Opuszczenie chorej lub chorego

Zaczęty przez RILU, 12 Grudzień 2012, 13:47:27

Poprzedni wątek - Następny wątek

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Słońce

Własnie MIŁOŚĆ w takich sytuacjach trzyma i nie pozwala odejść. W szpitalu zapytano mnie"bieże pani męża do domu czy oddaje do placówki opiekuńczej" myslalam ze to żart, pielęgniarki mówieły ze nie dam rady, balam się jak to bedzie w domu z respiratorem, rurka z krtani, rurka z brzucha ale za zadne skarby świata mojego męża nigdzie nie oddam, walcze i motywuje, po za 30h w tygodniu reszte jestem z nim sama, wkurzam sie -irytuje ale dajemy jakos rade nie wiem skąd mam siłe ale dalej walczę o niego!
Pzdr Słońce

monia1976

#41
WITAM
Jestem tu z powodu choroby mojego taty,ale z checią porozmawiam na różne tematy.
Przysięgaliśmy sobie przed ołtarzem niech niektórzy sobie przypomną.Seks jest bardzo ważny ale czy najważniejszy uważam ,że nie.Jeśli zachorowałby mój  mąż nigdy w życiu bym go nie opuściła nigdy bardzo go kocham i nie wyobrażam sobie tego .On mnie też bardzo kocha i jestem pewna iż on by postąpił tak samo.Zresztą czytał  wasze komentarze i ma takie zdanie jak ja.Nie rozumiem też  usprawiedliwiania osób którzy opuszczają chorego.Opuszczają bo niby psychika itd.a czy pomyśleli o PSYCHICE osoby chorej przykutej do łóżka .Oczywiście każdy ma prawo do swojego zdania .

RILU

#42
Piękni zdrowi ludzie pobierają się lub żyją bez papierka z Urzędu Stanu Cywilnego
Kochają się ,są zachwyceni sobą i nie uciekają z ciernistej drogi życia .
Nie słyszałem aby związek nie przechodził kłopotów małżeńskich bądź pary żyjące ze
sobą ale po niesnaskach zawsze wschodziło słoneczko i znowu było błogo.
Sprzeczki są nie do uniknięcia bo mamy właśnie inne zdanie na wałkowany przez nas
temat.  Mnie się wydaje ,że mamy dużo pięknych
przykładów z których należy korzystać i wyciągać wnioski - czynić dobro .
Istnieją sytuacje stwarzające niemożliwość rozwiązania problemu , chociaż
bardzo mocno się kocha bliską sercu osobę .Chodzi tutaj o egzystencję rodziny
z dziećmi ,przecież im trzeba zapewnić życie .Państwo mało  interesuje się
takimi sytuacjami a sami chorzy na sla nie chcą obciążać rodziny swoją chorobą i
kłopotami związanymi z wykarmieniem rodziny - decydują się na odejście .....
Mówi się , że oni nie chcą przechodzić cierpienia  i tak  usprawiedliwia się
złą politykę państwa .Każdy chce żyć -nikt nie idzie dobrowolnie pod gilotynę !
Po tracheostomi i z PEG-iem można żyć jeszcze długie lata tylko zapomina się
o rodzinie chorego !
Wątpię w to aby opiekunki lub opiekunowie wiązali finansowo koniec z końcem.
Biedują poświęcając się wyższym wartościom życia człowieka - to jest piękne
Niesienie wielkiego ciężaru ale jakże on jest lekki gdy bliski uśmiecha  się do nas
Inni opuszczają chorych i nie poczuwają się nawet do niesienia pomocy
Trzeba żyć tak aby każdy dzień  był piękny.

anula680

Zgadzam się  w zupełności z Rilu !!!
Dla mnie osoba która opuszcza współmałżonka bo się boi ,jest w szoku i itd...jest typowym EGOISTĄ myślącym tylko i wyłącznie o sobie i o swoich potrzebach,tam nigdy nie było miłości duchowej tylko cielesna,a MIŁOŚĆ TO DAWANIE SIEBIE ,A NIE BRANIE .
PAWEŁ  już na początku choroby mówił że chce być w hospicjum ,ja kategorycznie powiedziałam NIE NIE NIE.potem tylko były wzmianki ale tylko wtedy kiedy miał zły dzień obecnie nie ma mowy temat zamknięty.
Nigdy nie czekaj do jutra, by powiedzieć komuś, że go kochasz. Uczyń to dzisiaj. Nie myśl: "Moja mama, moje dzieci, moja żona lub mąż doskonale o tym wiedzą". Miłość to życie. Istnieje kraina umarłych i kraina żywych. Tym, co je różni, jest miłość.


