Mój tata

Zaczęty przez Resa, 18 Listopad 2012, 13:38:32

Poprzedni wątek - Następny wątek

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

melassa

Droga Reso,
mój tata kilka lat temu jak był na OIOM'ie też miał niezłe urojenia. Było to spowodowane lekami, bo przez jakiś czas był w śpiączce farmakologicznej. On z kolei twierdził, że wieczorem po naszych odwiedzinach biegają po OIOMI'e trzy czarne małpy i święcie w to wierzył jeszcze przez dłuższy czas ;) Na szczeście lekarze uprzedzali nas co jest tego powodem.
Nie martw się z OIOMU się wychodzi, tylko to wszystko wymaga czasu. Jak będziesz miała jakieś pytania to pisz.
Pozdrawiam Cię!

jankar

Resa, tak mi przykro, przytulam Cię ......

wiesia_m

Resa, mój mąż był na OIOMie ponad 2 msc i oczywiście wyszedł z niego, w domu jesteśmy prawie 2 lata a miał bardzo złe rokowania. Teraz mąż ma się świetnie w porównaniu z tym jak wyszedł ze szpitala, choć przy respiratorze. Jeśli będzie tato źle oddychał to pewnie zostanie przy respiratorze na stałe ale można z respiratorem żyć. W szpitalu Wam wszystko powiedzą jak załatwiać firmę wentylacyjną (mi wszystko załatwili, mąż leżał na Ligocie) i wypiszą do domu. Zobaczysz będzie dobrze.
Pozdrawiam

Resa

dziękuję za odpowiedzi... dziś byłam u taty, który też leży na Ligocie Katowice na ul. Medyków 14, odzyskał już przytomność. Nie potrafi z nami rozmawiać, wiadomo, przez te rurki, jak zobaczył moją mamę (która oczywiście weszła do niego pierwsza, bo nie mogliśmy wejść razem) to łzy mu z oczu poleciały.. :( przy mnie to samo. Nie wiedział nawet, w którym jest szpitalu (myślał ze w tym do którego ja go zawiozłam bo na katowice został przewieziony z powodu b. złego stanu) ani z jakiego powodu, dopiero my mu powiedziałyśmy. Była już próba odłączenia respiratora, ale niestety tata sobie nie poradził.
Lekarka prowadząca powiedziała, że już rozmyśla nad trachestomią (nie wiem czy dobrze napisałam) i czytałam tu na forum, że ta decyzja nalezy do chorego, czy chce trachestomię, niektórzy nie chcą - dlaczego? Lekarka mówiła, że to będzie lepsze, lepsze życie, brak duszenia się, lepsze oddychanie. Więc jak to jest, namawiać tatę do tego, nie namawiać?
Trochę nam już ulżyło, że tata tak szybko odzyskał przytomność (nieprzytomnosć nie była spowodowana lekami tylko organizm sam w to "zapadł" po tym jak płuca przestały pracować i lekarze wątpili czy tata się obudzi), ciesze się, że mój tata tak dzielnie walczy, oczywiście boli mnie co on musi teraz przeżywac, jak wszystkich was których to spotyka/spotkało..
Póki co cieszymy się, że tata jest z nami, odzyskał świadomość i czekamy co dalej. A potem będzie diagnoza, bo tata nie ma jeszcze 100% zdiagnozowanego SLA.
Dziękuję, że jestescie ze mną :)

wiesia_m

#24
Resa, jeśli tato jest na 7 piętrze to znam ich. Rozmawiać z tatą, musicie się nauczyć przy pomocy literek. Właśnie w tym szpitalu już znają te metody. Jeśli nie wiesz jak to napisz i podpowiem. Mój mąż za każdym razem płakał, chociaż byłam codziennie od 11 do 20. Musiałam czekać do nocnej zmiany żeby przekazać jak ma być ułożona ręka,noga, głowa itd... Tak jak wyczytałaś tracheostomię musi podjąć chory, mnie nikt nie pytał o zdanie tylko musiałam podpisać zgodę za męża, jednak to on podjął decyzję. Niektórzy nie chcą  żyć przy respiratorze i dlatego nie chcą tracheo. Jeśli tato ma wolę życia to niech jak najszybciej podejmie decyzję o tracheostomii, wtedy szybciej dojdzie do formy.
Pozdrawiam.
ps.  mąż płakał z radości że już przyszłam, zresztą ktokolwiek Go odwiedzał to zawsze płakał.

ANNAcórkaDANUTY

Moja mamunia od maja tego roku leży pod respiratorem, początek był straszny i choć i mamunia i my "przyzwycziliśmy" się do tych rurek, nadal trudno nam z tym żyć :(
mamuniu, coraz bardziej boli i tęskno  :(

Resa

Ciągle w szpitalu, czy w domu? I w ogole z mamą nie rozmawiacie? :( kurcze, ja mam jednak nadzieję, że mój tata będzie żył normalnie w domu i z nami rozmawiał...

melassa

Resa, mój tata zaczął czwarty rok życia w domu z respiratorem. Dla mnie,dla taty respirator oznacza życie - jak by nie ta maszyna dawno już by go nie było z nami.
Pamiętam, jak na OIOM'ie mówili nam że już nie będzie z nim kontaktu, ze zostaje nam tylko tablica z literkami do porozumiewania się.
Dzięki Bogu, tata gada jak najęty, oczywiście szepcze bezgłośnie ale każdy go rozumie. :)
Cierpliwości, będzie dobrze, najważniejsze, że ma wolę walki, to jest już baardzo dużo.

Resa

Dziś jechalam do taty go odwiedzić, z rana ale nie mogłam go zobaczyć - podjęli decyzję o tracheostomii :( nawet nie wiem, czy rozmawiali o tym z tatą czy on ma pojęcie co to jest itd. Po prostu nas powiadomili, że zabieg już jest wykonywany.
Czy to dobrze? Czy tata będzie się czuł lepiej, czy nadal będzie potrzebny respirator? Jak się po tracheostomii mówi albo je? :(
Boję się, że tata się załamie...

wiesia_m


monia1976

Przeczytałam twoja historię od poczatku po kolei to jest szok to samo przechodził i przechodzi mój tato te same początkowe objawy póżniej był oiom [święta na oiomie] minął rok tato w domu po respiratorem.


asialula

Jak Twój tata , co u Was , jak dajecie sobie radę ? Pozwólcie tacie decydować o sobie bo i tak najgorzej ma  chory, nie wywoźcie go za plecami do lekarzy, ma prawo nie chcieć nie znaczy to że się poddał . Największym szczęściem jest to że On ma Was a Wy Jego , razem jesteście silni, no i macie NAS i nie poddawać się DOPÓKI WALCZYSZ JESTEŚ ZWYCIĘZCĄ taki tatuaż zrobił sobie mój syn jak zachorował jego ojciec a mój mąż , walczył dzielnie ponad 4 lata ale przegraliśmy tę walkę , straszny żal. Miał tylko 41 lat. Pozdrawiam