Prawda czy nadzieja
Tragicznym skutkiem lęku przed śmiercią jest tak zwana strategia “optymistycznego kłamstwa”, którego celem jest utrzymanie nadziei chorego i jego rodziny. Jej skutkiem staje się nie tylko odebranie wolności i autonomii, ale nierzadko również pogłębienie izolacji umierającego, który staje się przedmiotem, a nie podmiotem zabiegów lekarza i jego najbliższych.
“Kiedy dziecko choruje na ostrą białaczkę limfoblastyczną i nawet należy do grupy największego ryzyka, staramy się pocieszać rodziców, że większości pacjentów z taką chorobą możemy obecnie przywrócić zdrowie. W najgorzej rokujących przypadkach nie możemy również pozbawiać rodziców nadziei. Łudzimy ich i siebie, że przedłużając życie dziecku możemy doczekać się pojawienia skutecznych leków, które będą mogły opanować chorobę”. Cytowana opinia dobrze ilustruje podejście nazywane “optymistycznym kłamstwem”. Jego motywy są bardzo złożone. Warto zauważyć, że wbrew pozorom “optymistyczne kłamstwo” nie stanowi prostej konsekwencji decyzji dalszego leczenia mimo bardzo złych rokowań. Tym razem nie chodzi o to, że lekarz decyduje się działać wbrew uogólnieniom statystycznym lecz, że zataja je przed chorym i jego rodziną. Podkreślmy autor pisze wyraźnie, że nawet wobec chorych z grupy największego ryzyka decyduje się mówić, że “większości pacjentów z taką chorobą można przywrócić zdrowie”. Dlaczego lekarz kłamie? Dlaczego zamierza łudzić siebie i innych? Pomińmy argument oczekiwania na pojawienie się nowych, skutecznych leków. Jest to argument wadliwy. Może on stanowić powód dalszej terapii prowadzonej “wbrew statystyce” nie zaś kłamstwa o stanie chorego. Zasadniczy argument jest inny: lekarz decyduje się kłamać, żeby choremu i jego rodzinie nie odebrać nadziei.
fot. Jolanta Suchowska
W argumencie tym uderza oczywistość założenia, że prawda i nadzieja wykluczają się wzajemnie. Nie ma koniecznego związku przyczynowego ani psychologicznego między stanem wiedzy o zdrowiu pacjenta, a brakiem nadziei na wyzdrowienie. Lekarz mówiący o nikłych szansach na wyzdrowienie nie musi, i w istocie nie ma żadnych podstaw do przedstawiania swojej opinii jako ostatecznego wyroku. Mówi wszak tylko w imieniu statystyki, a prognozy oparte na empirycznych uogólnieniach zawodzą. Warto zauważyć, że również twórcy filozofii hospicjum podkreślają, że przekazanie prawdy o stanie chorego nie powinno pozbawiać go życiodajnej nadziei – pytanie brzmi czy musi to być nadzieja na całkowite wyzdrowienie?
Powiedziano, że celem kłamstwa jest nie odbierać nadziei. Jak pokazuje praktyka hospicjów prawda wcale nie musi jej odebrać. Spytajmy z kolei, co odbiera człowiekowi umierającemu kłamstwo? Otóż kłamstwo przede wszystkim odbiera mu wolność. Spyta ktoś o jakiej wolności może być mowa w wypadku człowieka umierającego? Po co mu wolność? Wszak okłamując go oferujemy mu maksymalny komfort. My do ostatniej chwili leczymy go w niczym nie zaniedbując naszych obowiązków, on zaś do końca nie jest świadomy ryzyka śmierci, co pozwala mu uniknąć rozpaczy i przerażenia. Czy jednak już w samym postawieniu tej kwestii nie kryje się intencja odebrania podmiotowości ludziom umierającym? Wolność, o której mowa nie jest filozoficzną abstrakcją. Idzie o wolność autonomicznego wyboru postawy wobec własnego życia i własnej śmierci. Człowiek okłamany zostaje pozbawiony już choćby możliwości wyboru postawy nadziei wbrew wszystkim oczywistościom, wbrew wszystkim rokowaniom lekarzy. Wierzymy, że chory musi mieć prawo do podjęcia świadomego wyboru między opieką paliatywną, a kontynuacją ryzykownego leczenia szpitalnego. Może ją świadomie przyjąć bądź też odrzucić. By tak się stało człowiek musi znać prawdę. Człowiek okłamywany zostaje w istocie uprzedmiotowiony w imię arbitralnej koncepcji komfortu niewiedzy.
