Mama jest na etapie peg-a, brak mowy, ssak.
Problem jest z ogromną ilością śliny/flegmy/kataru ale tylko wieczorami około godziny 19:00.
Przez dzień jako tako to funkcjonuje. Ssak powiedzmy raz-dwa razy na godzinę.
Wieczorem dostaje takiego powiedzmy "ataku". Zaczyna kaszleć, pojawia się ogromna ilość śliny, flegmy, katar to sie wręcz leje z nosa. Ssak to w zasadzie sie nie wyłącza. Taki stan rzeczy utrzymuje sie tak długo aż mama pada ze zmęczenia - zasypia i sytuacja sie stabilizuje. W nocy spi dobrze, nie kaszle, nic sie nie leje, nie trzeba odsysać.
Rano wstanie, lekkie odessanie i jest jak "nówka".
Trwa to jakieś 2 miesiące już i jest coraz gorzej.
używamy: amitryptylina, ACC, inhalację, oklepywanie.
Jakieś rady?
My po inhalacji 3 razy dziennie stosujemy jeszcze kaflator. Baaardzo polecam ten sprzęt.
hmm moze czas pomyśleć o tracheo??
Cytat: anna141278 w 01 Luty 2015, 21:17:33
My po inhalacji 3 razy dziennie stosujemy jeszcze kaflator. Baaardzo polecam ten sprzęt.
Sprzęt bardzo drogi niestety.
Cytat: Daria Warszawa w 18 Luty 2015, 19:59:33
hmm moze czas pomyśleć o tracheo??
Saturacja jest między 93 a 95 wiec nie jest źle. Na tracheo chyba za wcześniej.
Sytuacja się troszke poprawiła. Wieczorne odessanie i mama zasypia w miarę szybko bez takiego męczenia się jak wcześniej.
Ja pamiętam jak mama się męczyła przed tracheo,miała takie momenty ,że w ciagu dnia kilka razy jej sie cos zbierało w gardle ,głeboko i słychac to było jak tam żęzi a nie mogła sobie z tym poradzić ani w te ani w te tego ruszyć nie mogła ;(