Bruno Ferrero

Pawel

Moim zdaniem powodem opuszczania chorych narzeczonych, zon itd. jest generalnie brak sily oraz chec wygodnego i latwego zycia, a nie tylko, badz glownie, seks. Poza tym nalezy pamietac, ze w SLA zdolnosci seksualne nie sa zaburzone i co najwazniejsze: choroba nie wplywa na potrzeby seksualne (dla samotnych chorych niestety:/) - chory w ulomnym ciele jest nadal istota seksualna. W relacji z chorym partnerem ograniczanie sie jedynie do milosci duchowej rodzi te same problemy co u zdrowych przymusowa wstrzemiezliwosc: frustracje i obnizenie poczucia wlasnej wartosci.
Dołącz do nas! Wstąp do stowarzyszenia!
Przeczytaj poradnik dla chorych na SLA\MND
Nie wiesz do kogo zwrócić się o pomoc w zorganizowaniu darmowej wentylacji w domu?
Finansujemy wizytę szkoleniową pielęgniarki w domu!
Chcesz wiedzieć więcej, napisz: mnd-sla@wp.pl

gosia1981

tak sobie mysle ze latwiej uciec gdy nie ma slubu,dzieci i jest sie mlodym.nie zawsze ale czuja sie mnie odpowiedzialni.i tak zazdroszcze tym wszystkim ktorzy kochaja,trwaaja i opiekuja sie

melassa

Ten wątek to nie kończąca się opowieść ;) Młode małżeństwa i dylematy gdy jedno zachoruje ale są jeszcze takie sytuacje, gdy  młode małżeństwa nagle zostają obarczone opieką nad leżącym chorym i jedno z nich nie wytrzymuje i odchodzi. Rehabilitantka ostatnio opowiadała mi o 3 takich przypadkach, gdy mąż stwierdził że przecież nie tak to miało wyglądać po ślubie, miały być dzieci, ewentualnie niedzielne obiadki z rodzicami itp....

anula680

miłość duchowa zawsze powinna iść w parze z miłością cielesną jeżeli tak nie jest to to nie jest miłość .....
Nigdy nie czekaj do jutra, by powiedzieć komuś, że go kochasz. Uczyń to dzisiaj. Nie myśl: "Moja mama, moje dzieci, moja żona lub mąż doskonale o tym wiedzą". Miłość to życie. Istnieje kraina umarłych i kraina żywych. Tym, co je różni, jest miłość.


Bruno Ferrero

tulipan

A ja przyjęłam w zeszłym tygodniu (oiom) pacjentkę którą opiekują się dwaj synowie ,na zmianę.Chylę czoło przed tymi dwoma młodymi chłopcami.

RILU

Tych chłopców należałoby
czymś podbudować.
Zdarza się to bardzo rzadko
oni zasługują na wyróżnienie. :)
Trzeba żyć tak aby każdy dzień  był piękny.

monia1976

Ja też chylę  czoła dla nich.Zgadzam się również z wypowiedzią gosia1981  chociaż jeszcze raz podkreślam zależy od człowieka

