kochani,mama mi odeszła na SLA w czerwcu ub,roku..teraz tata na ojomie,bez świadomości leży w szpitalu,tęsknota za mamą zrobiła swoje..proszę o modlitwę,reszta w rękach ,,Boga,,,
Kasiu :embarassed:
przeżywasz ciężkie chwile - Jadwiga i ja , jesteśmy z Tobą modląc się o zdrowie twojego Taty.
Kasiu jesteśmy z Tobą (Wami) w myślach i modlitwie.
Trzymaj się, oby Bóg wysłuchał i tato wrócił do zdrowia.
Wiesz Kasiu że sercem i duszą jestem przy Was modlę się każdego dnia o Was . I wiem że jest Ci cieżko ale tata jeszcze wróci do domu zobaczysz i wszystko będzie dobrze
Dolaczam sie
Kasiu, łączę się w modlitwie, może wszystko skończy się dobrze :)
mam nadzieje ze odzyska sily :)
badz silna zreszta jestes tak sadze po tym co przeszlas i przechodzisz:(pozdrawiam
Wszystkim Wam bardzo dziękuję,wirtualnie,ale traktuję to forum naprawdę osobiście,mimo różnic między nami ,wiem,że Jesteście...p.s.właśnie jestem po kolędzie,przy opanowanych łzach,zagadałam księdza "na śmierć"..a on na to,patrząc na zdjęcie rodziców,które stało przy krzyżu(od razu była intencja).."jeśli pani jest podobna do rodziców,to w niebie nie będzie nudno.".fajne,co?p.s.2.Jeszcze muszę Wam napisać,ze ciągle w szpitalu napotykam ludzi,których nawet ja nie kojarzę,a oni tak z ciepłym słowem"pamiętamy pani mamę,tate,to tacy mili i dobrzy ludzie..."Dobro wraca....
Szuciu, gdybym mogła to bym Cię przytuliła. Trzymaj się.
Kasiu napisz jak się czuje tato?
Pozdrawiam Cię
Widzisz Kasiu wszyscy się modlą o zdrowie Taty na pewno będzie dobrze .Daniel przy chorobie mówi mi teraz tak cuda się zdarzają tylko trzeba się modlić i wierzyć . I ja wierzę że tata wróci do domu cały i zdrowy :)
tak Aniu,widzę to i doceniam..w cuda nie wierzę,ale wszystko może się potoczyć lepiej lub gorzej..Znasz moje zdanie,tata leży nadal nieprzytomny,lekarz określił
' nieżle od głowy w dół.
'..Zobaczymy...
Ciężko,tatko mi się zawiesił,pewnie z mamą się zagadał..nie chce wracać.....Ciężko to przejśc,przechodzic..nikt nie zabrania mieć nadziei,ja nie czuję ani nadziei,ani niczego..smutek....
jestem codziennie..patrzę na tatę i nie wierzę....,dociera i nie dociera...
Kasiu :-*
wraca Tata do zdrowia ?
Z mamy odejściem się nie pogodziłam,ale uporałam..Tata moj kochany leży pod wszystkimi rurkami,tracheo,peg..ironia,co?kto zna naszą historie....Płakać mi się chce ciągle,nie placzę,jeżdzę do tatki,o wszystko dbam,rozmawiam,ale nie chcę takiego życia dla niego..nie chcę,wczoraj lekarze pozbawili mnie nadziei..i chcę zaznaczyć,że tata ma super opiekę,super!ale nie wraca,a to nie jest życie..niedługo szpital załatwi ZOL..mama przed tym wszystkim uciekla....Po co go ratowali..bez sensu...p.s.wczoraj siedziałam na forum o takich przypadkach....Nie!wkręt w następne forum....?,zwariuję,mam Was,jesteście jak Rodzina....
:(
Aniu wiara jest najważniejsza,bo czyni cuda
nadzieja,bo umiera ostatnia,
miłość Mi daje siłę....
trzymaj się !!!
Ania
Nie wierzę w cuda,nadzieja otępia(po raz drugi prawie mnie otępiła),a umysł trzeba mieć jasny i zmierzyć się z reliami,wierzę w medycynę,wiarę mam w" lepsze"..
po tamtej stronie,ale dziękuję,Kasia
Kasieńko wiesz że jestem myślami przy Tobie,i wiesz że myślę tak jak Ty.Jesteś silna i ze wszystkim dasz sobie rade .Wierzę w Ciebie.
Proszę Boga o to,by to wszystko już się skończyło,tata i tak jest juz przy mamie,a stan wegetatywny to nie życie...dbam,rozmawiam,itp.ale prawda jest prawdą,chcę by tata odszedł piękny,jak mama,piękny, dobry czlowiek,nie chcę odleżyn itp.nie chcę by był podmiotem,dla mnie jego godnośc jest teraz najważniejsza..w nast.tyg.go przewiozą do bardzo dobrego zolu..a ja robię co mogę,by tę godnośc miał..ale to nie życie....taka prawda....