Nie mogę go nawet odprowadzić do drzwi do lepszego świata...

Zaczęty przez dzaga68, 13 Październik 2009, 21:59:31

Poprzedni wątek - Następny wątek

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

dzaga68

Moja wielka milosc dla ktorej poswiecilam wszystko odchodzi z powodu choroby w ktorej Bog przegral wojne z diablem.To byla milosc grzeszna i czasem mysle ze to kara za te lata szczescia w ukryciu.Widzialam moj skarb dwa dni temu.Ciezko mu bylo zrobic te pare krokow od samochodu do moich drzwi ale potem kiedy trzymalismy sie za rece i mowil mi jak wiele sily mu daje znowu przyszly te zludne,glupie bezpodstawne nadzieje ze moze TO sie zatrzyma,moze bedzie sie posuwac wolno moze mamy jeszcze przed soba troche czasu...Niestety dzis popoludniu kiedy czekalam na moje kochanie zadzwonil mowiac mi ze nie moze juz chodzic...Wiem ze zobaczymy sie juz wiecej i serce mi peka na mysl o jego cierpieniu.Od kiedy uslyszelismy diagnoze przeczytalam chyba wszystko na temat tego "zartu Boga" i wiedzialam ze taki dzien nastapi,usilowalam sie przygotowac do tego ale to niemozliwe!Jeszcze przez jakis czas mozemy rozmawiac przez telefon(jesli nikogo nie bedzie przy nim)a potem...Ja szaleje z bolu jak kazdy kto musi patrzec na cierpienie swoich bliskich,ale to co mnie rzuca na dno rozpaczy to fakt ze wiem ze on mnie potrzebuje a ja nie moge byc przy nim.Od poczatku choroby bardziej myslal o mnie niz o sobie a terz napewno sie zadrecza co powoduje sami wiecie co.Wiem ze wielu z was potepi mnie(nas?),moze ktos powie dobrze ci tak,ale ja tu sie nie licze,liczy sie tylko moje slonce ktore gasnie...Pozdrawiam

irena

Witaj!
Na pewno  nikt nie powie ,że dobrze tak Wam i że to kara za dni szczęścia ,wszyscy wiemy ,że życie nie jest łatwe i różnie się to układa współczuję Ci ,że nie możesz być z Nim gdy on Cię potrzebuje ,Takiego choróbska nie życzę nawet największym moim wrogom ale myślę/bo tak jest łatwiej/,że to cierpienie ma głębszy sens i tak się dzieje po coś,,tylko my jeszcze nie wiemy po co ????? On teraz będzie potrzebował coraz więcej opieki takiej fizycznej /mycie , ubieranie itp /a to jest ciężka fizyczna praca ktoś to będzie robił ale nie ty ...z tego co piszesz  Ty będziesz mogła mu udzielac wsparcia duchowego/telefon/Na pewno jest to bardzo trudna sytuacja dla Niego ale i dla Ciebie ..myślę ,że to rozumię...TRZYMAJCIE SIE

dzaga68

Irena bardzo ci dziekuje ze napisalas pare slow.Nawet nie wiesz jak mi to potrzebne.Jak zyjesz w tzw.legalnym zwiazku wszyscy wokol ci pomagaja a ja jestem taka samotna..........Ale nic ja tu jestem wazna,wazny jest on ktory musi miec sile do walki(z wiatrakami)a ja..........mam wrazenie ze gasne razem z nim.I taka mam nadzieje.....Pozdrawiam

Kamila

Witaj Dzaga68!
Niestety tak to już jest- sama choroba jest straszna, a zazwyczaj niesie za sobą pasmo dodatkowych cierpień, upokorzeń;komplikuje życie chorego i najbliższych... Słaba to pociecha, ale jest to jakaś smutna norma :(
Dużo sił Ci życzę! Pozdrawiam cieplutko!

isia

Witam
Ta choroba nie jest karą dla ziemskich grzeszników chociaż wielu z nas nieraz tak sobie myślało. Jest straszna i okrutna.  Piszesz że chciałabyś być przy nim do końca jednak musisz wiedzieć, że nie jest to łatwe. Opiekun takiej chorej osoby musi mieć wielkie serce i twardą d...do kopania. Przypuszczam,że On ma rodzinę, która również przeżywa tragedie w związku z chorobą. Tak jak pisze Irena wszystko dzieje się po coś, a ludzie tak cierpiący są wybrańcami Boga. Nie ma sensu w tą chorobę mieszać grzechów Ci którzy ich nie mieli też chorują.
Bardzo Ci współczuję jednak w Twojej sytuacji trudno cokolwiek doradzać na pewno musisz być twarda.
                                                                                   Pozdrawiam

dzaga68

isia jak na ironie losu od lat opiekuje sie ludzmi ktorzy zegnaja sie z tym swiatem tak ze wiem na czym to polega.Wielu z nich odprowadzilam na tamta strone a niestety najdrozszej mi osobie nie bede mogla pomoc.