Marek op

Witam wszystkich i Goraco  Pozdrawiam.Podziwiam was i bardzo szanuje wiem jak to jest byc chorym na sla Jakies 10 lat temu rozwiodlem sie bo mialem dosc czepialstwa i porownywania do niudacznika za malo zarabiajacego nie umiejacego sobie poradzic,wiecnych pretensji tesciowej i zony.Wiem ze nie wszedzie tak jest a tesciowie sa ok. Mieszkam obecnie gdzie indziej z inna kobieta w nieformalnym zwiazku od ok 9 lat . W ubieglym roku trafilem do spitala neurolgicznego dowiadujac sie  o chorobie mialem straszna zalamke,balem sie ze zostane sam ze bede musial odejsc ale okazalo sie ze mylilem sie i to bardzo.Powiedzialem mojej pani o wszystkim choc o tym wszystkim co mnie czeka i jak mozebyc dowiedzialem sie wlasnie ze strony stowarzyszenia.Jestem jej bardzo wdzieczny,powiedziala ze damy rade bym sie nie martwil.Niewiele osob wie co mi tak naprawde dolega .Moj brat odwrocil sie ode mnienigdy nie zadzwoni nie zapyta wymeldowal mnie od siebie z domu kiedy dostal wszysko od ojcajak sie dowiedzial o mojej chorobie.Siostra czesto dzwoni kilka razy w tygodniu pracuje za granica Mamie ani ojcu nie powiedzialem dlatego ze tez sa mocno schorowani i niechce im zawracac glowy swoimi sprawami tym bardziej moja choroba.Tak to wyglada u mnie. Bylem zawsze aktywny sprawny mialem wymarzona prace byla moja pasja i mzna powiedziec zyciem. Az tu pewnego dnia zaczely sie ograniczenia ruchowe i musialem odejsc z zawodu ,to byl szok i kubel zimnej wody na glowe, teraz niema miesiaca byl nie byl u lekarza.Moi koledzy moi koledzy z pracy przyjaciele dzwonia pytaja czy nie potrebuje czegos prawde mowiac nie spodziewalem sie ze tak bedzie. Szkoda tylko ze ten moj brat taki jest tzw pan na wlosciach Czasem jak jestem sam w domu to lzy leca jak grochy leca.Wiem powiecie ze prawdziwi meszczyzni nie placza, placza tylko tego nie pokazuja bo ich ego by ucierpialo.Ja sie nie wstydze lez Zawsze bylem opanowany a emocje nie zawsze pozwalaly sie opanowac.Na razie daje sobie rade chodze choc jest z tym nie najlepiej ,najbardziej sie boje kiedy nie bede mogl wstac z lozka,moze martwie sie na zapas. Nie wiem co o tym wszystki myslec,czasem brakuje mi sil.Podziwiam was wszystkich za to co robicie dla innych,wszyscy zaslugujecie na nagrode.Pamietajcie dobro powraca,przekonalem sie o ty na wlasnej skorze. Troche przynudzilem  Przepraszam    Pozdrawiam was wszystkich goraca

ANNAcórkaDANUTY

Kochani czytam Wasze wpisy i serce mnie boli. Jestem po operacji, mamy mnóstwo długów, muszę podjąć pracę, by ratować swoją rodzinę, brat pracuje i nie może zająć mamą a tato nie "umie" zająć się mamą ani nie ma kasy na opiekunkę. Sytuacja jest tragiczna, bo musieliśmy mamę oddać do hospicjum, gdzie jest od tygodnia. Mieliśmy do wyboru albo jej samotność i brak bezpieczeństwa w domu albo oddanie pod opiekę gdzie jest bezpieczna, ale z dala od domu.
Ten kto ma pieniądze jest szczęśliwy, ten kto nie ma to nawet wielka miłość nic nie zdziała :-( Nie wiem co mogę zrobić by mamunia wróciła do domu. Nie mamy pieniędzy a boję się o Nią, bo przeżywa to bardzo psychicznie.
Nigdzie nie znalazłam pomocy, bo wszędzie chodzi o kasę. Nikt za darmo nie da tyle opieki ile mamunia potrzebuje. Teraz nie mogę jechać do mamy, bo muszę dojść do siebie po operacji, ale wiem, że Jej tam źle.
Czy jestem złą córką bo oddałam mamę? Nikt nie wie co się dzieje w moim sercu jak bardzo płacze i jak bardzo czuje się bezsilna  :'(
Może ktoś może mi pomóc, by wróciła do domu i miała opiekę? Ja nie mam miejsca by ja przyjąć do siebie :( Mamunia mieszka w Pruszczu Gdańskim a tam ciężko o cokolwiek. Pani z MOPS przychodziła tylko na 2 godziny, a mamunia potrzebuje opieki całą dobę.
mamuniu, coraz bardziej boli i tęskno  :(

jankar

Marku, tak mi przykro....
Wiem co przeżywasz, bo sama choruję na SLA.
Wspaniałą masz partnerkę, wspiera Cię i jest prawdziwą podporą.
Bardzo fajnie zachowują się koledzy, chociaż niewiele mogą pomóc, ale są,
wpadną, pogadają, przyniosą trochę wiadomości "ze świata".
Dobrze, że jesteś na forum, to skarbnica wiedzy i wiele pokrewnych dusz.
A łzy,,,,, a któż z nas nie popłakuje.
Trzymaj się.

