Śledzę waszą walkę, radości, hardość i chęć życia od 1.5 roku, od momentu gdy zachorował a potem umarł mój Andrzej - chylę czoła a jednocześnie cierpię bo Sla zabrało mi ukochaną osobę, nie dało szansy na nic, nie pytało o nic, przyszło i skończyło życie naszej rodziny- mam Was w sercu i mysli

Jestemto w niemocy, rozpaczy i sama nie wiem, czy stało sie dobrze czy żle. Minęlo 8 m-cy.