dzaga68

RILU od dluzszego czasu czytam wszystko co tu piszesz.Nie wiem nic o Tobie ale chcialabym miec w sobie taka sile jaka masz Ty.Dziekuje za Twoje slowa bo naprawde licza sie dla mnie.Jestes silny i mam nadzieje ze Twoja sila udziela sie wszystkim tym ktorzy jej potrzebuja.Pozdrawiam serdecznie.

dzaga68

ebib Dziekuje,dziekuje i jeszcze raz dziekuje.Dzis dowiedzialam sie od Pawla ze to co jest we mnie to tylko egoizm i zlo i ktos taki jak ja nie zasluguje na wspolczucie.Nie wiem,moze moja egzystencja nie ma sensu...?Nie wazne w tej chwili liczy sie tylko "il mio grande amore"potem jak jego juz nie bedzie postaram sie dolaczyc do niego.Pozdrawiam wszystkich.Znikam.

Pawel

Na wstępie, uważam za obrzydliwość publikowanie prywatnej korespondencji i do tego w przekształcanej formie.

Co do meritum. Czytając powyższe posty odczuwam lekką schizofrenię, zwłaszcza gdy przypomnę sobie wątek po śmierci Durana, pełen współczucia m.in. dla jego tragicznej sytuacji małżeńskiej. Autorka tego wątku używa okrągłych, eufemistycznych określeń, typu: grzeszna miłość, życie w ukryciu, dla opisania jednoznacznie złego i odrażającego uczynku jakim jest zdrada i rozbijanie co najmniej jednej rodziny. W mojej ocenie relacja oparta na cudzej krzywdzie, kłamstwie, niewierności nie może być nazwana miłością. Jest to po prostu zło i egoizm w najczystszej postaci. To, że autorka tego wątku pisze o tym w rzewny, wzruszający sposób, ?a jej koch?anek m?a SL?A, wcale nie zmienia ohydy jej i tego pana czynów. Nie potępiam jej jako człowieka, bo wszyscy grzeszymy, ale stanowczo potępiam jej zachowanie i z tego powodu jakoś jej nie potrafię współczuć. Trudna sytuacja w jakiej się znalazła wynika ze zła, krzywdy, jaką nadal wyrządza innym.

Nie wiem,moze moja egzystencja nie ma sensu...?

On?a m?a sens, tylko przest?ań krzywdzić innych myśląc o egoistycznym interesie, weź odpowiedzi?alność z?a wcześniejsze decyzje i n?apr?aw zło które uczynił?aś.
Dołącz do nas! Wstąp do stowarzyszenia!
Przeczytaj poradnik dla chorych na SLA\MND
Nie wiesz do kogo zwrócić się o pomoc w zorganizowaniu darmowej wentylacji w domu?
Finansujemy wizytę szkoleniową pielęgniarki w domu!
Chcesz wiedzieć więcej, napisz: mnd-sla@wp.pl

Bożenka_

Dzaga 68
Zabierz ukochanego od żony, której nie kochał, którą oszukiwał.
Będziecie razem szczęśliwi.  Będziesz mogła się nim opiekować.
Twojemu  ukochanemu ciężko będzie przyjmować pomoc żony gdy odezwie się jego sumienie. Zdradzanej żonie będzie jeszcze trudniej...gdy ktoś życzliwy za kilka miesięcy poinformuje ją, że nie była tą jedyną. :'(

