Witam , jestem z wami prawie 2 lata , ale dopiero teraz odważyłam się opisać swoją historię a właściwie historię mojego męża. W kwietniu 2010 roku postawiono diagnozę SLA, objawy były już rok wcześniej ale niestety żadne badania nie prognozowały tej choroby , dwie błędne diagnozy które przyczyniły się do pogorszenia sprawności męża , osłabiły jego mięśnie , nieodwracalnie! Teraz biedak jest już całkowicie niezdolny do samodzielnej egzystencji, robimy co możemy. Mąż ma 40 lat, ale z obserwacji forum wnioskuję że są młodsi, mamy dwóch prawie już dorosłych synów i bliskich którzy pomagają jak mogą, sama nie dałabym sobie rady, bo przecież ktoś musi pracować. Ale kto mówił ze będzie łatwo , tak na dobrą sprawę nikt z nas nie wie co go czeka jutro.Dziś jesteś całkowicie zdrowy a jutro cię nie ma . To wspaniałe mieć świadomość że nie jesteśmy sami, że ktoś tak jak ja boryka się z tymi samymi problemami, może komuś będę mogła pomóc. Pragnę tylko aby starczyło mi sił aby się mężulkiem opiekować, kręgosłup wysiada i tak bardzo brak czasu na wszystko. Ale nie wyobrażam sobie życia bez niego , na pewno czekają nas gorsze chwile niż ta która jest teraz a nadzieja umiera ostatnia pozdrawiam wszystkich odwiedzających :)
Przykro mi z powodu choroby meza...
Pawełku mi też przykro z powodu TWOJEJ choroby , jesteśmy razem...., dzięki Wam będzie mi łatwiej ponieważ wiem że Wam też jest ciężko a mimo tego radzicie sobie, to i ja sobie poradzę
Napisz proszę jak obecnie twój mąz się ma
właśnie ,tego nikt nie wie,jutro może przynosić różne rzeczy.....Mąż ma w Tobie ogromną siłę,a Ty masz siłę,bo go kochasz.....Trzymajcie się razem mocno!
Niestety przegraliśmy tę walkę , pozdrawiam wszystkich i życzę dużo siły.