Marek op

Dziekuje ci za slowa otuchy Jankar  Poprostu mialem taka potrzebe,my wiemy jak to jest.To prawda ze moja partnerka jest wspaniala i wyrozumial  osoba Kocham ja za to i podziwiam Naprawde jest warta wszystkiego co najlepsze.Dzieki niej jakos funkcjonuje i daje rade Ma golebie serce.W przyszlym tygodniu idziemy do notariusza bo musze zalatwic jej pelnomocnictwo poki moge sie jeszcze ruszac .od kiedy poznalem diagnoze nie umiem sie pozbierac do porzadku caly czas gdzies biegam zalatwiam rozne sprawy zwiazane z komisjami lekarskimi orzeczenia niepelnosprawnosci ciagle cos nowego i coraz to nowsze papierki iwymysly urzednikow ,czasem mam juz dosc.A tak naprawde to chyba nie ma takiego twardziela ktory by nie poplakal,przynajmnie jednej lzy by nie puscil.choc znam jednego           Pozdrawiam goraco  Ty tez sie trzymaj Jankar pozdrawiam

szucia

Do Anny córki Danuty..Zrobiłaś co mogłaś....To nie cynizm co napiszę,ale uważam,że znalazlaś najlepsze rozwiązanie na swoją trudną sytuację....Nasi najbliżsi,chorzy są calym naszym światem,ale też musimy dbać o siebie... Wiem co przeżywasz,wiem,że i tak cokolwiek,ktokolwiek napisze, bedziesz miała serce rozdarte i ból przeszywający..ale..postaraj się myśleć,co najlepszego mozesz zrobić na dzień dzisiejszy..Poza tym, na pewno Twoja Mama by chciała byś dbala o swoje zdrowie i swojej rodziny,uwierz,to nie żadna hańba i wstyd umieścić chorego w hospicjum lub podobnej placówce...zwłaszcza,że nie mozna zapewnić fachowej opieki....

szucia

Do Marka op....Zaglądaj do nas..nA PEWNO SIE NIE ZAWIEDZIESZ....Życzę Ci dalej wielkiej miłości i sił....i pamietaj ,że owszem ,Ty jesteś chory,ale Twoja najbliższa osoba też to bedzie przechodzic z Tobą....Dobrze,że załatwiasz sprawy formalne,notarialne,póki możesz,to bardzo ważne..Takie życie....taka prawda...

Marek op

Witaj Szucia  Juz od jakiegos czasu zagladalem  na ta strone i duzo sie dowiedzialem o tej chorobie dzieki wam duzo opisujecie roznych sytuacji zyciowych i nie tylko.Dzieki wam dowiedzialem sie co to jest i jak sie to je, wiem nikt nie powidzial ze bedzie lekko. Staram sie poznawac tego wroga i jakos z nim walczyc. Mam nieduze doswiadczenie  ale pomalu sie ucze jak to mowia odrabiam lekcje. Nie mam zamiaru odpuscic wiele bym dal by byc zdrowszym sprawniejszym ale wiem tez ze .... jest jak jest.Staram sie jak moge by byc jak najdluzej sprawnym Zycie niestety nie jest lekkie to prawda,trzeba je wziasc za szmaty i wytargac ile sie da nie niszczac nic i nikogo. Przekonalem sie tez ze dobro powraca,nie wiedzialem ze mam kolo siebie tylu dobrych i zyczliwych ludzi ktorzy chca pomoc, wiem ze niewiele moga zrobic dla mnie ale cenie ich za to.Tylko ze ja nie umiem prosic ,zawsze radzilem sobie sam i pomagalem innym kiedy ktos poprosil nie odmowilem nie umialem.Dziekuje ci za twe slowa wiem ze nie zawiode sie. Pozdrawiam goraco Marek op

szucia

Tak Marku,dobro powraca,ja też w to wierzę,tutaj w sprawach właściwie każdej natury są ludzie kompetentni i doświadczeni...Jesteś silny i realnie patrzysz na wszystko,serdecznie Cię pozdrawiam,Kasia

Marek op

Kasiu  Tak musialem wszystko przemyslec przewartosciowac czy trzeba cos robic czy sie poddac,mialem tylko jedno wyjscie mianowicie stawic czola temu co sie dzieje. Z drugiej strony moglem odpuscic co byloby niepodbne do mnie i wstyd by mi bylo przed samym soba patrzac w lustro. Nie ukrywam mam doly i chwile zalamania ale nie poddam sie nigdy nie stosowalem wobec siebie taryfy ulgoej i dalej tak jest, poki moge chodzic chce wszystko pozalatwiac by zostawic mojej kochanej jak najmniej problemow i klopotow by mogla w moim imeniu wystepowac. Mam ndzieje ze mi sie to wszystko zrealizowac by byc spokojniejszymi. Musze byc realista staram sie nic nie przeoczyc tym bardziej ze wiem co mnie czeka predzej czy pozniej. Rowniez pozdrawiam cie serdecznie Marek.