dzaga68

To juz ostatni moj post,nie bede juz brukac Waszych czystych serc moja obecnoscia.Latwo jest oceniac kogos nie wiedzac o nim nic,ale to nie miejsce na tego typu zwierzenia.Otworzylam sie raz w momencie desperacji i zaluje tego.Moja historia ze SLA nawet jak nie pasuje do Waszych jest wlasnie taka.Ciesze sie ze udalo Wam sie zyc w swiecie bez klamstwa,zdrady,zla itd a przede wszystkim ,ze w odpowiednim momencie spotkaliscie wlasciwa osobe z ktora mozecie dzielic codziennosc jaka by ona nie byla.Nie mnie oceniac kto ma w sobie wiecej zla czy ktos taki jak ja czy ktos kto kamieniuje slowami czlowieka (kimkolwiek jest) na dnie rozpaczy,ktory desperacko szuka pomocnej dloni i kilku slow wsparcia (Krystyna jeszcze raz dziekuje).W zyciu nauczylam sie walczyc sama ze wszelkimi przeciwnosciami losu nawet jesli to co kiedys wydawalo mi sie koncem swiata teraz wobec zderzenia ze SLA wydaje mi sie niczym wiec i przez te najciezsza z prob przebrne sama.Dziekuje wszystkim tym ktorzy mieli dla mnie odrobine zrozumienia i zycze wszystkim bez wyjatku zeby jak najszybciej nadszedl dzien ktory przyniesie terapie pozwalajaca na uwolnienie od SLA i tych dobrych i tych zlych.Bo czy ktos jest dobry czy zly cierpienie jest jednakowo wielkie.Zegnam.

muszelka

Jak chcesz wspołczucia dla siebie to napisz to w "Cieniach i blaskach"...

Kamila


RILU

Współczujmy sobie wzajemnie
współczucie wyleczy.... mnie i Ciebie?

Nawet w "Blaskach i Cieniach"
sytuacja się  nie zmienia.

Goryczy serca nikt nie osłodzi...
Chyba ,że jesteś sama....
                 ..w płynącej łodzi..


RILU
Trzeba żyć tak aby każdy dzień  był piękny.

teresa

#14
Do dzagi, Bajki i Andrzeja

Do tej pory nie zabierałam głosu w tym temacie, ale czytając kolejne posty zaczynam się zastanawiać jaki jest cel roztrząsania Waszych prywatnych spraw na forum. Tak naprawdę mnie Wasze pogmatwane życie  nie bardzo interesuje i sądzę, że nie jestem w tym odosobniona.
Mam wrażenie, że to Wasze poczucie winy woła o pomoc, szukacie chyba rozgrzeszenia, ale wybraliście nie ten adres. Proponuję każdemu z Was przeprowadzić szczerą rozmowę z księdzem lub psychologiem bo tylko to może Wam przynieść ulgę.
Pisząc o tym na forum wprowadzacie niepotrzebnie nerwową atmosferę, tworzą się konflikty słowne między forumowiczami, odpowiedzi przybierają napastliwy ton, a to jest ostatnia rzecz jakiej sobie życzą chorzy i opiekunowie uczestniczący w naszym forum.

Mam nadzieję, że po przeczytaniu tej wiadomości poskromicie swoje temperamenty.

wlodek2

Nie powinniśmy potępiać nikogo , każdy ma swoją pielgrzymkę do Pana i w odpowiednim momencie Pan nam ją oświetla i możemy trafić w jego objęcia .
Życzę wszystkim spokoju w cierpieniu bo wiem czym jest SLA .

muszelka

Cytat: Kamila w 21 Październik 2009, 01:55:45
Życzę Ci takiego samego współczucia muszelko...

Gdybym świadomie rozbijala czyjąś rodzinę , nie domagalabym się wspołczucia... Mogę wspołczuc żonie chorego.

Kamila

Gdyby wszystko w życiu było takie oczywiste, przewidywalne i wytłumaczalne to nasze życie nie miałoby sensu.

irena

...Kto jest bez winy niech pierwszy rzuci kamień....Myślę ,że wszyscy bez wyjątku mamy coś "za pazurami"  i nie wiem dlaczego tak łatwo oceniamy i krytykujemy innych....ja nie pochwalam  życia w kłamstwie ,ale też nie potępiam ich bo nie wiem co się zadziało i dlaczego dokonali takich wyborów

tojot

#19
nie rozumiem Was  ???

wydawało mi się, że cierpienie uczy wrażliwości i otwiera skostniałe osobowości...

a odniosłem wrażenie, że wykorzystaliście furtkę, która zgodnie z ogólnie przyjętym poczuciem moralności pozwoliła Wam dokopać leżącemu  >:(

w szczególności zmierziła mnie ostra, zdecydowana wypowiedź Pawła(którego bardzo szanuje) i nie podejżewałem o taki brak wyrozumiałości. miłość nie zawsze jest bajką.