Menu

Pokaż wiadomości

Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Zwróć uwagę, że możesz widzieć tylko wiadomości wysłane w działach do których masz aktualnie dostęp.

Pokaż wiadomości Menu

Pokaż wątki - aneta

#1
Witam
Czasem tu do Was zaglądam,dlatego czasem ponieważ Moja Mamcia zmarła 04.12.2006r.na to...a mialam pod scisłą opieką Mamci Mame(moją Babcie),która w wieku 90lat odeszła 10.06.2013...dlatego moje pytanie odnosnie pampersów mam jeszcze 3-4 pełne zapieczętowane paczki-jesli komuś mogą posłuzyc to jak najbardziej.Wiecej proszę na 500-148-009 oczywiscie pampersy są nieodpłatnie.Przepraszam za haos pisania.Aneta-Puławy-pozdrawiam.
#2
Witam ...chciala bym polecic Wam wszystkim wspaniala ksiazke Ulli-Carin Lindquist "Wioslowanie bez wiosel"jest to poruszajaca opowiesc-pamietnik czolowej szwedzkiej reporterki zmagajacej sie z choroba Sla.Opisuje w niej swoje perypetie zmaganie z choroba ktöra "dostala" jako "prezent"na swoje 50 urodziny.Naprawde warto przeczytac. Ja osobiscie przeplakalam prawie kazda kartke poniewaz przebieg choroby symptomy byly calkowicie identyczne do objawöw Mojej zmarlej Najukochanszej Mamy...Pozdrawiam wszystkich goraco-Aneta                                                                                                                        
#3
Respirator, peg, ssak, asystor kaszlu / Sonda i PEG
26 Listopad 2006, 19:01:09
Witam serdecznie mam pytanie czy jest osoba majaca zalozona sonde zoladkowa???jako ze lekarz rodzinny stwierdzil ze juz czas na zalozenie u mojej mamy...mama nie chce o tym slyszec...a podobno jest niebezpieczenstwo tego typu ze jak w czas nie bedzie zalozona moze dojsc do zwerzenia przelyku co uniemozliwi dokonania tego zabiegu...prosze napiszcie-Aneta.
#4
Moja historia / Co jeszcze mnie spotka?
05 Październik 2006, 23:17:26
Witam wszystkich...pisalam juz wielokrotnie o chorobie mojej mamy...czyli SLA..od 3 dni borykam sie jeszcze z innym problemem..möj dziadek(ojciec mojej mamy)walczy o zycie w szpitalu..pomimo wieku w jakim jest niebardzo sobie z tym radze-jest w krytycznym stanie...moze powinnam bardziej obrazowo naswietlic sytuacje jaka mnie spotkala...No cöz...wiele tego bylo ale od poczatku...pomijajac wielkie litery przecinki....wyjechalam 5 lat temu z domu mamy(ojciec zostawil nas 10 lat temu)szukajac pracy...nowego zycia-ZNALAZLAM...to fakt szczesliwe zycie poukladane...poswiecalam wiele pracy i wyrzeczen zeby zapracowac na to co "mialam"bylam szczesliwa....aczkolwiek zawsze tesknilam za domem....rodzinnym do ktörego przyjezdzalam dosyc czestoNo i nagle bummm.Wszystko zaczelo sie we wrzesniu 05 kiedy mi mama powiedziala ze jedzie na op.kergöw szyjnych...pomyslalam-no jasne jezeli ma ci pomöc-to jasne....niespodziewalam sie ze ta op.przekresli nam cale zycie...wydawalo mi sie ze op.zalatwi caly problem....Boze jak bardzo sie pomylilam...Nie zdajac sobie sprawy z powagi przypuszczalnej choroby mamy wyjechalam do domu...