Witajcie!
zazdrosze Wam, że wasi chorzy jeszcze żyją, mój Ojicec dostał diagnoze SLA w sierpniu 2008, zmarł w listopadzie 2010. Przebieg książkowy jak przy SLA opuszkowym. Pustka straszna, choroba zabrała mi Ojca, który był najwaspanialszym człowiekiem na świecie. Nie wiem za co musiał nieść taki krzyż i dlaczego on? Pod koniec bywało różnie, miał dosyć takiego życia, mówił, że za chwile umrze, z drugiej strony płakał, bo chciał żyć ale nie chciał się zgodzić na respirator... Życie stało się fizycznie lżejsze, człowiek ma więcej czasu dla siebie ale niestety psychicznie wrak...
Walczcie o każdy dzień i cieszcie się każdym dniem!
pozarawiam
zazdrosze Wam, że wasi chorzy jeszcze żyją, mój Ojicec dostał diagnoze SLA w sierpniu 2008, zmarł w listopadzie 2010. Przebieg książkowy jak przy SLA opuszkowym. Pustka straszna, choroba zabrała mi Ojca, który był najwaspanialszym człowiekiem na świecie. Nie wiem za co musiał nieść taki krzyż i dlaczego on? Pod koniec bywało różnie, miał dosyć takiego życia, mówił, że za chwile umrze, z drugiej strony płakał, bo chciał żyć ale nie chciał się zgodzić na respirator... Życie stało się fizycznie lżejsze, człowiek ma więcej czasu dla siebie ale niestety psychicznie wrak...
Walczcie o każdy dzień i cieszcie się każdym dniem!
pozarawiam