Mycie ranne i wieczorne mojego ojca to jakiś horror. Cały czas narzekanie, że mama go źle myje np. nie umyła tyłu szyji, nie wytarła ręki ( a to robi, uwierzcie mi że przykładamy się z mamą i siebie tak nie myjemy jak taty). Kolejne sytuacje: źle stoi wózek, awantura o to, że posmarowałam chleb masłem, mycie zębów to już tragedia wszystko jest nie tak. Tata w dzień jest spokojny, siedzi sobie na wózku , słucha radia, ogląda tv , czasem popróbuje coś na laptopie. Przyjdzie wieczór i jest tragedia, rano to samo. A jak coś źle zrobimy to pół wieczoru jest "kazanie".
Czy ktoś z chorych się tak zachowuje? Bardzo mi szkoda mamy , ona jest już strzębkiem nerwów, ledwo chodzi, cały dzień przy ojcu a on twierdzi, że się nim nie opiekujemy, że go okradamy, wypomina sytuacje z dawnych lat. Dosłownie jakby ktoś taty posłuchał to zawołałby opiekę społeczną i posądził mnie i mamę o znęcanie się!
Czy ktoś z chorych się tak zachowuje? Bardzo mi szkoda mamy , ona jest już strzębkiem nerwów, ledwo chodzi, cały dzień przy ojcu a on twierdzi, że się nim nie opiekujemy, że go okradamy, wypomina sytuacje z dawnych lat. Dosłownie jakby ktoś taty posłuchał to zawołałby opiekę społeczną i posądził mnie i mamę o znęcanie się!