Jak się zaczęła moja choroba

Zaczęty przez Jurek, 17 Wrzesień 2020, 14:44:46

Poprzedni wątek - Następny wątek

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Jurek

Witam wszystkich serdecznie. Zacznę od początku mojej przygody ze Sport Kliniką w Żorach. W 2015 r dr Śmigiel operował mi kręgosłup metodą nieinwazyjną tzw. Disk-Fx. Wszystko było idealnie. Na wrzesień 2017 r miałem zaplanowaną operację wstawienia endoprotezy stawu biodrowego prawego. Jednak plany pokrzyżował mi nowotwór prostaty i 19 10. 2017 r miałem operację usunięcia gruczołu krokowego w Klinice w Zabrzu przez dr Bryniarskiego. Wspaniały człowiek, lekarz i fachowiec. Do dzisiaj wyniki idealne i nie ma problemu. Tak więc operację wstawienia endoprotezy miałem 5 marca 2018 r i zabieg wykonał wspaniały fachowiec dr Smolik. Po dwóch dniach chodziłem po pokoju bez kul a w piątym dniu opuściłem Klinikę również samodzielnie. Tam też wykupiłem pakiet rehabilitacyjny po który czułem się jak nowo narodzony. Ale miałem jeszcze do operacji lewe biodro i zabieg został wykonany 24 września 2018 r przez doktora Simica. Niestety to był największy błąd w moim życiu, bo wkrótce opuszczę ten świat. Problemy już były podczas operacji, miałem zapaść i ciśnienie 70/40. Leżałem sam w sali monitorowany i podgrzewany ciepłym powietrzem kilkanaście godzin. Otrzymałem również ponad litr krwi. Po pięciu dniach wyszedłem o kulach z nakazem używania ich przez 6 tygodni. W dniu powrotu do domu, wieczorem noga mi spuchła jak bania i czułem ból. o 23.00 dzwoniłem do kliniki t powiedziano żeby brać zastrzyki przeciw zakrzepowe i będzie ok. W listopadzie zacząłem u nich rehabilitację i zauważyłem drobne problemy z mową o czym powiedziałem Panu Dominikowi ( po pierwszej operacji z nim miałem zajęcia ) który powiedział, że być może przez niedotlenienie podczas operacji, miałem mikro udar. Również w grudniu podczas wizyty pooperacyjnej dr Simic powiedział, że wszystko jest ok ale trzeba czasu. Od tego czasu zaczęły. się moje problemy. Noga mnie bolała w miejscu szwu, chodziłem o lasce. Znacznie pogorszyła się mowa, chodziłem do logopedy. Zaczęły się problemy z lewą ręką. Neurolog z przychodni powiedziała, że wszystko jest dobrze, zrobiłem EMG ręki i EEG głowy a pani dr wysłała mnie do ortopedy na operację cieśni ręki, bo już miałem przykurcze palców. Ortopeda stwierdził że to nie zespół cieśni i tylko od kręgów szyjnych i przepisał zabiegi. Pojechałem z żoną na wczasy a po powrocie wymusiłem skierowanie do szpitala. Na izbie przyjęć zbadał mnie neurolog ( ordynator oddziału neurologi w tym szpitalu) i stwierdził uszkodzenie o charakterze opuszkowym, lewa ręka szponiasta, zanik obręczy barkowej, fascykulacje, dodatni odruch Babińskiego. Podejrzenie SLA - stwardnienie zanikowe boczne. W październiku byłem 5 dni w szpitalu, porobili badania i wszystko się potwierdziło. Nie mówię tylko bełkoczę, lewa ręka całkowicie niesprawna a prawa w połowie. Ledwo o lasce poruszam się po domu, mam duże problemy z połykaniem a płynów nie mogę pić w ogóle bo się dławię i duszę (używam zagęszczacza). Od czterech miesięcy jestem pod opieką zespołu medycznego, lekarz anestezjolog, pielęgniarz i fizjoterapeutka. Mam tzw. domową wentylację nieinwazyjną, posiadam respirator. Teraz tylko czekam na swój koniec. Nie wierzę w zbieg okoliczności, bo po trzech operacjach było idealnie, a po czwartej z problemami wszystko się zaczęło. Mam niespełna 70 lat i nigdy w życiu na nic nie chorowałem. Teraz również wyniki mam idealne ale jestem wrakiem człowieka. Dodam jeszcze, że jak bylem w styczniu br. na kontroli za 300 zł. u doktora Simica to mi poradził zaopatrzyć się w balkonik. Stwierdzam jednoznacznie, że operacja została spieprzona i to był początek mojego końca. Najlepsi ludzie z Żor, jak dr Śmigiel, Smolik, Dec, Noga i fizjoterapeuta Dominik Lubski odeszli do Nieborowic. Jak bym pojechał tam i prywatnie zrobił operację u doktora Smolika, to zapewne cieszyłbym się dzisiaj dobrym zdrowiem. Trochę przydługo ale szczegółowo. Pozdrawiam wszystkich i życzę dużo zdrowia. Jurek.

edmundo

Jurek, nie poddawaj się! Uwierz, że bardzo dużo zależy od nastawienia, a cuda naprawdę się zdarzają i nawet kiedy jesteśmy pozbawieni nadziei wychodzi tęcza. Ostatnio na https://zyciepoudarze.pl przeczytałem kilka historii osób, które przeżyły udar, a ich stan początkowo był zagrażający życiu. Dziś żyją bardzo aktywnie i cieszą się tym życiem. Jeszcze jakiś czas temu były w podobnym punkcie do Twojego. Będzie dobrze. Dużo zdrowia!