(tego sobie chyba nigdy niewybacze)od grudnia jestem z mama....i jej rodzicami-czyli babcia niewidoma od 9 lat ojcem konajacym w szpitalu....no i mama-z objawami rzekomoopuszkowymi....czyli niekontrolowany smiech i placz-mam brata....zaznaczam ktöry sprawe mamy postawil jasno-jezeli sobie nie radzisz...oddaj ja do zakladu))) WIELKIE DZIEKI...."braciszku" nie oddam-i mam nadzieje ze kiedys ktos z twoich dzieci bedzie rozwazyl aspekt....oddania rodzica do zakladu.....konczac...chyba czas dziadka zbliza sie nieublagalnie ale zawsze opröcz nocy jestem z nim...tak jak kiedys...niestety bede musiala byc z mama-röwniez chcialambym zeby ktos byl ze mna...poprostu byl-trzymal ze rake...Na koniec wysnöwa mi sie jedno pytanie....czy bede na silach to wszystko zniesc...juz dzis czuje obled...niemoc...niechec do zycia i ZAL-dlaczego ja????dlaczego wlasnie tyle nieszczesc...chcialam bym napisac ze SLA w domu mi starczy za wszystko...aczkolwiek niemoge....rodzice mamy tez licza w jakis sposöb na mnie-mam nadzieje ze dam rade....pozdrawiam wszystkich....Aneta PS.czasami mam ochote skonczyc ze soba..ale na ten LUKSUS ne moge sobie pozwolic.....
#5
Moja historia / Rozczarowanie
04 Sierpień 2006, 23:12:49
Witam..chciala bym sie podzielic z wszystkimi tym co dzisiaj przezylam-a nie malo nerwöw mnie to kosztowalo...Mama moja choruje na to cholerstwo jakis rok diagnozowano ja w 2 klinikach-Lubelskiej i Warszawskiej jako ze pochodzimy z Pulaw.W obydwu klinikach diagnoza byla jednoznaczna-SLA,od ostatniej wizyty w Instytucie Psychiatrii i Neurologii na Wilanowie(W-wa)minelo jakies 5 miesiecy.W miedzy czasie(luty)staralam sie telefonicznie o przyjecie mamy do jak mi zaznaczono-jednej z 2 klinik specjalizujacych sie odnosnie SLA-jedna to Kraköw inna to Szczecin..otrzamalam termin-17 sierpien -Kraköw..Zylam ta chwila kiedy mama w koncu znajdzie sie w rekach specjalistöw-jako ze jej stan pogarsza sie z miesiaca na miesiac...niedowlad 4 konczynowy,problemy z mowa,zanik miesni-jak röwniez miesnie jezyka,objawy rzekomo opuszkowe-nie kontrolowany smiech jak i placz...Pisze ze zylam jakas nadzieja(odnosnie badan)do dnia dzisiejszego...bo wlasnie dzisiaj postanowilam wykonac tel.do p.dr.?(nie chce podac nazwiska)w celu zpytania..na jak dlugo "zostaniemy" przyjete w klinice(organizacja transportu-co w przypadku mamy nie jest juz latwe...zalatwienie opieki do rodzicöw mamy-93 letniego ojca i 82 letniej od 6 lat niewidomej matki)nie brzmi slodko...Uslyszalam w sluchawce ze p.dr.moze przyjac mame a czas pobytu to.........ok.2 godz.(odleglosc miedzy Pulawami a Krakowem-jakies 4 godz.w jedna strone -sumujac 11 godz.calosc)SZLAK MNIE TRAFIL...slyszac to wszystko...cholera czlowiek czeka od lutego - przepraszam za sformulowanie...glupie badania-aczkolwiek mi na nich zalezy..jak i np.podejrzenie konkretnej rehabilitacji  ktöra bede starala sie przeprowadzac w domu a tu slysze przez sluchawke...ok.2 godz.Chcialam zaznaczyc ze nie czekalam na cud odnosnie kliniki Krakowskiej...chcialam przeprowadzenia specjalistycznych badan odnosnie tego zachorowania bo Pulawscy lekarze wypieli sie i umyli rece odnosnie tego rodzaju pacjetöw.Konczac chciala bym serdecznie podziekowac p.dr.za super podejscie do sprawy...i podziekowac ze tego wlasnie 17 sierpnia nie bede w stanie dotransportowac mamy na p.2 godz.wizyte.Mialam nadzieje ze wlasnie ta p.dr.jako ze na co dzien zajmuje sie tego typu pacjetami wykarze troche wyrozumialnosci i serca..-z bölem musze stwierdzic jak bardzo sie mylilam...liczac na ta osobe..Zyczac wszystkim wytrwalosci...pozdrawiajac super osobowosc..Justyne...Aneta.