Odbierając człowiekowi umierającemu możliwość rozumnej refleksji nad własnym losem kłamstwo oddala człowieka umierającego od odkrycia sensu własnego życia, które, jak dowodzi praktyka hospicjum, staje się dla umierających źródłem szczególnej siły i nadziei innej od nadziei wyzdrowienia. Za sprawą lekarza śmierć chorego przyjdzie nagle i niespodziewanie. Człowiek nie zdąży zapytać się “gdzie jestem”, “skąd przychodzę”, “dokąd zmierzam”. “Optymistyczne kłamstwo” kradnie czas niezbędny do pogodzenia się ze światem, ludźmi i Bogiem, zabiera szansę przygotowania się do śmierci, a co za tym idzie szansę godnej śmierci. Być może utrudni uczynić krok, który umożliwi godną śmierć.
Kłamstwo i samotność
fot. Jolanta Suchowska
Jak twierdzi Ciclely Sounders kluczowy problemem ludzi stojących w obliczu śmierci stanowi samotność, na którą skazuje ich otoczenie. Jest to powód dla którego ruch hospicyjny przykłada taką wagę właśnie do domowej opieki nad nieuleczalnie chorymi. Szczególny nacisk na opiekę domową łączy się z przekonaniem o tym, że w chwili śmierci człowiek szczególnie potrzebuje przyjaźni, miłości i obecności drogich mu ludzi. Bliscy skrępowani nadchodzącą śmiercią odwracają się tyłem do człowieka, który być może jak nigdy dotąd potrzebuje ich obecności, zrozumienia, zainteresowania i szczerej rozmowy. To powód dla którego prawda stanowi pierwszy i zasadniczy krok w stronę uczłowieczenia śmierci. W atmosferze troski, zrozumienia i miłości człowiek zdolny jest zmierzyć się z prawdą o własnej śmierci. Najważniejszą prawdą dla człowieka umierającego jest prawda o jego skończoności, o tym, że umiera (z czego zresztą często zdaje sobie sprawę niezależnie od tego czy mu to powiedziano czy nie). Kłamstwo powoduje pogłębienie izolacji. Właśnie w chwili kiedy człowiek wkracza w chwilę prawdy, gdy chciałby szczerze spojrzeć na całe życie, dokonać rozrachunku ze światem i ludźmi – wszyscy wokół uciekają w nieszczerość. Niszcząc więzi z odgrywającą optymistyczną komedię rodziną i lekarzami kłamstwo skazuje go na koszmar samotności. Wiemy, że często w imię podtrzymania jakichkolwiek kontaktów z otoczeniem umierający podejmuje tę grę. Choć zdaje sobie sprawę lub przeczuwa, że nie ma już nadziei, to udaje, że wierzy w swoje wyzdrowienie.
To dlatego jak pisze Sounders “szczerość przynosi wielkie wyzwolenie” – wyzwalając zarówno umierającego jak i jego rodzinę. Odkryciem ruchu hospicyjnego – jak pisze Sounders – było, iż większość pacjentów hospicjum nie oczekuje wyleczenia lecz zrozumienia. Wiele wstrząsających świadectw ukazuje w jaki stopniu kłamstwo wobec śmiertelnie chorego staje się formą pogrzebania go żywcem. Kłamstwo niszcząc tkankę zaufania zrywa wspólnotę zaufania i w pewnym sensie wyklucza umierającego ze społeczności ludzkiej.
fot. Joanna Suchowska