Czas nie leczy ran...

Zaczęty przez Ankaj, 03 Listopad 2010, 00:43:52

Poprzedni wątek - Następny wątek

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Ankaj

mama odeszła 12 sierpnia ...ciągle słyszę ze juz nie cierpi ....wiem...ale wiem też ze chciała żyć , że nie pogodziła sie z choroba , mnie mówiła ze da sie podłączyc pod respirator bo mówiłam jej ze nie pozwolę jej odejść ,  lekarzowi powiedziała ze nie chce tak zyć ....nie powiedzieli mi o tym bo wiedzieli ze sie nie zgodze , że nie uszanuje jej dezycji , PRZEZ ZEMNIE była osamotniona  nie mogła ze mna o tym rozmawiac , bo nie chciałam sie z tym pogodzić , dzisiaj tak bardzo mnie boli to , że nie potrafiłam o tym z nią rozmawiać , gdy ostatniej nocy połozyłam ja spac , płakała , pewnie czuła a nic nie mówiła ...mogłam wszystko zmienic ...prosiłam , nie płacz tak bardzo cie kocham ze gdy płaczesz pęka mi serce ....to były ostatnie słowa któe ode mnie usłyszała...ciagle widzę jej biedne oczy , czuje jej zapach , na ustach czyje jej  szyje gdy kazdego razu gdy ja podnosiłam ja całowałam ....nienawidze ludzi wokół mnie ...oni zyja jakby nigdy nic ...a dla mnie swiat stracił barwy ...zyje bo musze ....i tylko dlatego....nie pomaga nic , ani to ze odeszłą jak chciała ... w śnie ...że byłam przy niej ...że już nie cierpi , tęsknie tak bardzo ze nie potrafię tego opisać....tak bardzo bym chciała zeby mi sie śniła każdej nocy...ale rzadko do mnie przychodzi ...każdego dnia zastanawiam sie czy mogłam coś jeszcze zrobić , czy nie popelniłam błedu ...
Przepraszam was wszystkich , że tutaj to piszę , ale nie mam gdzie , nie radzę sobie z tym ...przepraszam

teresa

#1
Aniu rozumiem Twój ból, ja też straciłam moją kochaną mamę 7 lat temu. Zmarła na raka, miała przerzuty do kości, cierpiała niewyobrażalnie a ja patrzyłam na to bezsilnie, nic nie mogłam zrobić tylko z nią być. Sama byłam już wtedy chora, nieprzespane i przepłakane noce pogorszyły mój stan. Starałam się sobie tłumaczyć, że każdy musi odejść i modliłam się tylko o to, żeby nie cierpiała.
Aniu nie ma dnia, żebym o niej nie myślała i nie tęskniła, ale nigdy nie miałam pretensji do ludzi
Cytatnienawidze ludzi wokół mnie ...oni zyja jakby nigdy nic ..
bo nikt tu nie jest winny. Przepraszam, ale bardzo mocne są Twoje słowa :( Wierz mi, że każdy człowiek ma swoje traumatyczne przeżycia, każdy cierpi z różnych powodów, każdy kiedyś traci swoich bliskich...ale życie toczy się dalej bo tak jest ułożony świat

martyna

Ankaj rozmiem co czujesz w 100%,moja mamuśka odeszła 19.06.2010 nie ma dnia żebym o niej nie myślała,płakała....codziennie jestem przy grobie.Tak jak przez ostatnie 3 lata kiedy chorowała byłyśmy ze soba 24 h na dobę,dlatego teraz jest mi tak ciężko.

Ankaj

Tereso , zle to napisałam , czasem ciezko przelac tu uczucia , chodziło mi bardziej o to ze boli mnie ze wszyscy naokoło nie rozumieja jak jest mi ciezko , tego nie moge zniesc, że zycie toczy sie dalej gdy ja nie potrafie juz zyc....nie chciałam nikogo urazic , nie mam do nikogo pretensji poza sobą ....przepraszam jesli kogos uraziłam , nie to było moim zamiarem ...
wszystkim zycze sił w walce z tym cholerstwem

elunia

Dziewczyno,Ty masz depresje,
idz szybciutko do lekarza,
Pozdrawiam

teresa

Aniu tu Cię wszyscy rozumieją i łączą się z Tobą w bólu, niestety każdy z nas musi sam przeżyć  traumę związaną z odejściem kochanego człowieka :(

Ankaj

po co mi lekarz....wszystko wiem i rozumiem ...straciłam (jak to ktos tu pieknie ujał ) największa i pierwszą miłosc mojego zycia , przujaciólkę ...UKOCHANĄ MAMĘ ....w czym mi lekarz pomoze ? da leki żeby uspić ten ból...mam takie , tylko po nich śpie , a jak sie budze jest tak samo ...dalej jej nie ma ...powie mi ze mam zdrowe kochane dzieci??? przeciez ja to wiem ....ze muszę zyc dla nich...też to wiem niestety ....ale czy odda mi moja mamę??? NIE ...więc po co mam iść ????