wiem ze to egoizm , ale coraz częściej łapią mnie myśli, ze gdyby oni odeszli przede mną to mnie czeka przytułek,
tak mnie czasem ściska w środku , taki strach
chciałabym umrzeć przed nimi
Gosiu, doskonale Ciebie rozumiem. Mnie także ogarnia strach na samą myśl, że mój mąż
może zachorować albo co najgorsze .Moi rodzice nie żyją, dzieci mają
swoje rodziny a mną opiekuje się mąż.Na ile mu starczy sił, a może chciałby sobie ułożyć
jeszcze życie a nie opiekować się zniedołężniałą żoną.
Ja mam jeszcze 4 pieski i ciągle proszę pana Boga o to, żeby mnie nie zabierał wcześniej
od nich, a najmłodsza sunia ma dopiero 5 lat.
Staram się nie myśleć o tym, ale nie da się tego wymazać i gdzieś za uszami ta myśl mnie
prześladuje.
Tak sobie trochę ponarzekałam :-\
Pozdrawiam serdecznie.
Gosiu, słaba to pociecha, ale jak widzisz nie jesteś jedyna w takiej sytuacji. Mną też opiekuje się tylko mąż, sam schorowany i nie najmłodszy, a moja córka - niby mieszka niedaleko, ale ma tyle problemów, że jeszcze my jej powinniśmy pomagać, tylko skąd mąż ma brać tyle sił, sam musi się jeszcze opiekować swoją 80-letnią matką. Bardzo się boję, że nie starczy mu sił i wtedy ja też wyląduję w przytułku. Ale myśląc o tym wspominam Catavinosa i wiem, że to jest jakieś "wyjście". Pozdrawiam Was serdecznie.
Ja wolę nawet o tym nie myśleć :-X
dzieki za odp. tez próbuje odpychać te mysli ale same wracają
mam siostrę ale ona ma rodzinę pracę dom kredyt a ja wymagam opieki 24/7 wiec to niemożliwe
i niby pieniądze szczęścia nie dają ale ułatwiłyby wiele
myślałam że sama się z tym borykam