znak. Czekając na losowanie dzieliłam się milionami, o dziwo nie z metrykalną rodziną. Kajka miała dostać forsę na kręcenie filmu, Teresa na mieszkanie na parterze, mama Oli na leki, Paweł na realizację najbardziej zwariowanego marzenia. Losowanie się odbyło, nie zdążyłam nawet podzielić wygranej do końca...
Nic tylko płakać :'(. Nawet kaczki ni sandacza nie spróbuję na bankiecie u prezydenta, nie zostałam przecież zaproszona.
Spróbuję chociaż telepatycznie połączyć się z Ędwardem Ąckim, jego łańcuch ciepłych rąk na pewno ogrzeje mi choć na chwilę moje zimne łapki.  ;D ;D ;D