Moja teściowa choruje już od 3 lat, do dwóch tygodni jest w szpitalu na oddziale poudarowym, jest zupełnie nieruchoma, ma już problemy z przełykaniem i mówieniem.
chorobę tak naprawdę zdiagnozowali nie dawno a tak prawdę mówiąc my wiemy o niej od roku... czy naprawde tak ciezko zdiagnozowac to paskudztwo ? czy ktos, gdzieś popełnił błąd ? ja długo żyje się w takim stanie ???
Pozdrawiam gorąco !!!
Annniu z fajnym n pośrodku ,przepraszam ale przypomniałem sobie pytanie co 3..4 miesiące jakie stawiała mi Babcia ...a tak to leciało : Niemiec ma z przodku... wdowa nie ma nic
....a panna dwa na środku ...co to jest ? ;D
Wracając do tematu przewodniego o sla
to na początku było dużo wizyt lekarskich
u różnych specjalistów i dopiero po 6 miesiącach
neurolog wysłał nas do kliniki neurologicznej na
badania i tu stwierdzono sla.
Diagnozy i leki były różne w tej 6 miesięcznej wędrówce po lekarzach .
Serd.Pozdr
RILU :)
Witaj
Ja czekałam na diagnozę PONAD 2 LATA. Choroba postępowała i ja nie wiedziałam czego się chwycić. Cztery kliniki neurologiczne - Katowice Ligota, Kraków Botaniczna, Katowice Ochojec i Warszawa Banacha - tam dopiero postawiono diagnozę.
Ostatecznie nie ma badania czy jakiegokolwiek markera, który jednoznacznie oznaczałby, że to ta choroba właśnie. Musiałam czekać, aż objawy posunęły się i musieli mi wykluczyć wszystkie inne choroby i przyczyny. Nie chce mi się wspominać tego okresu - pomysły i diagnozy mądrych tego świata - z nie byle jakimi tytułami - były najróżniejsze.
Moje doświadczenie dla mnie jest takie : DIAGNOZA WYZWOLIŁA MNIE i pozwoliła wreszcie zaakceptować chorobę. Na dziś uważam, że to jest niezwykłe doświadczenie życiowe - życzę Ci tego właśnie :)